Nikon Z6 III udowadnia, że przełomowe aparaty bezlusterkowe to już przeszłość - dlaczego to dobrze?
Po wielu przeciekach i plotkach, Nikon Z6 III został oficjalnie wprowadzony na rynek, ze znacznie ulepszonym wizjerem elektronicznym oraz aktualizacjami procesora i sensora, które sprawiają, że jest on niezaprzeczalnie bardziej wszechstronny i wydajny niż Z6 II(obecnie 1 596,95 USD na Amazon). Jednak te stopniowe aktualizacje - i te widoczne w podobnych premierach w tym i zeszłym roku - sygnalizują koniec ery innowacji w aparatach bezlusterkowych. Przynajmniej w pewnym sensie.
Na pierwszy rzut oka Nikon Z6 III oferuje szybszy autofokus, znaczną modernizację wizjera elektronicznego i nieistotny wzrost wydajności zarówno wideo, jak i stabilizacji obrazu w korpusie. Kilka flagowych funkcji zostało również przeniesionych do średniej klasy Z6 III, takich jak Pre-Release Capture, nowe tryby wykrywania obiektów dla AF i przechwytywanie wideo do 6K 60 FPS N-Raw.
Podczas gdy wszystkie te funkcje składają się na imponujący aparat, Nikon Z6 III wprowadza na rynek o 500 USD więcej niż Z6 II, za 3 099,95 USD na Amazon, co stawia go prawie w zupełnie nowym przedziale cenowym. Ten sam trend zaobserwowano zaledwie kilka miesięcy temu, kiedy Fujifilm wprowadziło na rynek X-S20, X100VIoraz X-T50 ostatnio - więcej funkcji, więcej pieniędzy.
Panasonic Lumix GH7, który został wprowadzony na rynek na początku tego miesiąca, cierpiał na podobne problemy, choć w mniejszym stopniu niż niedawny Nikon Z6 III, dzięki AF z detekcją fazy, ulepszeniom w przechwytywaniu dźwięku i czujnikowi o wyższej rozdzielczości. Można jednak argumentować, że GH7 doczekał się znacznego wzrostu funkcjonalności tylko dlatego, że nadrabiał zaległości.
Te drobne zmiany z pewnością nie są niczym nadzwyczajnym, zwłaszcza dla profesjonalnych domów produkcyjnych, które mają minimalny standard jakości, który musi być spełniony, aby ich przepływ pracy miał sens. To powiedziawszy, nie widzimy już tak wielu krzykliwych nowych funkcji lub ogromnych skoków w wydajności zakresu dynamicznego, wydajności odczytu lub dokładności autofokusa, które były obecne w połowie 2010 roku. Z wyjątkiem Sony A9 III i jego globalnej migawkipremiery aparatów są teraz nieco bardziej przewidywalne - aparat następnej generacji będzie nieco lepszy i być może nieco droższy.
Nie jest to jednak całkowicie zła rzecz. Po pierwsze, nowe technologie obniżają ceny starych aparatów poprzedniej generacji i tworzą zdrowy rynek używanego sprzętu. Zamiast kupować najnowszy model Z6 III za ponad 3000 USD, przeciętny hobbysta lub fotograf "prosumencki" może uzyskać większość z nich za pomocą Z6 II za prawie połowę ceny - ponownie 1 596,95 USD na Amazon.
Po drugie, i być może ważniejsze, tego rodzaju stopniowe aktualizacje mogą zniechęcić do szalejącego konsumpcjonizmu i GAS (syndrom ulepszania sprzętu), które tak często nękają fotografów i entuzjastów aparatów oraz ich portfele. Mamy już wystarczająco dużo użytkowników smartfonów, którzy co roku kupują nowe flagowce z prawie bezsensownymi aktualizacjami. Mniej rewolucyjne, rzadsze premiery aparatów oznaczają, że ludzie powinni czuć się mniej zmuszeni do aktualizacji tylko dlatego, że w ich mediach społecznościowych czai się nowy gadżet - co z kolei oznacza mniej e-odpadów.
Kolejną przydatną zaletą takiego samego sprzętu w nowych aparatach jest to, że nowe funkcje mogą czasami przenikać do starszych aparatów poprzez aktualizację oprogramowania, choć jest to wprawdzie rzadka praktyka ze względu na kapitalistyczną naturę firm produkujących aparaty.
JUST ANNOUNCED: The #NikonZ6III is here.
— NikonUSA (@NikonUSA) June 17, 2024
This highly anticipated mirrorless camera delivers incredible power, accuracy, and speed for photographers and filmmakers.
https://t.co/rBhYwmd4A2 pic.twitter.com/AuzpywdLWf