Notebookcheck Logo

Mobilne lampy LED w testach praktycznych: Olight Obulb Pro jest za drogi, a Philips Hue Go nie wytrzymuje długo

Małe przenośne lampy stołowe są praktyczne. W naszym praktycznym teście Philips Hue Go musi więc konkurować z dwiema lampkami Olight Obulb Pro Bluetooth z funkcją grupową. Obie opcje są ciekawe, choć mają zaskakujące słabe strony.
Accessory Gadget
Olight Obulb Pro (po lewej i prawej) kontra Hue Go (w środku). Fot: Andreas Sebayang/Notebookcheck.com
Olight Obulb Pro (po lewej i prawej) kontra Hue Go (w środku). Fot: Andreas Sebayang/Notebookcheck.com

Lampy zasilane bateriami to coś pięknego. Zupełnie niezależnie od położenia można oświetlić pomieszczenia nastrojowym światłem lub wieczorem udekorować balkon czy grilla pięknymi źródłami światła. Rynek jest obecnie duży, jeśli chodzi o lampy zasilane bateriami. Oprócz sektora prywatnego, który jest zdominowany przez raczej nieznanych producentów, istnieje również rynek profesjonalny. Restauracje, na przykład, są ważnymi klientami dla lamp stołowych zasilanych bateriami.

Do tej recenzji wybraliśmy system oświetleniowy, który chyba najlepiej mógłby przejść za latarnię. Olight Obulb Pro(58 mm wysokości, 65 mm średnicy, 105 gramów/~2,3 x ~2,6 cala i ~3,7 oz) nie jest więc latarką ani klasyczną lampą stołową. Można je raczej elastycznie ustawić, a także zawiesić gdzieś za pomocą magnesu lub akcesoriów. Musieli konkurować z klasykiem: Starą lampą Philipsa "Hue Go*.

Jeśli chodzi o cenę, oba są na mniej więcej tym samym poziomie 50-60 euro (~54-$65, cena uliczna). Ponieważ jednak kupiliśmy dwie sztuki Olight Obulb Pro z powodów testowych, zestaw jest oczywiście dwukrotnie droższy. Cena zależy nieco od kanału dystrybucji. Ci, którzy kupują Obulby bezpośrednio od Olighta, otrzymują wiele rabatów. Najważniejsze jest jednak to, że latarnie można kupić bez kabla do ładowania. Natomiast na Amazonie oferta w przypadku Obulb Pro jest mocno uproszczona*.

Notebookcheck kupił Obulby bezpośrednio od firmy Olight. Jeden był zestawem na Halloween, który zawierał "kostium/okrycie" do niego, ale bez kabla do ładowania. Drugi egzemplarz został zakupiony z kablem do ładowania w wersji standardowej.

Magnetyczny kabel do ładowania od Olight

Ograniczenie zbędnych, zdublowanych kabli do ładowania jest niezwykle praktyczne, ale są one niestety zastrzeżone. Latarnie ładowane są poprzez okrągłe złącze magnetyczne, które z drugiej strony posiada wtyczkę USB-A. Ci, którzy mają kilka produktów z uniwersum Olight, będą znali ten praktyczny kabel połączeniowy o nazwie MCC, który ułatwia też lampkom osiągnięcie IPX7.

Duża wada złącza: Jeśli zgubisz lub źle umieścisz kabel, nie będziesz mógł już ładować lampek. A jeśli producent splajtuje, masz większy problem.

Zasilana bateriami lampka Hue firmy Philips nie ma tego problemu. Nadal jednak potrzebuje złącza beczkowego do ładowania. W razie wątpliwości można to znaleźć na rynku wtórnym, o ile napięcie i natężenie prądu są prawidłowe.

Można oświetlić cały pokój

Jeśli chodzi o oświetlenie, Obulby pokazują się z dobrej strony. W ustawieniu domyślnym (bez aplikacji, więcej o tym później), latarnie nie mogą oświetlić pokoju, ale służą jako doskonałe światło nastrojowe, które pozwala również na pewne kreatywne aranżacje. Wówczas orby również utrzymują się przez kilka dni. Wypróbowaliśmy to z różnymi kolorami światła, a nawet naprzemienną grą. Zazwyczaj wytrzymują dwa pełne dni.

Jednak gra naprzemienna, czy to płynne zmiany kolorów, czy mocne kroki, jest nieprzyjemnie gorączkowa. Kolory zmieniają się zbyt szybko, a tego niestety nie da się wyregulować.

Przy maksymalnej jasności Obulby zbliżają się do zakresu oświetlenia pomieszczenia i powinny być odpowiednio ustawione. Jednym z przykładów jest światło awaryjne w domu, przyklejone do lodówki dzięki zintegrowanemu magnesowi. Lampy sufitowe z dużą ilością metalu mogą być również wykorzystane jako podstawa. Zarówno wiszące, jak i montowane z boku, magnesy trzymają się pewnie.

Zestaw na Halloween jest zabawny. Zawierał on gumową osłonę, za pomocą której można potem zawiesić lampkę jako ducha - w ogóle bez magnesów.

Nie najlepsze odwzorowanie kolorów w Olight

Reprezentacja kolorów w sferach nie jest przekonująca. Nie widać poszczególnych diod, dyfuzor nad kulą robi przyzwoitą robotę, ale wewnątrz kuli widać pewne cieniowanie. Dodatkowo kolory takie jak czerwony czy zielony wydają się nieczyste. Nie jest to porównanie do np. bardzo małego Fenixa CL09, który dostarcza bardzo czysto wyglądających kolorów. Niestety, nie da się tego uchwycić za pomocą aparatu. Szczególnie aparaty w smartfonach zawodzą i czasem pokazują zupełnie złe kolory. W przypadku Nikona Z50 jest tylko minimalnie lepiej. Przykładowe zdjęcia CL09 można znaleźć w naszymHotelowym teście telewizora Apple i Homepoda Mini.

Z kolei Obulby bardzo dobrze wyglądają w aparatach smartfonów, ale także z Nikonem Z50. Swoją drogą jest to efekt znany również z telewizorów. Dobre odwzorowanie czerwonych świateł hamowania samochodów to do dziś wyzwanie pod względem poprawności wyświetlania. Nie zmieniło się to nawet w przypadku HDR.

Philips Hue Go konsekwentnie zapewnia tu lepsze rezultaty, ale z innym podejściem. Wybór kolorów jest zdecydowanie ograniczony. Hue Go nie produkuje na przykład wyraźnego żółtego. Niebieski również wygląda jakoś słabo. Irytujące jest też to, że diody z boku prześwitują. Atrakcją Hue Go jest oczywiście tryb Cozy Candle. Symuluje on migotanie światła świecy, co jest odbierane raczej nieświadomie. Ponadto światło można zintegrować z systemem Zigbee w domu. W przypadku Obulb Pro firmy Olight nie jest to w ogóle możliwe. Potężna aplikacja Hue jest dobrze znana, więc nie będziemy się tu w nią zagłębiać.

Sterowanie przez aplikację z dziwactwami i ciekawymi funkcjami

Z kolei w przypadku Obulb jest to cecha szczególna. Te samowystarczalne, małe lampki rzadko mają sterowanie przez aplikację. Aplikacja ma jednak liczne dziwactwa. O ile sparowanie jest bardzo łatwe, to dalsza obsługa bywa obarczona irytacją.

Mówiąc o specjalności, parowanie można przenieść na inny smartfon za pomocą kodu QR. Z powodzeniem przenieśliśmy kontrolę z iPhone'a 12 na iPhone'a SE bez nowego parowania. Po tym oba smartfony działały jako sterowniki przez Bluetooth - w rzeczywistości zdalne sterowanie nie jest w ogóle możliwe.

Po sparowaniu latarni, jasność i kolor światła można regulować za pomocą aplikacji. Ponadto, latarnie można nawet włączać i wyłączać w grupach. W aplikacji nie można jednak ustawić koloru światła i jasności dla wszystkich lampek. Aktywacja grupy ładuje raczej ostatni stan każdego pojedynczego światła.

Niestety, nie można zapisać pożądanego koncertu świetlnego. Funkcja grupowa nie wydaje się dobrze przemyślana. Dodatkowo aplikacja czasami nie może połączyć się z lampkami. Wtedy latarnie trzeba najpierw aktywować ręcznie. Podejrzewamy, że funkcja Bluetooth po pewnym czasie się uśpiła.

Trzy lampy z normalnym oświetleniem. (Fot. Andreas Sebayang/Notebookcheck.com)
Trzy lampy z normalnym oświetleniem. (Fot. Andreas Sebayang/Notebookcheck.com)

Irytujące podczas transportu

Olight niewiele przemyślał scenariusze transportowe. Najbardziej irytującym punktem jest z pewnością mechanizm włączania. Latarkę włącza się poprzez naciśnięcie na dość dużą powierzchnię. Problem: dość łatwo dochodzi do tego przypadkowe wrzucenie do torby/plecaka. Wystarczy do tego nawet niewielkie uderzenie. Lampiony posiadają co prawda tryb blokady (wciśnij i przytrzymaj przycisk), ale nie wyklucza to, że lampiony wyjdą z trybu blokady przez przypadek w plecaku. To czego brakuje lampionom to przełącznik suwakowy ustalający tryby włączania/wyłączania. Niestety nie ma też torby transportowej, czego można by się spodziewać biorąc pod uwagę cenę. Dodatkowo torba transportowa chroniłaby łatwo rysującą się powierzchnię kuli.

Philips przynajmniej lepiej wykonuje przełącznik, a mianowicie jest on wpuszczony. Nie wyklucza to przypadkowej aktywacji w plecaku, ale czyni ją mniej prawdopodobną. Philips Hue Go nadaje się jednak do transportu tylko w ograniczonym zakresie, bo jest po prostu za duży.

Dobre czasy pracy na baterii, wysokie samorozładowanie

Czasy pracy małych latarni Olight są niezmiennie dobre. Kilka dni na najniższym ustawieniu nie stanowi problemu. Olight mówi o maksymalnie 85 godzinach. Kilka razy udało nam się potwierdzić co najmniej dwa pełne dni. Zwiększenie jasności na krótki czas również nie ma dużego wpływu. Aplikacja wyświetla szacunkowy czas działania, który jest dość wiarygodny. Jednak tylko dwie godziny są wykonalne przy maksymalnej jasności. Światło jest wtedy oślepiające, więc zamiast mieć je na stole, lepiej przyczepić je gdzieś indziej.

Problematyczne jest wysokie samorozładowanie. Podczas testu kilka razy zdarzyło nam się, że latarnie po około tygodniu były nagle puste lub prawie puste. Szkoda.

W przypadku Philipsa czasy pracy są znacznie niższe mimo rozmiaru. W przypadku Hue Go w każdym przypadku kończy się po jednym wieczorze. Tym samym Hue Go nie można używać przez kilka dni. Według producenta maksymalny czas działania to 18,5 godziny, czyli w praktyce cały wieczór. Jest to jednak możliwe tylko w trybie Cozy Candle lub przy niskiej jasności. We wszystkich innych scenariuszach świetlnych Philips reklamuje 2,5 godziny. W praktyce jest to zdecydowanie więcej, gdy nie wykorzystujemy pełnej mocy. W Hue Go zauważyliśmy również samorozładowanie. Jednak ze względu na to, że jest mniej przydatny do użytku mobilnego, nie rozważaliśmy go dalej. W realistycznym scenariuszu Hue Go i tak jest bardzo często podłączony do kabla zasilającego, ponieważ po prostu musi być codziennie ładowany, aby zachować użyteczność. Każde inne rozwiązanie nie ma większego sensu.

Widoczny nierównomierny rozkład światła u podstawy wykonany Nikonem Z50. (Zdjęcie: Andreas Sebayang/Notebookcheck.com)
Widoczny nierównomierny rozkład światła u podstawy wykonany Nikonem Z50. (Zdjęcie: Andreas Sebayang/Notebookcheck.com)
Złącze magnetyczne w latarce Olight Obulb Pro. (Zdjęcie: Andreas Sebayang/Notebookcheck.com)
Złącze magnetyczne w latarce Olight Obulb Pro. (Zdjęcie: Andreas Sebayang/Notebookcheck.com)

Wniosek

Pokrowiec firmy Olight na lampkę Obulb Pro. (Fot. Andreas Sebayang/Notebookcheck.com)
Pokrowiec firmy Olight na lampkę Obulb Pro. (Fot. Andreas Sebayang/Notebookcheck.com)

Biorąc pod uwagę budżet około 50 euro (~ 54 USD), decyzja między jednym a drugim rozwiązaniem jest trudna. Philips Hue Go jest najlepszą wartością dla oświetlenia nastrojowego, ponieważ objętość światła jest rozłożona na większej powierzchni. To imponujące, co to światło może zrobić. Do tego dochodzi subtelne migotanie, które Philips zaimplementował znakomicie. Jako stałe światło w domu, które jest rzadko używane w drodze, pieniądze lepiej zainwestować w Hue Go.

Jeśli natomiast trzeba planować awaryjne sytuacje oświetleniowe lub podróże, lepszym wyborem będzie Obulb Pro od Olight. Warto jednak zaopatrzyć się w etui transportowe, aby światło nie włączało się w podróży. Z aktualną ceną od 40 do 50 euro (~ 43 do 54 USD), maleńkie, choć potężne światło jest jednak dość drogie. Uważamy, że zalecana cena detaliczna 60 euro (~$65) jest zdecydowanie zbyt droga dla tego, co oferuje, zwłaszcza w porównaniu z bardziej wydajnym Philips Hue Go.

W zamian możesz zabrać ze sobą wiele z nich - samo posiadanie dwóch jest już fajne. Można nimi ładnie oświetlić pokój hotelowy. Podczas testu czuliśmy też potrzebę wrzucenia dobrego tuzina globali do basenu. Z braku basenu testowego Notebookcheck na szczęście nie ulegliśmy tej pokusie, która może szybko doprowadzić do ruiny.

Reklama producenta jest pod tym względem również przebiegła. Reklamy nie omijają okazji, by wykorzystać dziesiątki lampionów i pokazać, jaka to frajda, zwłaszcza dla dzieci. Jeśli masz dzieci, lepiej nie pokazuj im tego, co ma do zaoferowania producent. Mogłoby to spowodować kłótnie i rozczarowanie ze względu na słabość funkcji grupowej aplikacji. Jeśli naprawdę chcesz kupić więcej lampionów, powinieneś najpierw wypróbować z dwoma, aby zobaczyć, czy warto się z nimi bratać.

Ogólnie rzecz biorąc, problemy z aplikacją są znikome, przynajmniej przy indywidualnym użyciu. Należy jednak pamiętać, że wiele funkcji nie może być używanych bez aplikacji, a aplikacja szybko staje się irytująca z wieloma latarniami ze względu na problemy z niezawodnością. Obulb nadaje się jako światło awaryjne tylko w ograniczonym zakresie ze względu na wysokie samorozładowanie. Po prostu pozostawienie go leżącego w pobliżu nie jest opcją.

Ujawnienie: Testowane tutaj Olight Obulb zostały zakupione przez autora na własny koszt. Philips Hue Go został użyczony przez firmę Signify do celów testowych.

Please share our article, every link counts!
Mail Logo
> laptopy testy i recenzje notebooki > Laptopy > Mobilne lampy LED w testach praktycznych: Olight Obulb Pro jest za drogi, a Philips Hue Go nie wytrzymuje długo
Andreas Sebayang, 2023-03-27 (Update: 2023-03-27)