Notebookcheck Logo

Grałem w Path of Exile 2 przez 161 godzin i teraz żałuję każdej minuty spędzonej na tej grze

Path of Exile 2 jest już dostępny we wczesnym dostępie, ale nie polecam grać w niego teraz (źródło obrazu: Grinding Gear Games)
Path of Exile 2 jest już dostępny we wczesnym dostępie, ale nie polecam grać w niego teraz (źródło obrazu: Grinding Gear Games)
Wczesny dostęp do Path of Exile 2 wystartował 6 grudnia. Z mojego doświadczenia wynika, że niektóre klasy, zwłaszcza te dystansowe, są obiektywnie lepsze od innych. Nawet w tym przypadku gra desperacko potrzebuje pewnych poprawek, zwłaszcza w przypadku zawartości w późnej fazie gry.
Desktop Gaming Opinion / Kommentar
Opinion by Anil Ganti
Views, thoughts, and opinions expressed in the text belong solely to the author.

Szczerze mówiąc, początkowo nie byłem zachwycony Path of Exile 2. Jasne, była to wyczekiwana kontynuacja jednej z najlepszych gier ARPG wyprodukowanych w tej dekadzie, ale ja, jako miłośnik Diablo 4, nigdy tak naprawdę nie zagłębiłem się w oryginalne Path of Exile, ponieważ jego pasywne drzewo umiejętności sprawiło, że zrezygnowałem kilka minut po zainstalowaniu. Ale potem Diablo 4 Vessel of Hatred stało się, a to pozostawiło w moim sercu dziurę wielkości Diablo. Wielokrotnie próbowałem zagrać w Last Epoch, ale po prostu nie dawało mi to spokoju z powodów, których wciąż nie potrafię właściwie opisać. Everspace 2, choć zabawny, nie miał głębi prawdziwego ARPG. Ale obie gry są wciąż w powijakach i pokładam w nich duże nadzieje. Ludzie wychwalali Grim Dawn, a ja muszę przyznać, że jeszcze nie dałem jej szansy, głównie ze względu na jej wygląd. Pustka po Diablo, w połączeniu z wyprzedażą Steam, skłoniła mnie do wypróbowania Path of Exile 2. Jedna rzecz doprowadziła do drugiej i obecnie mam 161 godzin spędzonych w grze. Można śmiało powiedzieć, że na jakiś czas skończyłem. Proszę pamiętać, że przed nami spoilery z kampanii, więc proszę postępować ostrożnie.

Nie żartuję (źródło obrazu: Anil Ganti, Notebookcheck)
Nie żartuję (źródło obrazu: Anil Ganti, Notebookcheck)

Akt 1

Ja, wraz z tysiącami innych osób, z niecierpliwością czekaliśmy na uruchomienie serwerów Path of Exile 2. Nic dziwnego, że Grinding Gear Games potrzebowało kilku godzin, aby je uruchomić, ale hej, jeśli firma z zasobami Blizzarda może dać nam Vessel of Waitred, GGG dostaje przepustkę. No i mamy. Jako główna Czarodziejka w Diablo 4, chciałem zmienić świat i zagrać w POE 2 w walce wręcz. Wielki błąd. Nie wiedziałem, że odejście od mojej zwykłej klasy startowej spowoduje tyle bólu i cierpienia. Odpaliłem grę, wybrałem postać, wskoczyłem do gry i dotarłem do pierwszego "bossa". I tutaj zaczęła się prawdziwa "trudność" Path of Exile 2. Więcej na ten temat później. Kiedy wszedłem do miasta, odkryłem, ku mojemu przerażeniu, że wojownik ma tylko jedną broń: maczugę.

Nie jest to złe, ponieważ właśnie tak chciałem grać. Proszę wziąć duży kij. Bonk. Płukać. Powtórzyć. I tak też zrobiłem. Pierwsze dwie mapy były w porządku. Pożeracz wymagał kilku prób, ale nie było to nic, czego nie dałoby się naprawić. Draven, Asinia i Lachlann również wymagały kilku prób. Ale wciąż byłem nowy, a śmierć nie wiązała się z żadną karą. Żadnych obrażeń. Żadnych fauli. Jak na razie. Prawdziwy koszmar zaczął się po wejściu na tereny łowieckie. Teraz, oprócz kilkunastu wrogów oblegających mojego pozornie słabo wyposażonego wojownika, musiałem martwić się o taką samą liczbę zatrutych pocisków rzucanych w moim kierunku. Na tak wczesnym etapie umiejętności mobilności tak naprawdę nie istnieją, więc musiałem spamować unikami, jakby nie było jutra.

Po tym, jak zginąłem więcej razy, niż jestem skłonny przyznać, w końcu dotarłem do Freythorn. Na papierze jest to obszar opcjonalny, ale chciałem zarobić jak najwięcej. Teraz, oprócz tuzina rojów i pocisków, trzeba było martwić się o miny przeciwpiechotne. A potem trzeba walczyć na ograniczonym obszarze, ze śmiesznie słabymi umiejętnościami usuwania mobów. Gdyby tego było mało, Path of Exile 2 rzuca w Państwa pierwszą podkręconą piłkę. Król we mgle (boss obszarowy) postanawia przywołać połowę paska zdrowia z powietrza. W przeciwieństwie do Diablo 4, bossowie nie upuszczają przedmiotów leczących, więc ładunki kolb są bardzo cenne. I tu rozpoczął się długi i żmudny cykl radzenia sobie z frustrująco złymi projektami bossów w GGG.

Mając Króla za sobą, następnym przystankiem była Wioska Ogham (i ta mapa pomiędzy, ale nic istotnego się tam nie wydarzyło). Tutaj mamy okazję zatańczyć z kolejnym genialnie zaprojektowanym bossem: Egzekutorem. Jeśli opóźniona animacja zamachu nie załatwi pana za pierwszym razem, to zrzucenie gilotyny zdecydowanie tak. Myśli pan, że uniknął pan tej fali AOE? Nie. Mógłbyś przysiąc, że nacisnąłeś przycisk w odpowiednim momencie, ale nie, hitboxy najwyraźniej nie działają tak samo, jak w innych grach. I nie pomaga to, że trzeba rozwalić bossa i jego sługusów, uderzając jak mokrą kluskę. Mimo wszystko jest to trudna gra, jak mówią ludzie. "Problem z umiejętnościami", mówi losowy gracz na globalnym czacie.

I tak, wytrwałem. Po jednym przegapionym bossie (Candlemass), stanąłem do walki z królem Leoriciem aka hrabią Oghamem. Biorąc wszystko pod uwagę, była to przyzwoita walka. Jego ruchy były dobrze telegrafowane, przed atakami były sygnały dźwiękowe, a monolog w sekwencji mgły był przyjemny. Niestety, wszystko wróciło do tego samego leniwego "Och, masz mnie do połowy zdrowia? Teraz wracam z pełnym paskiem zdrowia. Tym razem w nowej formie z nowymi ruchami". Nadal twierdzę, że było to łatwiejsze niż niektóre wcześniejsze bitwy, ale przebieg może się różnić.

Będą Państwo widzieć ten ekran. Bardzo często (źródło obrazu: Anil Ganti, Notebookcheck)
Będą Państwo widzieć ten ekran. Bardzo często (źródło obrazu: Anil Ganti, Notebookcheck)

Akt 2

Akt 2 rozpoczął się stosunkowo nieśmiało. Proszę znaleźć te irytujące hieny zatrzymujące karawanę. Na początku wydawało się to łatwe. Dopóki nie dotarłem do wspomnianych hien. Tutaj zostajemy wprowadzeni w to, co GGG uważa za dobrą walkę gankową. Ciągły napływ pocisków od wrogów poza ekranem, niekończące się fale śmieciowych mobów, które na tak wczesnym etapie gry wciąż mocno uderzają, i irytujący boss, który ma ataki obszarowe. Z pewnością musi być na to jakaś sztuczka. Nie było. Kiedy w końcu rozprawiłem się z Rathbreakerem (cztery poziomy wyżej), moby poza ekranem nagle pojawiły się i zadeptały mojego biednego wojownika na śmierć. Ale hej, przynajmniej spełniłem swój cel. Mogę wrócić i zebrać łupy. Prawda? Nie. Po prostu już go tam nie ma.

Ale to było tylko kilka "niebieskich". Do tej pory zgromadziłem całkiem sporą kolekcję, więc kilka zagubionych przedmiotów nie zrujnowałoby mi dnia. I wtedy

Path of Exile 2 naprawdę otwiera się w kamieniołomie Mawdun. I to nie w dobry sposób. To po prostu trwało i trwało i trwało. A potem jeszcze trochę. Czy ARPG naprawdę muszą mieć tak duże mapy? GGG uważa, że tak. A ja muszę dać radę. Pokłusowałem więc po niepotrzebnie labiryntowym regionie, mając nadzieję na znalezienie skarbów. Ale zamiast tego dostałem skrzynię z 20 sztukami złota i niebieskim przedmiotem. Po wielu godzinach, które wydawały się godzinami (i pewnie tak było), w końcu dotarłem do Rudji, Dread Engineer, który prezentuje jedną z wielu sztuczek jednorazowych w grze.

Przejście Zdrajcy i Bramy Halani mogą mieć irytujące moby, ale nie trzeba iść przez całe przedmieście, aby przez nie przejść. Było to mile widziane wytchnienie po Mawdun. Spotkanie z bossem na końcu gry, Jamanrą, Obrzydliwością, wprawiło mnie w prawdziwą złość. Poważnie GGG, trzy walki z bossami, w których wróg odzyskuje zdrowie w połowie bitwy? Na szczęście tak się nie stało, bo Jamanra uznał, że lepiej będzie uciec. Nie narzekam jednak. Jeden punkt bólu mniej dla mnie. Ale nie wiedziałem, że ból miał się znacznie pogorszyć. I to nie w stylu "poczujesz się lepiej, gdy umrzesz kilka razy", ale bardziej w stylu "nienawidzimy zabawy i chcemy, aby nasi gloryfikowani beta testerzy cierpieli".

Potem znalazłem się w najbardziej frustrujących obszarach w moim doświadczeniu (jak dotąd): Mastodon Badlands, popularnie znanym jako The Bone Zone. Tutaj odkryłem, że odporności na żywioły są naprawdę ważne, ponieważ sam wysoki pasek zdrowia nie uchroni cię przed niemal natychmiastowymi pociskami błyskawic, które rzucają w ciebie śmieciowe moby. A potem Path of Exile 2 postanowiło pokazać mi wersję Życzenia Ornsteina i Smougha. Teraz musiałem unikać pocisków na ograniczonym obszarze ze wstrząśniętą ziemią, a nieumarły koń krąży teraz po arenie. Ale mam kij i muszę walić. I git gud.

Potem przyszła kolej na Keth, gdzie wężowa pani była na tyle miła, że dała mi dwa bardzo potrzebne punkty umiejętności. Azarian, Syn Porzuconych, był w trakcie wyładowywania się na swojej mamusi i nie był zbyt uprzejmy, gdy mu przerywano. Tutaj możemy zobaczyć kolejną sztuczkę, która powtarza się zbyt często w kolejnych walkach z bossami w Path of Exile 2. Zaprzeczanie obszarowi. Ma pan tam całkiem sporą arenę. Szkoda by było, gdyby ponad połowa z niej była nie do przejścia bez otrzymania obrażeń. Proszę dać spokój, pokonał pan nekromantę i kościanego konia w podobnych warunkach. Może pan to powtórzyć. Proszę się tylko postarać .

Wbrew mojemu rozsądkowi, znalazłem się w Dolinie Tytanów, gdzie spotkałem nasze przyjazne robaki piaskowe. Lisan Al Gaib. Są one szczególnie frustrujące, ponieważ mogą wchodzić i wychodzić z mapy. Zabijanie przedmiotów było wystarczająco trudne ze względu na losowe tornada i zaklęcia latające po mapie, ale wrogowie, którzy zdecydowali się zniknąć z istnienia, wykupili kolejny poziom wściekłości gracza, o którym nigdy nie myślałem. Zgodnie ze swoją nazwą, mapa jest gigantyczna, podobnie jak znajdująca się pod nią Grota. W jej centrum znajduje się tytan z 11 424 HP. Ponieważ nie wziąłem Perfect Strike (tak, tak, kwestia umiejętności i tak dalej), miałem go zabić zadając 100 obrażeń na zamach. To bardzo dużo obrażeń. Ruchy Zalmaratha są dość łatwe do uniknięcia, ale konieczność klikania na bossa ponad 100 razy jest nużąca.

Naprawdę powinienem był się poddać i zacząć od nowa z postacią dystansową, ale nie, teraz gra na pewno będzie lepsza. Zabrało mnie do Deshar, gdzie moby mają ten irytujący zwyczaj pozostawiania po sobie toksycznych kałuż trucizny po śmierci. Albo wystrzeliwują kolce ze swoich martwych ciał. Po jednej przejażdżce Uberem znalazłem się w iglicach, walcząc z zombie i garnkami z jakiegoś powodu. Nie wydawało się to takie złe. Dopóki tak się nie stało.

Wrogowie napotkani wcześniej w Halani Gates byli zapowiedzią tego, co ma nadejść. Teraz mamy do czynienia z błyskawicznymi mobami, które pozbawiają nas zdrowia, zanim zdążymy powiedzieć Unga Bunga. To, w połączeniu z ciasnymi korytarzami i śmiesznie słabym oczyszczaniem z mobów jako Wojownik, sprawiło, że spędziłem tam więcej czasu niż w całym Akcie 1. Czy wspominałem już, że mapa znów przypominała labirynt z 50-złotowymi skrzyniami czekającymi na ślepych zaułkach? Cóż, od teraz tak będzie wyglądać każda mapa

Path of Exile 2. Proszę się przyzwyczaić, albo po prostu...git gud. Nastąpiła druga drażniąca Jamanra, a po niej bardzo niezapomniana walka z Tor Gul, The Defiler. Miał on nawet wysokiej jakości hitboxy, które zdążyłem poznać i pokochać.

A potem nadszedł Dreadnaught, przedostatni obszar aktu 2. Wreszcie, prawdziwe starcie z Jamanrą. GGG, wyraźnie zainspirowane przez FromSoftware, zdecydowało się wziąć stronę z Demon's Souls i postanowiło sprawić, że powrót bossa będzie równie trudny jak sama walka. Tak jakby. Jest więcej tego samego: obezwładnione, szybkie moby z natychmiastowym zamknięciem luki, dziesiątki pocisków i wąskie przejścia. Co to, przegapili Państwo wprowadzenie kolby o milisekundę z powodu opóźnienia serwera? Proszę pożegnać się z piętnastoma minutami postępów. Ale z pewnością ten kłopot byłby wart ponownej walki z Jamanrą, prawda? Prawda? Oczywiście, że nie. Wszystko, co dostałem, to boss z natychmiastowymi atakami, jednorazowymi atakami obszarowymi i, proszę to zrozumieć, więcej sztuczek z blokowaniem obszaru.

Tutaj w końcu zdecydowałem się zrezygnować z wojownika i wypróbować inną klasę. W tym momencie powinienem był zdać sobie sprawę, że Path of Exile 2 nie jest zbyt przyjazne dla walki wręcz, ale nie zdałem sobie z tego sprawy i zamieniłem maczugę na ćwierćtorak.

Globalne fakty dotyczące plucia na czacie (źródło obrazu: Anil Ganti, Notebookcheck)
Globalne fakty dotyczące plucia na czacie (źródło obrazu: Anil Ganti, Notebookcheck)

Powrót do Monk(e)

Szczerze mówiąc, nie miałem pojęcia, w co się pakuję z Mnichem i okazało się to miłą niespodzianką. Miał przyzwoite obrażenia od pojedynczego celu, czysty obszar działania i uderzenie uśmiercające, które zasadniczo pozwala mi natychmiastowo usuwać wrogów poniżej pewnego poziomu zdrowia. W przeciwieństwie do mojego Wojownika, który musiał skakać, aby w coś trafić, Mnich mógł to zrobić z dystansu. W tym momencie znałem już trochę za dobrze cały Akt 1 i 2, więc przejście ich nie było już tak trudne. Dopóki nie dotarłem do Jamanry na Dreadnaught. Było to mniej więcej w pierwszym tygodniu od premiery, więc poradniki do gry nie istniały. A nawet gdyby istniały, to nie byłem zbyt chętny do korzystania z nich, ponieważ tak naprawdę chciałbym odgrywać role w fabularnej grze akcji. Ale najwyraźniej nie byłem wystarczająco dobry, by pokonać Jamanrę, więc zostawiłem to i zrobiłem to, co robi każdy gracz. Proszę przekupić kogoś innego. Los chciał jednak, że w tym czasie grałem moim Wojownikiem, a z perspektywy czasu naprawdę nie powinienem był tego robić. Ten mnich do dziś zajmuje cenny slot na postać i prawdopodobnie pozostanie tam jako przypomnienie moich porażek. W międzyczasie stworzyłem Czarodziejkę i Wiedźmę, ale szybko porzuciłem obie, ponieważ nie byłem zachwycony perspektywą ponownego rozegrania kampanii. Patrząc na absolutnie szalone wyczyny ludzi na Reddicie/YouTube z tymi klasami, jeszcze bardziej żałuję, że nie trzymałem się mojej głównej postaci podczas premiery.

Akt 3

Z mocą jednego naprawdę ponadprzeciętnie rozwiniętego Łowcy Czarownic i jednym mniej Exalted Orbem w ekwipunku, znalazłem się w Akcie 3, ostatnim wątku fabularnym Path of Exile 2 we wczesnym dostępie. Od tego momentu będzie już tylko trudniej, pomyślałem. I rzeczywiście tak było. Pomimo tego, że nie miałem żadnego interesu, by być tak daleko w grze, przedarłem się przez początkowy obszar bagien, by dotrzeć do obozowiska Ziggurat. Do tej pory przełknąłem swoją dumę i dodałem tarczę do mojego repertuaru. To, w połączeniu z przyzwoitym usuwaniem mobów przez Sundera, sprawiło, że doświadczenie nie było tak uciążliwe, jak wcześniejsze akty. Wie pan, co to sprawiło? Mapy. Absolutnie okropne mapy dżungli wielkości miasta, które nie rozróżniają odpowiednio terenu, po którym można się poruszać, od tego, który jest niedostępny. Miła małpka (która zabiła mnie kilkanaście razy z powodu, zgadliście, pokręconych hitboxów) dała mi dwa dodatkowe punkty umiejętności, a miła pani z wioski załatwiła mi nawet bardzo potrzebne ulepszenie paska.

I tak, podobnie jak wielu innych, przeczesałem Chimeralne Mokradła więcej niż dwa razy w poszukiwaniu Machinarium Jiquani, tylko po to, by dowiedzieć się, że jest ono strzeżone przez prawdziwą Chimerę. Nie zamierzam zagłębiać się w zawiłości samej walki, ale zgadzam się z powszechną opinią, że jest to jeden z najgorzej zaprojektowanych starć z bossami w Path of Exile 2. A to już coś mówi, ponieważ w grze nie brakuje takich doświadczeń. Wnętrza Machinarium Jiquaniego nie były lepsze. Zamiast dżungli z dziwnymi ścieżkami, musiałem teraz przemierzać niekończący się, słabo oświetlony labirynt z "opcjonalną" walką z bossem (oczywiście z większą liczbą elementów jednorazowych), która daje 10% odporności na ogień. Dlaczego ma to znaczenie? Ponieważ w przeciwieństwie do Diablo, Path of Exile 2 odejmuje 10% odporności na żywioły po każdym akcie, a nie po nowym cyklu gry. Przy nieodpowiednim nastawieniu można skończyć z ujemnymi odpornościami. A ja nie miałem. Przynajmniej nie na początku.

Ze wszystkich map w

Path of Exile 2, Matlan Waterways wydawała się najmniej uciążliwa. Owszem, jest tak duża, jak to tylko możliwe, ale poruszamy się po niej organicznie, po jednej dźwigni na raz. I nie wiem, czy to tylko ja, ale w moich licznych rozgrywkach nigdy nie mogłem znaleźć punktu orientacyjnego, aby dostać się tam bezpośrednio. Czy GGG zapomniało go umieścić, czy jest to celowa decyzja projektowa? Wciąż nie wiem. Kiedy już myślałem, że dobrze się bawię, wkroczyłem do Utopionego Miasta i to uczucie szybko minęło. Tutaj napotykamy River Hag, z łatwością jednego z najbardziej wściekłych wrogów stworzonych w całej historii ARPG. Ma wszystko, strasznie dalekie pociski naprowadzające, które od razu cię usuwają, tarczę energetyczną i zasięg pół ekranu. Ci, którzy zetknęli się z nią jako postacią walczącą wręcz, będą wiedzieć, o czym mówię, a ci, którzy nie mieli z nią do czynienia, lepiej niech tego nie doświadczają. Moby stawały się coraz szybsze i bardziej wytrzymałe, a mapy jeszcze większe. To było przed łatką, więc przeskakiwanie między punktami kontrolnymi nie wchodziło w grę. Nie przesadzę, jeśli powiem, że pełna eksploracja Utopionego Miasta i kolejnych obszarów zajęła mi godzinę. A jeśli zginął pan w międzyczasie, co zdarzyło mi się jako wojownikowi, mogłem doświadczyć szczytowego projektu mapy. Jeszcze raz. I jeszcze raz.

Trafnie nazwany Apex of Filth robi to ponownie. Mapa wielkości kraju. Proszę sprawdzić. Irytujące moby, które mogą zaatakować cię jednym ciosem w dowolnym momencie. Proszę sprawdzić. Niewłaściwe rozmieszczenie punktów kontrolnych. Proszę sprawdzić. Tak, nadszedł czas na Path of Exile 2. Więc, co dostałem za przetrwanie oczywiście przytłaczających szans? Czy napełniło mnie to "poczuciem dumy i spełnienia", jak mówi EA?" jak mówi EA? Nie. Skrzynia ze śmieciami i 150 sztuk złota to najlepsze, na co stać GGG. Jedynym uczuciem, jakie towarzyszyło mi podczas przechodzenia Apex of Filth i The Drowned City, było poczucie ulgi. Jak osoba, która ukończyła Demon's Souls z tarczą i włócznią. Na początku tego roku przeszedłem pół tuzina kanałów korzeniowych i szczerze mówiąc, chciałbym przeżyć te chwile jeszcze raz, zamiast cierpieć POE 2 Act 3 jako postać walcząca wręcz.

Potem znalazłem się na jednej z niewielu małych map w Akcie 3: Temple of Kopec. Proszę poczekać, kompaktowa mapa kampanii w Path of Exile 2? Musi być jakiś haczyk. I jest. W postaci dosłownego słońca, które spaliło moją postać, jeśli za bardzo się do niego zbliżyłem. Ale jako wojownik miałem wystarczającą regenerację PŻ i odporność na ogień, by się tym nie przejmować. Na szczęście następne spotkanie z Ketzulim, Najwyższym Kapłanem Słońca, było zaskakująco łatwe do opanowania, ponieważ dało mi przestrzeń do poruszania się. A potem gra rzuca się na Lost i z jakiegoś powodu cofa nas w czasie - punkt fabularny, który może, ale nie musi być zapożyczony z Last Epoch. Wygląda na to, że w dzisiejszych czasach jest tego sporo. Co więc otrzymałem w ramach mojego pakietu do przeszłości? Te same dwie mapy, nad którymi spędziłem wiele godzin, ale tym razem z jeszcze trudniejszymi przeciwnikami.

Drowned City i Apex of Filth były irytujące, gdy przechodziłem je po raz pierwszy, a teraz muszę zrobić to ponownie. Tak, tym razem nie ma River Hags, ale twierdzę, że ich zamienniki są znacznie gorsze. Ale hej, przynajmniej mamy podgląd na niektóre nadchodzące umiejętności gracza i towarzysza NPC, który może zdjąć trochę ciepła. I jeszcze jedno spotkanie z bossem z tymi samymi sztuczkami co wcześniej. Wszystko to zakończyło się w Czarnych Komnatach. Nie jest ona tak duża, jak niektóre inne obszary, ale jest wypełniona po brzegi robotycznymi abominacjami, które miotają wszelkiego rodzaju pociskami. Sam bałagan wizualny wystarczył, by przyprawić mnie o ból głowy, więc zrobiłem to, co zrobiłby każdy szanujący się gracz: uniknąłem wszystkiego i dotarłem do Doryani, Royal Thaumaturge, ostatniego bossa kampanii, przynajmniej w obecnym stanie. Nie wiem, czy to zasługa godzin spędzonych na zdobywaniu gud, czy też lepszego zestawu przedmiotów/umiejętności, ale przejście go zajęło mi tylko dwie próby. I co dostałem? Przerywnik zapowiadający to, co ma nadejść? Otwarty cliffhanger?

Nie. Zostałem bezceremonialnie wyrzucony z powrotem na plażę, gdzie zacząłem w Akcie 1. I tu zaczyna się Akt 1 Cruel. Teraz muszę ponownie przejść przez te same mapy, ale tym razem z jeszcze trudniejszymi mobami. W połowie zadania w Akcie 1 Okrutnym zawiesiłem buty i postanowiłem stworzyć postać dystansową. Prawdopodobnie nie zbliżyłbym się do granicy 160 godzin, gdybym tego nie zrobił i od czasu do czasu mi to przeszkadza.

Państwa przeciętna mapa w Akcie 3 (źródło obrazu: Anil Ganti, Notebookcheck)
Państwa przeciętna mapa w Akcie 3 (źródło obrazu: Anil Ganti, Notebookcheck)

Dystansowe Path of Exile 2 po prostu uderza inaczej

Zamiast tego postanowiłem wypróbować najemnika. Od razu przypominał mi Slarka z DOTA 2 ze względu na swój osobliwy akcent. Może i brzmi jak statysta z Peaky Blinders, ale nie da się zaprzeczyć, że ma siłę przebicia. Nagle moby, które cię atakowały, już nie mogą. Irytujące miotacze pocisków można zlikwidować z dystansu. Nawet irytujące moby z końca Aktu 2 można łatwo załatwić. Granie jako najemnik dało mi to obce uczucie, którego nie doświadczyłem od dłuższego czasu. Naprawdę dobrze się bawiłem grając w Path of Exile 2. Jamanra, który zmusił mnie do porzucenia wojownika, padł za jednym podejściem, podobnie jak większość kolejnych bossów. Najlepsze jest to, że nie grałem meta buildem i tworzyłem swój na bieżąco.

Aby być uczciwym, mój najemnik miał łatwiejszy start ze względu na złoto / przedmioty zgromadzone przez mojego wojownika i mnicha. To sprawiło, że wczesna gra była o wiele, wiele łatwiejsza, ponieważ mogłem swobodnie wymieniać dobry sprzęt między postaciami. Mój najemnik przeprowadził mnie przez okrutne wersje aktu 1, 2 i 3, zanim ostatecznie uderzył w ścianę w końcowej fazie gry. Do tej pory przełknąłem swoją dumę i przeszedłem na popularny build oparty na granatach. Ale wciąż mam przed sobą długą drogę, jeśli chodzi o ekwipunek i zostawiłem postać na poziomie 72. Więcej na ten temat później. Po przełamaniu dumy zmieniłem build mojego głównego Wojownika (teraz Tytana) na coś, co pojawiło się na Maxroll.gg i po raz drugi przeszedłem kampanię.

Okazało się, że istnieje zły sposób na grę w Path of Exile 2. Zrozumienie tego zajęło mi 30 godzin. Nie ma też łatwego sposobu na naprawienie swoich błędów. W momencie premiery, zmiana punktów w drzewku pasywnym może cofnąć gracza o setki tysięcy sztuk złota; miliony na wyższych poziomach. W połączeniu z żałosną ilością złota upuszczanego w kampanii, można utknąć z wiecznie zepsutą postacią. Jedynym powodem, dla którego mogłem sobie pozwolić na zmianę konfiguracji mojego Tytana, było złoto, które zgromadziłem na moim Najemniku.

Endgame zakończył moją pasję do Path of Exile 2

Nie jestem zbytnio zaznajomiony z oryginalnym Path of Exile i tym, jak działa jego gra końcowa. Jako miłośnik Diablo mam zupełnie inne wyobrażenie o tym, jak to się robi. Zajęło mi więc trochę czasu, zanim w pełni zrozumiałem progresję opartą na mapie w Path of Exile 2, jeśli w ogóle można to tak nazwać. Nie zamierzam jej zbytnio krytykować, ponieważ gra wciąż znajduje się w fazie wczesnego dostępu, ale przeważająca opinia publiczna na temat zawartości gry końcowej była negatywna. Jeśli zginiesz, nie tylko stracisz dostęp do mapy i wszystkich jej bonusów, ale także otrzymasz karę 10% EXP. Można to nawet nazwać diabolicznym.

I to jest miejsce, w którym się sprawdziłem. Jeśli mój Tytan 76 poziomu, z pulą 2.1K HP, niemalże ograniczonymi odpornościami i pancerzem 11K jest atakowany przez moby o dwa poziomy niższe ode mnie, to gra ewidentnie ma problemy ze zbalansowaniem. Mógłbym zrobić to, co zrobiłem na początku i po prostu przejść grę, ale nie sądzę, bym miał jeszcze 160 godzin cierpliwości. Przynajmniej nie w obecnym stanie. Nie mogę wypowiadać się na temat tego, czego nie doświadczyłem, ale było wiele przypadków, w których gracze tracili godziny postępów z powodu jednego skoku opóźnienia lub źle wykonanego uniku. To klasyczny przykład źle zaimplementowanego poziomu trudności gry.

Za dużo map, za mało kamieni drogowych (źródło obrazu: Anil Ganti, Notebookcheck)
Za dużo map, za mało kamieni drogowych (źródło obrazu: Anil Ganti, Notebookcheck)

Trudność w grach wideo jest trudna, a podejście Grinding Gear Games do niej jest błędne

Tuż po premierze Path of Exile 2, która miała miejsce 6 grudnia, gra była bez końca porównywana do Elden Ring do tego stopnia, że Elon Musk nazwał ją dzieckiem miłości. Po pierwsze, fakt, że gra posiada mechanikę uników, nie oznacza, że automatycznie staje się podobna do Soulsów. Po drugie, istnieje gra No Rest for The Wicked, która jest bardziej izometrycznym Soulsem niż Path of Exile 2. Tworzenie trudnych gier dla samego bycia trudnymi jest łatwe. Twórcy gier FPS robili to przez cały czas, po prostu podnosząc poziom zdrowia i zmniejszając ilość amunicji. Twórcy gier RPG często stosują podobną taktykę, ale ta mechanika po prostu nie działa w grach ARPG. Diablo 4 sprzed czasów Vessel of Hatred było tego winne w dołach, gdzie zabicie bossa na wyższych poziomach mogło z łatwością zająć dziesięć minut.

FromSoftware przez lata dopracowało sztukę trudności niemal do perfekcji. W Elden Ring Shadow of the Erdtree dotarcie do Enir-Ilim jest koszmarem ze względu na magów, którzy go strzegą. Jeśli jednak uda ci się to zrobić i zdecydujesz się pójść wbrew swoim instynktom i cofnąć się, zaparkować i zbadać drogę przez obszar, który zabił cię kilkanaście razy, zostaniesz nagrodzony Euforią, jedną z najpotężniejszych broni w DLC. Path of Exile 2 nie oferuje takich nagród. Wszystko, co otrzymujemy za wysiłek, to niewielka ilość złota i, jeśli mamy szczęście, przedmiot, który najczęściej nie jest nawet dobry dla naszej klasy.

Filozofia git gud nie ma zastosowania w POE 2 z jednego prostego powodu. Jedynym sposobem na poczynienie prawdziwych postępów w Path of Exile 2 jest ekwipunek. Choć drzewko pasywne jest bez wątpienia niezbędne, nawet 200 dodatkowych punktów umiejętności nie będzie miało znaczenia, jeśli ekwipunek nie będzie miał odpowiednich statystyk. A cały ekwipunek opiera się na RNG. W czym więc dokładnie mamy być dobrzy? Modlić się, by generator liczb losowych przechylił się na Państwa korzyść?

W Elden Ring stajemy się lepsi, ucząc się wzorców ataków przeciwnika i czekając na otwarcie. Eksploracja daje ci broń zmieniającą budowę, która radykalnie zmienia sposób podejścia do starć z wrogami. Każda udana walka z bossem daje głębszy wgląd w to, co sprawia, że Elden Ring działa. A co najważniejsze. Daje ci sprzęt. Dobre rzeczy.

Tak, wiem, Path of Exile 2 wciąż znajduje się w fazie wczesnego dostępu. Pełne uznanie dla GGG za wysłuchanie obaw społeczności i zastosowanie często zadawanych poprawek jakości życia, takich jak usunięcie niepotrzebnej kary odporności na mapach, uczynienie respeców tańszymi i umożliwienie szybkiego podróżowania między punktami kontrolnymi. Jestem pewien, że do premiery pojawi się ich jeszcze więcej i radziłbym poczekać z zakupem gry do momentu, aż będzie ona bardziej zbalansowana.

Wnioski

Jak wspomniałem wcześniej, miałem bardzo małe pojęcie o tym, na co się porywam w Path of Exile 2. Tak, niektórzy YouTuberzy mówili, że jest "trudna", że jej mapy są duże. Żadna z tych rzeczy nie jest dla mnie przeszkodą, ponieważ cieszę się dobrze zaprojektowaną mapą i dobrym wyzwaniem tak samo, jak każdy fan ARPG. Nie było to jednak doświadczenie, na które liczyłem i wbrew mojemu lepszemu osądowi przeszedłem grę tylko po to, by na końcu poczuć jeszcze większe rozczarowanie.

Nie wiem, czy jestem docelowym odbiorcą

Path of Exile 2. Tak, gra jest w sam raz dla mnie, będąc ARPG i w ogóle, ale jeśli to jest pierwsze wrażenie, które GGG chce przedstawić, to nie jestem zbyt podekscytowany ostateczną wersją. Tak, weteranowi POE z 5 tysiącami godzin wspomnianemu powyżej może się spodobać, ale czy to jedyny rodzaj ludzi, których GGG chce przyciągnąć? Oni już są w Państwa ekosystemie i będą grać w POE 2 bez względu na wszystko.

Cała ta sytuacja przypomina mi klasyczny cytat z Parku Jurajskiego: Pańscy naukowcy byli tak zaabsorbowani tym, czy mogą, że nie zastanowili się, czy powinni. Tak, mapa wielkości miasta wygląda dobrze na papierze, ale nie wnosi wiele do immersji. Jeśli już, to sprawia, że mniej chce mi się grać. Nie mam też skrupułów, by ginąć dziesiątki razy z tym samym bossem. Ale nie mam nic przeciwko temu, o ile mogę uczyć się na swoich błędach i, proszę Państwa, naprawdę dobrze sobie radzić bez modlenia się o modyfikator +92% obrażeń fizycznych dla mojej następnej broni.

Dla zmęczonych Diablo fanów ARPG, gorąco polecam wypróbowanie Last Epoch. Ta gra również znajduje się we wczesnym dostępie i jest nieco szorstka na krawędziach, ale z czasem będzie tylko lepiej. Być może początkowo nie utkwił mi w pamięci, ale po tym wstrząsającym doświadczeniu z Path of Exile 2 jestem pewien, że spojrzę na to inaczej. A najlepsze jest to, że można mieć tyle zakładek skrytki, ile się chce. Bez płacenia prawdziwych pieniędzy.

Źródło(a)

Własny

Please share our article, every link counts!
Mail Logo
> laptopy testy i recenzje notebooki > Nowinki > Archiwum v2 > Archiwum 2024 12 > Grałem w Path of Exile 2 przez 161 godzin i teraz żałuję każdej minuty spędzonej na tej grze
Anil Ganti, 2024-12-24 (Update: 2024-12-24)