Test Lenovo ThinkPad Edge E320
26/01/2012
Edge E320 nie jest co prawda ThinkPadem z krwi i kości, ale może to i dobrze. W klasycznych ThinkPadach, przynajmniej tych z ekranem 14-calowym i mniejszych, Lenovo nie stosuje bowiem kart grafiki pokroju Radeona HD 6630M. A taki właśnie układ trafił do E320, modelu z 13-calową matrycą.
Obudowa
Seria Edge miała wyprowadzić markę ThinkPad w niższe rejony cenowe i poza zastosowania typowo biznesowe. Jednym ze środków do osiągnięcia tego celu miało być mniej pudełkowate, a bardziej przyjemne dla oka wzornictwo. W drugiej generacji Edge można odnotować tu pewien postęp.
Czarny Edge E320 ze srebrnym paskiem okalającym wieko jest całkiem zgrabnym laptopem. Dla chcących się bardziej wyróżnić przygotowano nawet wariant z czerwonym deklem. Obudowa tej "trzynastki" jest dosyć lekka (1,85 kg), a udało się to osiągnąć m.in. pozbawiając ją napędu optycznego. Ograniczenie liczby lampek sygnalizacyjnych do trzech podkreśla zdecydowanie ascetyczne wzornictwo. Dwie czerwone diody w kropkach nad „i" w logo ThinkPad informują o włączeniu lub uśpieniu notebooka, podczas gdy światełko obok gniazda zasilania wskazuje stan zasilania/ładowania. Obok klawiatury jest też tylko jeden guzik, tj. wyłącznik komputera.
Oprócz tacki między płytkami klawiatury cała obudowa jest wykonana z matowych materiałów, co zwiększa odporność na zabrudzenie. Użyte plastiki wydają się być przeciętnej jakości; dotyczy to zwłaszcza pokrywy ekranu.
I to właśnie klapa jest słabszą częścią pod względem solidności. Nie wygina się ona mocno, ale nacisk punktowy z wierzchu czy na ramce prowadzi do powstawania artefaktów. Odpowiednią stabilnością odznacza się natomiast jednostka zasadnicza. Chwytana za róg nie skrzypi i nie ustępuje pod naciskiem. Tylko nieliczni użytkownicy dostrzegą podwyższoną elastyczność wąskiego elementu przed gładzikiem. Biorąc pod uwagę, że dla obniżenia kosztów zastosowano tworzywa ABS i o magnezowych wzmocnieniach z serii T, W, X można zapomnieć, udało się osiągnąć całkiem niezłą sztywność konstrukcji. Konkurencja spod znaku Della i przede wszystkim HP wydaje się jednak solidniejsza, choćby dzięki aluminiowym pokrywom ekranu.
Zawiasy pracują z oporem i dobrze trzymają zadaną pozycję. Nie da się otworzyć komputera jedną ręką, ale po ustawieniu ekran buja się jeszcze chwilę. Szkoda, że zrezygnowano z metalowych obudów przegubów. Można uzyskać kąt otwarcia do 140 stopni.
Na wyposażeniu znalazły się tylko podstawowe porty. Połączenie jednego z trzech USB z eSATA można uznać najwyżej za protezę wypełniającą brak USB 3.0. Przynależność do dolnego segmentu cenowego oznacza też brak takich gadżetów jak port dokowania czy czytnik linii papilarnych.
Choć nie ma ich wiele, rozmieszczenie złączy jest fatalne i może urosnąć do miana jednej z większych wad E320. Pod prawą ręką, która jest często wykorzystywana do używania myszki, znalazły się gniazdo audio, USB/eSATA i HDMI, czyli najczęściej używane porty. Do tego np. przy zabawie z grami wylot chłodzenia dmucha na prawo ciepłym powietrzem. To zdecydowanie uncool.
Osprzęt
Cechą różniącą Edge od innych ThinkPadów jest między innymi obecność klawiatury modnego obecnie typu chiclet. Wśród innych wyspowych manuałów wyróżnia ją jednak stosunkowo długi i raczej miękki skok klawiszy. Uginają się one dosyć sprężyście i są łatwe do wyczucia. Wygodę pisania wzmaga profilowanie płytek z wyraźnym zagłębieniem na środku i zaokrągleniem dolnej krawędzi.
Klawiatura nie jest idealnie sztywna i jej prawa strona ugina się przy mocniejszym nacisku. Może to być irytujące ze względu na stukot towarzyszący klikaniu w okolicach strzałek.
Choć klawiatura wygląda inaczej, zachowała niektóre znaki rozpoznawcze marki ThinkPad. Choćby zamienione miejscami klawisze Fn i Ctrl. Można to zmienić w BIOS-ie, przy okazji decydując się, czy pierwszeństwo mają funkcje F1-F12 (których czerwone oznaczenia są słabo widoczne) czy przypisane tym klawiszom sterowanie multimediami itd. Nie da się natomiast zmienić tego, że w górnym prawym rogu znajdziemy End, Home, a dopiero w następnej kolejności Delete. Niektórych użytkowników może wprowadzić w błąd ikona lampki na spacji; Edge E320 nie posiada bowiem ani wewnętrznego podświetlenia klawiatury, ani iluminującej ją z góry lampki.
W mojej ocenie Lenovo stworzyło jedną z najlepszych klawiatur wyspowych dostępnych na rynku. Mogłoby tylko jeszcze zrezygnować z odpustowo błyszczącej kratki wypełniającej przestrzeń między płytkami.
Dla odmiany bardzo złe wrażenia pozostawia gładzik o użytecznej wysokości zaledwie 4 cm. Połączona z przyciskami płytka jest pokryta wypustkami, ale jej powierzchnia jest nieprzyjemnie śliska. Utrudnia to kontrolę nad kursorem i sprawia, że gesty działają topornie. Gładzik nie zawsze reaguje na klik, a towarzyszące naciskaniu głuche dźwięki nie są miłe.
Być może Lenovo pozwoliło sobie na pewną dezynwolturę w stosunku do gładzika dlatego, że montuje drugie urządzenie wskazujące - legendarny TrackPoint. Działa on dużo sprawniej, choć na początku wymaga przyzwyczajenia. Wyższość manipulatora nad płytką dotykową podkreśla symbolicznie powierzchni tej ostatniej przez klawisze przydzielone czerwonemu grzybkowi.
Obraz
Obecność matowego ekranu w E320 uchodzi w dzisiejszych czasach za wyróżnik. Dzięki takiej powierzchni obraz jest bardziej czytelny w słoneczny dzień, a oczu nie męczą odbicia światła. Trzynastocalowa matryca ma standardową rozdzielczość 1366 na 768 pikseli.
Panel LG LP133WH2 jest prawie identyczny jak w ProBooku 5330m, co oznacza, że jego jakość jest raczej niska. Niewielkim pocieszeniem jest to, że stosowany zamiennie wyświetlacz AUO nie jest lepszy. Luminancja poniżej 170 cd/m² jest niska, jak na dzisiejsze standardy. O wartości czerni powyżej 1 cd/m² można powiedzieć, że nie wyróżnia się na tle konkurencji. Widać tu, że wartość kontrastu też nie zachwyca.
|
rozświetlenie: 75 %
kontrast: 158:1 (czerń: 1.1 cd/m²)42.46% AdobeRGB 1998 (Argyll 2.2.0 3D)
60.3% sRGB (Argyll 2.2.0 3D)
40.88% Display P3 (Argyll 2.2.0 3D)
Typowa niestety w ekranach o przekątnej 13,3", niska jakość obrazu znajduje swoje odbicie także w odwzorowaniu kolorów. Obraz należy ocenić jako raczej blady, m.in. w związku z wyświetlaniem liczby kolorów sporo mniejszej, niż zawarta w palecie sRGB. Zastosowanie małego Edge do obróbki zdjęć odpada, a i filmy prezentują się tak sobie.
Na tym tle nie dziwi niska ocena zakresu wertykalnego kątów widzenia, częsta w przypadku tanich paneli TN.
Osiągi
Spośród wielu dostępnych konfiguracji Edge E320 na testy trafiła ta najciekawsza, ze stosunkowo wydajną oddzielną kartą graficzną.
Zestawiony z nią procesor Intel Core i3-2330M o standardowym napięciu i TDP równym 35 W wydaje się odpowiednio dobrany do uniwersalnego komputera w przystępnej cenie. Model 2330M ma trochę podniesiony zegar względem dobrze znanego 2310M i pracuje z częstotliwością 2,2 GHz. Brak Turbo Boost oznacza, że ta jednostka centralna nie potrafi się sama podkręcić. Obecność bufora L3 o pojemności 3 MB i technologii Hyper-Threading pozostaje bez zmian.
Podniesienie taktowania o 0,1 GHz oznacza wzrost wydajności o kilka procent. Jest to absolutnie nieodczuwalne w codziennym użytkowaniu. Osiągnięcie 2,1 pkt w teście Cinenench R11.5 (wersja 64-bitowa) oznacza jednak, że procesor omawianego laptopa spokojnie i płynnie poradzi sobie z większością współczesnych zastosowań.
System automatycznego przełączania kart graficznych często korzysta z wbudowanego układu Intel HD Graphiscs 3000. Gdy potrzebna jest większa wydajność 3D, do akcji wkracza główna atrakcja E320 - Radeon HD 6630M. Przynależy on do średniej półki wydajnościowej. Jest on taktowany z częstotliwościami 485/800 MHz (rdzeń/pamięć) i dysponuje 480 jednostkami cieniującymi. Chipy graficzne o wymienionych parametrach są bardzo rzadko montowane w tak małych laptopach. Radeon HD 6630M osiągnął 7282 pkt w 3DMarku06 i pozwala na płynną rozgrywkę w większości gier, przynajmniej na średnich ustawieniach detali.
W związku z wciąż niedopracowanym systemem automatycznego przełączania grafik AMD umożliwia przejście na w pełni manualne sterowanie procesorami graficznymi. Pozwala to ominąć większość problemów z niekompatybilnym oprogramowaniem. Szkoda tylko, że jest to rozwiązanie dla bardziej świadomych użytkowników, a przy zmianie karty przez kilka sekund widoczne są czarne ekrany i może się okazać konieczne wyłączenie części uruchomionych programów.
Na wyposażeniu testowanego Lenovo E320 były 4 GB pamięci operacyjnej typu DDR3, a jedno gniazdo na RAM (pod dużą wygodną pokrywą serwisową na spodzie notebooka) było wolne .
Jeśli chodzi o dysk twardy, model o pojemności 320 GB od Seagate uzyskuje bardzo dobre transfery, jak na tradycyjną konstrukcję talerzową. Średni wynik w teście HD Tune to 90,4 MB/s. Lenovo montuje w Edge E320 tylko dyski o grubości 7 mm (również w przypadku SSD). Oznacza to, że wymiana na pojemniejszy magazyn 9,5-milimetrowy może być poważnie utrudniona, o ile wręcz niemożliwa.
Pewnym pocieszeniem jest wsparcie dla coraz szerzej pojawiających się na rynku dysków mSATA, o ile oczywiście dostępne gniazdo nie zostało wykorzystane przez producenta do instalacji modemu 3G.
3DMark 06 Standard Score | 6622 pkt. | |
3DMark Vantage P Result | 3635 pkt. | |
3DMark 11 Performance | 990 pkt. | |
Pomoc |
low | med. | high | ultra | |
---|---|---|---|---|
Anno 1404 (2009) | 136.7 | 30.6 | ||
Need for Speed Shift (2009) | 44.6 | 33.5 | ||
Risen (2009) | 36.23 | 24.4 | ||
Metro 2033 (2010) | 47.4 | 25.4 | ||
Fifa 11 (2010) | 112.8 | 57 |
Cinebench
Wpływ na otoczenie
Hałas
Obserwacje zachowań Edge E320 pozwalają go uznać za przykładnie cichy laptop. Przez większość czasu chłodzenie znajduje się w spoczynku lub pracuje na pierwszym biegu. Pomiary hałasu utrzymywały się w zakresie 32,4-34,5 dB. Niestety w trybie oszczędzania energii recenzowany egzemplarz wydawał z okolic dysku twardego piski przypominające te, które wydają z siebie niskiej jakości cewki układu zasilania. Może je wyłowić wrażliwe ucho w dobrze wyciszonym otoczeniu.
Zwiększenie obciążenia procesora i/lub wybudzenie z letargu grafiki AMD skutkuje zwiększeniem aktywności wentylacji. Wyrzucaniu na zewnątrz ciepłego powietrza towarzyszy szum o natężeniu między 37,1 a 39,3 dB. W odniesieniu do innych laptopów o podobnej wydajności muszę uznać, iż kultura pracy pozostaje na bardzo dobrym poziomie.
Hałas
luz |
| 32.4 / 32.4 / 34.5 dB |
HDD |
| 32.7 dB |
obciążenie |
| 37.1 / 39.3 dB |
| ||
30 dB cichy 40 dB(A) słyszalny 50 dB(A) irytujący |
||
min: , med: , max: (odległość 15 cm) |
Ciepło
Biorąc pod uwagę, jak trudno zapewnić utrzymanie bezpiecznych temperatur w niewielkich notebookach, zachowanie E320 budzi nieskrywany podziw. Pomimo zastosowania procesora o nieobniżonym TDP i oddzielnej karty graficznej utrzymuje on ciepłotę na bardziej niż zadowalającym poziomie. Test piekielny z wykorzystaniem FurMarka i Prime95 rozgrzał najważniejsze organy Edge do okolic 80°C. Nawet biorąc pod uwagę umiarkowaną temperaturę otoczenia, trudno zrozumieć, jak udało się utrzymać temperatury obudowy na tak niskim poziomie, że tylko w jednym miejscu przekroczyły one 40°C. Zwłaszcza że chłodzenie nie hałasuje w tym czasie nadmiernie. W tym kontekście zmniejszenie mnożnika procesora z 22 do 20 (a więc obniżenie jego częstotliwości taktowania do 2 GHz) jest drobiazgiem.
Nieprzewodzące tak łatwo ciepła jak aluminium plastiki są jeszcze chłodniejsze przy mniejszym obciążeniu. Zajęciom takim jak przeglądanie internetu towarzyszy utrzymanie temperatur niemal całego laptopa wyraźnie poniżej 30°C.
(±) The maximum temperature on the upper side is 40.2 °C / 104 F, compared to the average of 36.1 °C / 97 F, ranging from 21.4 to 281 °C for the class Subnotebook.
(+) The bottom heats up to a maximum of 35.2 °C / 95 F, compared to the average of 39.4 °C / 103 F
(+) In idle usage, the average temperature for the upper side is 27.6 °C / 82 F, compared to the device average of 30.8 °C / 87 F.
(+) The palmrests and touchpad are reaching skin temperature as a maximum (35.8 °C / 96.4 F) and are therefore not hot.
(-) The average temperature of the palmrest area of similar devices was 28.3 °C / 82.9 F (-7.5 °C / -13.5 F).
Głośniki
Brak zniekształceń dźwięku to chyba jedyna zaleta nagłośnienia Edge E320. Nie ma co liczyć na spektakularne doznania, choćby ze względu na brak basu. Wydaje się, że maksymalna siła dźwięku jest co najwyżej przeciętna.
Wydajność akumulatora
Z 63 watogodzin należało się spodziewać dobrych czasów pracy. Takie też okazują się one w rzeczywistości. Przy ustawionej zintegrowanej grafice maksymalnie udało się osiągnąć 7:36 h. Minimalna jasność obrazu i czytanie tekstu nie są jednak częstym scenariuszem. Dobrze więc, że przy zmianie na przeglądanie internetu wynik spada tylko o niecałą godzinę - do 6:43 h. Po podłączeniu napędu DVD pod USB udało się też wyświetlać filmy przez 4 godziny i 38 minut. Nawet po aktywacji grafiki AMD laptop utrzymywał przy wydajnej pracy zasilanie przez prawie dwie godziny (dokładnie 113 minut).
Co ciekawe, zdanie się na automatyczne sterowanie przetwornikami obrazu skróciło czas pracy na Wi-Fi do 5 h i 21 min.
wyłączony / stan wstrzymania | 0 / 0 W |
luz | 9 / 11 / 13 W |
obciążenie |
51 / 62 W |
Legenda:
min: ,
med: ,
max: |
Podsumowanie
Choć dla miłośników ThinkPadów Edge E320 nigdy nie będzie pełnoprawnie przynależał do tej marki, Lenovo udało się stworzyć bardzo ciekawy laptop. W przetestowanej konfiguracji jest to przede wszystkim komputer bardzo uniwersalny. W przystępnej cenie łączy on dobre osiągi procesora i grafiki z dużą dawką mobilności. Mała i lekka konstrukcja pozwala na długą i komfortową pracę w terenie dzięki mocnej baterii, matowej matrycy i wygodnym urządzeniom sterującym (nie dotyczy to gładzika).
Chęć obniżenia kosztów produkcji odbiła się na wykorzystanych materiałach wykończeniowych, których jakość budzi pewne wątpliwości. Nawet zawiasy utraciły metalowe osłony, a niepraktycznie błyszcząca ramka klawiatury wydaje się nie na miejscu. Słabe są parametry zastosowanej matrycy. Skromny zasób portów rozrzucono zaś na bokach obudowy w kuriozalny sposób.
W ostatecznym rozrachunku, po dorzuceniu do zalet odpowiedniej kultury pracy i umiejętności utrzymywania w ryzach temperatur, muszę uznać Edge E320 za udany notebook. Szkoda, że pojawił się on na rynku z pewnym opóźnieniem.