Test Acer Ferrari 1100
Wałach na rozgrzanych węglach. Dość mały, ale nie lekki, drogi, ale wcale nie szybki. Powiązanie z marką kultowych samochodów nie wystarczy, by stworzyć atrakcyjny komputer przenośny. Zastosowanie włókna węglowego i podświetlenia LED to nie dość, by zrobić wrażenie.
Obudowa
Ferrari 1100 to następca Ferrari 1000, od którego rożni się przede wszytskim posiadaniem napędu optycznego oraz nowocześniejszą sylwetką.
Włoska stajnia samochodowa odcisnęla swoje piętno w paru miejscach, ale ogranicza się to tylko do zaznaczenia obecności swojej marki na obudowie – nie wpływa na walory użytkowe komputera.
Trzeba jednak przyznać, że Acer stara się możliwie najlepiej przyłożyć do Ferrari 1100, gdyż w końcu chodzi o serię zaliczającą się do jego najbardziej prestiżowej linii. To przezecież laptop wręcz luksusowy jak na realia oferty tajwańskiego producenta.
No dobrze, to gdzie to włókno węglowe, zapyta Czytelnik. Zastosowane jest ono w pokrywie ekranu. Wieko się jednak nieco ugina, co budzi pewien niesmak.
Co prawda Ferrari 1100 prezentuje się nowocześniej od poprzednika, komputer wygląda z zewnątrz jak, nie przymierzając, mydelniczka. Jest dość ciężki jak na subnotebook, co tyczy się również mniej prestiżowej serii Aspire 2920.
Jeżeli chodzi o właściwości mogące być problemem przy użytkowaniu, to sporym minusem wydaje się brak mechanizmu ryglującego klapę. W stanie zamkniętym utrzymują ją tylko zawiasy; brak tu dobrze sprawdzających się w tej roli magnesów. Pokrywa otwiera się zbyt lekko jak na nasz gust, co może ewentualnie grozić nieciekawymi konsekwencjami przy jakimś wypadku. W Ferrari 1100 nie występuje problem trzaskającej klapy, który jest przypadłością tańszej serii 2920. Jest ona amortyzowana za sprawą dość potężnych gumowych buforów usytuowanych w górnej części i mniejszych na bokach ramki ekranu.
Kiedy regulujemy kąt ustawienia ekranu całą dlonią, wyświetlacz nie buja się po przestawieniu. Zwróciliśmy przy tym uwagę, że obudowa matrycy wyraźnie wygina się na boki. Ekran może się dośc mocno kiwać, jeżeli korygujemy jego ustawienie jednym palcem.
Niemile widzianą przez użytkownika cechą jest to, że połyskliwe powierzchnie pulpitu brudzą się bardzo od śladów tłustych palców. Natomiast na listwie za klawiaturą bardzo rzuca się w oczy osiadły tam kurz.
Obudowa jest solidna i nie mamy zastrzeżeń do jakości wykonania Ferrari 1100. Przede wszystkim to zasługa zastosowania wysokiej jakości materiałów. Spasowanie elementów nie jest idealne, ale nabywca nie powinien uznać drobnych niedostatków za rażące.
Jeżeli chodzi o bajery, najbardziej podobał się nam wyłącznik z podświetlaną na czerwono obwódką. Mała rzecz a cieszy.
Osprzęt
Klawiaturze brakuje sporo do idealu, ale też nie można powiedzieć, że urąga kanonom praktyczności. Naszym jednak zdaniem w ekskluzywnym z założenia laptopie niedopuszczalnym jest, by klawiatura się uginała. W Ferrari 1100 to właśnie zjawisko występuje - w niewielkim stopniu, ale jednak daje się odczuć.
Klawisze są w większości dość spore. Część jednak jest zmniejszona, ale do tej grupy przynależą plytki rzadziej używane, jak nawiasy kwadratowe czy cudzyslów. W każdym razie nie wplywa to negatywnie na płynność i dokładność pisania - idzie się przyzwyczaić.
Na tabliczce touchpada powtórzony jest formułowy motyw szachownicy, który zdobi też wieko komputera. Plytka dotykowa jest delikatnie szorstka, a jednocześnie ma znakomity ślizg. To chyba najdoskonalszy element notebooka i aż się nie chce myśleć, co by to było, jeśli pozostałe komponenty by jej dorównywały. Znakomicie spisuje się też zastępująca rolkę strefa przewijania w pionie – tutaj w postaci wąskiego paska o lekko ząbkowanej fakturze.
Przyciski towarzyszące gładzikowi nie są już tak dobre. By uzyskać kilk, trzeba najpierw znaleźć opór, który w ich przypadku znajduje się nader glęboko. Podczas pracy z komputerem umieszczonym na kolanach jest to bardzo kłopotliwe, trzeba się mocno natężać, a czasem w ogole nie udaje się odnotować kliku. Takim męczącym przyciskom, choćby były nie wiadomo jak elegancko wkomponowane w obudowę (trzeba przyznać, że te w Ferrari wyglądają ładnie) mówimy zdecydowanie nie.
Obraz
Matryca Ferrari 1100 to ledówka (moduł ją podświetlający oparty jest na diodach elektroluminescencyjnych). To pierwszy laptop Acera z takim wyświetlaczem. Matryca produkcji Chi Mei jest jednak jedną ze słabszych tego typu, jakie mieliśmy możność oceniać. Nie podobaly się nam mocno uwidocznione na czarnym tle smugi światła (biegnące od dołu lub od góry ekranu, w zależności od kąta jego odchylenia).
|
rozświetlenie: 84 %
kontrast: 175:1 (czerń: 1.1 cd/m²)
Zasadniczo matryca Ferrari 1100 daje jednak ładny obraz o zacnej jasności. Luminancja w najjaśniejszym punkcie to 217,2 cd/m², a jej maksymalna wartość wynosi dla całego ekranu średnio prawie 200 cd/m². Rozświetlenie jest zadowalające (78,3%), aczkolwiek dla tak małego ekranu można by oczekiwać lepszego wskaźnika. Kontrast nie zachwyca tym bardziej, jako że wyraża się proporcją 241:1. Matryce typu LED notują tutaj zwykle lepsze wyniki. Tym samym wiemy już, skąd bierze się niedoskonała czerń, która zaważyła o naszym krytycznym stosunku do wyświetlacza małego Acera.
Osiągi
Zastanowienie może budzić pytanie, dlaczego w linii Ferrari używane są podzespoły AMD, których wydajność bywa ostatnimi czasy w większości przypadków kiepska. Odpowiedź jest banalna – przesądzają o tym kwestie czysto biznesowe. AMD jest obok Acera jednym ze sponsorów i patnerów stajni Ferrari, stąd obecność konkurencji w laptopie sygnowanym tym znakiem bylaby faux pas.
Z przykrością trzeba stwierdzić, że model Ferrari 1100 jest wyposażony w procesor Turion TL-66 (2,3 GHz). Co prawda częstotliwość taktowania tej jednostki jest niczego sobie, jednak jej wydajność nie umywa się do osiągów konkurencyjnego Core 2 Duo T8300 od Intela. Pod tym względem może się ona mierzyć co najwyżej ze starszymi jednostkami rywala (lokuje się mniej więcej na poziomie możliwości C2D T7250).
Zintegrowana karta graficzna Radeon Xpress X1270 (też od AMD) może być wydajniejszą od większosci podobnych układów, ale... to nadal tylko karta zintegrowana.
3DMark 2001SE Standard | 5461 pkt. | |
3DMark 03 Standard | 1844 pkt. | |
3DMark 05 Standard | 1094 pkt. | |
3DMark 06 1280x800 Score | 374 pkt. | |
Pomoc |
Cinebench R10 | |||
Ustawienia | Wynik | ||
Shading 32Bit | 755 Points | ||
Rendering Multiple CPUs 32Bit | 2977 Points | ||
Rendering Single 32Bit | 1808 Points |
Quake 3 Arena - Timedemo | |||
Rozdzielczość | Ustawienia | Wynik | |
1024x768 | highest, 0xAA, 0xAF | 89.8 fps |
F.E.A.R. | |||
Rozdzielczość | Ustawienia | Wynik | |
1024x768 | GPU: max, CPU: max, 0xAA, 0xAF | 2 fps | |
800x600 | GPU medium, CPU medium, 0xAA, 0xAF | 15 fps | |
640x480 | GPU min, CPU min, 0xAA, 0xAF | 76 fps |
Wpływ na otoczenie
Hałas
Korzystaniu z Ferrari 1100 towarzyszy szum wentylatora. Praktycznie pokutuje on cały czas, a milknie jedynie okresowo i tylko w razie ustawienia planu oszczędzania energii. Natężenie hałasu wynosi około 36 dB, więc nie jest to szum przesadnie uciążliwy.
Kiedy komputer pracuje z większym obciążeniem, hałas wzmaga się w niewielkim stopniu, bo tylko do 39,5 dB. Przypomnijmy, że rożnica 3 dB w poziomie ciśnienia akustycznego jest już wyraźnie słyszalna, ale przyjmuje się, że w subiektywnym postrzeganiu podwojenie glośności wyznacza różnica 10 dB.
Hałas
luz |
| 32.1 / 35.6 / 35.8 dB |
HDD |
| 35.8 dB |
DVD |
| 37.9 / 49 dB |
obciążenie |
| 39.5 / 39.5 dB |
| ||
30 dB cichy 40 dB(A) słyszalny 50 dB(A) irytujący |
||
min: , med: , max: (odległość 15 cm) |
Ciepło
Testując Ferrari 1100 z obciążeniem zastanawialiśmy się, czy laptop ten nie jest wykonany po części z teflonu. Okazało się bowiem, że jego obudowa staje się po pewnym czasie gorąca jak patelnia. Jeżeli w przypadku niedawno testowanego notebooka Belinei można się bylo oparzyć, przykładając na dłużej dłoń do spodu, tutaj obudowa męczonego komputera pali momentalnie, kiedy się ją dotknie. Na znacznym wycinku spodu maksima przekraczają 50 stopni, a w najgorętszym punkcie zmierzyliśmy aż 57,5 stopnia Celsjusza. Naprawdę, aż strach się bać.
(-) The maximum temperature on the upper side is 48.8 °C / 120 F, compared to the average of 36.1 °C / 97 F, ranging from 21.4 to 281 °C for the class Subnotebook.
(-) The bottom heats up to a maximum of 57.5 °C / 136 F, compared to the average of 39.4 °C / 103 F
(-) The palmrests and touchpad can get very hot to the touch with a maximum of 43.5 °C / 110.3 F.
(-) The average temperature of the palmrest area of similar devices was 28.3 °C / 82.9 F (-15.2 °C / -27.4 F).
Głośniki
Pomimo oznaczeń Dolby i Virtual SurroundDound dźwięk jest apatyczny.
Wydajność akumulatora
Jednym z mankamentów Acera Ferrari 1100 jest krótka praca na akumulatorze. W porównaniu z konkurencyjnymi konstrukcjami w klasie sub tajwański maluch wymięka. Dwie (w teście z WiFi) czy nawet trzy godziny pracy z okładem (to maksimum możliwości) nie mogą zadowalać w przypadku laptopa, który powinien pozwalać użytkownikowi na jak największą mobilność. To zresztą dziwne, bo Acer nie tylko dysponuje energooszczędną kartą zintegrowaną X1270, ale też posiada akumulator o pojemności aż 5800 mAh (62,6 Wh).
wyłączony / stan wstrzymania | 0 / 0 W |
luz | 19.7 / 26 / 32 W |
obciążenie |
60 / 67 W |
Legenda:
min: ,
med: ,
max: |
Podsumowanie
Acer Ferrari ma tyle wspólnego ze slynną marką samochodów, że zdobią go dwie plakietki z czarnym ogierem, podświetlany znaczek z wyścigówką za klawiaturą i czerwony bolid na tapecie (który ryczy silnikiem w sekwencji startowej). Osiągami te maszyny plasują się na zupełnie różnych biegunach.
Naszym zdaniem Ferrari 1100 ma wartość co najwyżej kolekcjonerską, ewentualnie może cieszyć fana włoskiej marki samochodów.
Żeby zadowolić zwykłego użytkownika, który kieruje się w przypadku zakupu sprzętu rachunkiem ekonomicznym, laptop ten jest po prostu kategorycznie zbyt drogi jak na to, co ma do zaoferowania.
Wydajność procesora AMD pozostawia nieco do życzenia, a zintegrowana karta graficzna zawiedzie osoby, które nabędą ten laptop z myślą o wykorzystaniu do gier. Emblemat Ferrari jest tutaj mocno mylący. Jest on bardziej na miejscu, kiedy przywolamy inne walory użytkowe – korpus komputera nagrzewa się wprost piekielnie, zupełnie jak bolid na trasie wyścigu. Jak przystało na Ferrari, mały laptop Acera notuje krótkie przebiegi na jednym baku – średnio dwie i pół godziny pracy to zdecydowanie za mało jak na tę klasę sprzętu.