Test Asus N51Vf
Na rynku laptopów multimedialnych robi się coraz ciaśniej. Producenci dostrzegli nareszcie tę niszę na rynku, gdzie dla klienta liczy się zarówno wygląd, cena, jak i moc sprzętu. Asus z modelem N51Vf pragnie zaprezentować notebook, który spełni nasze wszystkie oczekiwania. Chcesz wygodnie popracować, masz ochotę rozerwać się przy filmie, a może pograć? Wszystko to jest jak najbardziej w zasięgu tego notebooka. Ale czy naprawdę warto iść na pewne kompromisy, aby uzyskać sprzęt uniwersalny?
Obudowa
Wygląd to rzecz subiektywna, ale Asus naprawdę poprawił się pod tym względem w przeciągu ostatnich miesięcy. Narzekać możemy, że teraz w wielu elementach jego laptopy zaczynają przypominać Paviliony, ale to właśnie notebooki HP spodobały się klientom i często były kupowane ze względu na design.
Idąc za ciosem, w serii N51 zastosowano kontrowersyjny, ale modny błyszczący lakier. Oczywiście nikt się nie przejmuje tym, że po intensywnym użytkowaniu laptop wygląda jak po pracy kryminologa; z punktu widzenia producenta wystarczy przecież załączyć specjalną szmatkę do LCD i usuwania odcisków palców.
Na szczęście na platformie roboczej zastosowano jasnografitowy kolor ozdobiony kropkowym wzorem, dzięki czemu sprzęt nie brudzi się tak bardzo jak czarne modele Samsunga. Ciemną barwę zyskała klapa laptopa, jednak i tu powierzchnia dość dobrze znosi dotyk dzięki zastosowaniu atrakcyjnego wzorku. Jednolity czarny kolor zastosowano jedynie na ramce ekranu oraz w newralgicznym miejscu, jakim jest panel dotykowy - zdecydowanie to właśnie te elementy najtrudniej utrzymać w czystości.
Gustownie prezentuje się osłona głośników, umieszczona zaraz nad klawiaturą. Wyżej swoje miejsce zajmuje multimedialny panel dotykowy, który możemy używać w dwóch trybach. W pierwszym mamy dostęp do podstawowych skrótów obsługi wszelkich odtwarzaczy audio-wideo, natomiast w drugim do takich funkcji jak zmiana jasności ekranu, głośności czy trybu pracy.
N51 został wyposażony w kamerkę, która została sprytnie ukryta w ramce monitora. Jest to całkowita zmiana filozofii konstrukcyjnej ze strony Asusa, jeżeli sobie przypomnimy słynne regulowane klocki z kamerką ze starszych modeli.
Wysokość laptopa zmniejsza się w kierunku przodu, dlatego platforma robocza jest lekko pochylona, co zwiększa komfort pisania.
Obudowa jest miła w dotyku, wszystkie krawędzie otrzymały obłe krągłości, więc nie ma problemów z niewygodnym ocieraniem skóry użytkownika. Spasowanie i sztywność obudowy stoją na najwyższym poziomie; no, prawie. Bardzo nieprzyjemnie ugina się pokrywa ekranu w miejscu loga Asusa. Pod znakiem zapytania staje stawianie nie za ciężkich nawet przedmiotów na zamkniętym laptopie.
W prawym górnym rogu pulpitu znajdują się klasyczne przyciski włączania laptopa oraz ExpressGate. Ta druga funkcja umożliwia szybkie odpalenie specjalnej dystrybucji Linuksa, która pozwala nam wykonać podstawowe zadania, jak choćby szybkie zajrzenie do internetu. Na naklejce Asus chwali się czasem dostępu na poziomie 8 sekund, jednak z tego, co udało mi się zmierzyć, ładowanie tego systemu operacyjnego trwa około 10 s, co i tak jest rewelacyjnym wynikiem w porównaniu do prawie minuty w przypadku Visty. Czas potrzebny uzyskania pełnej gotowości do przeglądania stron www to już jednak około 30 s (ponownie świetny w porównaniu do 80 s systemu Microsoftu).
Właściwie standardem stało się już niemontowanie w laptopach mechanizmu ryglującego klapę. Na szczęście zawiasy pewnie trzymają całą konstrukcję, a pomimo tego wystarczy jedna ręka, aby otworzyć laptop. Ciężko ocenić trwałość tego rozwiązania, ale w sprzęcie pachnącym jeszcze nowością zdaje ono egzamin.
Rozmieszczenie złączy jest typowe, jednak niektórych może irytować umieszczenie gniazd audio na przodzie obudowy. Z notebooka zadowoleni będą zarówno prawo- jak i leworęczni użytkownicy. Dostęp do gniazd USB jest możliwy z obu stron, więc wygodne połączenie myszki nie będzie problemem. Wylot powietrza także ulokowano w najlepszym możliwym miejscu, czyli na tyle obudowy.
Coraz częściej goszczącym elementem w laptopach Asusa jest jonizator powietrza. Skuteczność tego typu urządzeń jest jeszcze podawana w wątpliwość i osobiście wolałbym na nim zaoszczędzić, ale na pewno znajdą się osoby, dla których będzie to jeden z atutów.
Osprzęt
W modelu N51Vf Asus postanowił upakować wszystko, co możliwe, aby zadowolić każdego. Oczywiście nie jest to możliwe bez kompromisów. Postanowiono wyposażyć klawiaturę w dodatkowy blok numeryczny, jednocześnie nie pozbawiając jej ergonomii podczas pisania. Co z tego powstało? Klawisze liter jako jedyne wyszły z tego obronną ręką. Są duże i wygodne. Wszelkie inne znaki, cyfry oraz klawisze funkcyjne musiały zostać drastycznie zmniejszone, żeby mogły się zmieścić w obudowie notebooka z nieco ponad piętnastocalowym ekranem. Najbardziej ucierpiał na tym sam blok numeryczny i strzałki kierunkowe. Nie oszczędzono także klawiszy funkcyjnych niezbędnych podczas pisania. Jest to niewygodne szczególnie dla nas, Polaków, ponieważ wpisywanie znaków diakrytycznych ucierpiało na znacznym zmniejszeniu powierzchni Alta.
Rozmieszczenie klawiszy jest standardowe amerykańskie, a więc takie, jakie stosuje się również w Polsce. Na szczęście Ctrl nie został wpakowany za Fn, tylko zajmuje zaszczytne i wygodne dla użytkownika miejsce w rogu klawiatury. Jest także dość duży, szczególnie w porównaniu do reszty knefelków innych niż litery.
Kombinacje z klawiszem funkcyjnym Fn w większości dublują możliwości panelu dotykowego, dlatego nie musimy się bać ewentualnych problemów ze sterownikami.
Cała klawiatura nie ugina się w żadnym miejscu. Klawisze chodzą względnie cicho, a skok jest dość niski, chociaż troszkę twardy. Ogólnie wywołuje ona u mnie mieszane uczucia, może być wygodna, ale nie przy każdym użytkowaniu.
Asus został wyposażony w słusznych rozmiarów gładzik z polem do przewijania. Możliwość jego konfiguracji jest bardzo bogata dzięki dołączonym sterownikom. Nie można narzekać na ślizg tabliczki, lecz jest ona lekko niemrawa; potrzebny jest dość mocny dotyk, aby przesunąć kursor.
Jednak prawdziwą piętą achillesową są przyciski, pomiędzy które został wkomponowany czytnik linii papilarnych. Są głośne, twarde, toporne i mają za duży skok. Producent był chyba tego świadom, wypuszczając model na rynek, dlatego zadbał o przycisk do szybkiego wyłączania gładzika oraz dodał do zestawu całkiem przyjemną przewodową mysz Logitecha. Co jak co, ale są to jedynie środki zastępcze.
Obraz
No i stało się. Każdy producent chce mieć w swojej ofercie notebooki z matrycami 16:9, więc i Asus nie mógł być gorszy. W N51Vf znajdziemy matrycę refleksującą Chi Mei o przekątnej 15,6” i rozdzielczości 1366x768 pikseli, której niewątpliwą zaletą jest zastosowanie podświetlenia LED. Nowe proporcje ekranu zwiększą komfort w przypadku grania czy organizacji pracy na pulpicie. Jednak przede wszystkim najlepsza jest możliwość oglądania filmów bez czarnych pasków. Powierzchnia tego monitora wydaje się być mniejsza, niż w przypadku notebooków z ekranem 15,4”. Dlatego producent chce nas optycznie oszukać, umieszczając panel LCD w dodatkowym wgłębieniu, które go wizualnie powiększa.
Pomimo zastosowania powłoki refleksującej, nie ma zbytnich problemów z odbiciami. Zapewnia to niezwykle równomierne i jasne podświetlenie LED. Komfort pracy przy nim jest tak duży, że po przejściu na laptop z tradycyjną świetlówką zaraz odczuwa się tęsknotę.
Kąty widzenia są znośne. Nie można mówić o rewelacji, ale nie trzeba na bieżąco korygować ustawienia ekranu przy zmianie pozycji przed komputerem. Filmy w kilka osób lepiej jednak oglądać z ciut dalszej odległości. Właściwie jedyną bardziej istotną wadą jest odwzorowanie barw, które wydają się lekko wyblakłe. Projektanci woleli uzyskać śnieżną biel, niestety kosztem czerni, która mogłaby być lepsza.
Osiągi
Asus N51Vf jest oparty na platformie Intela z autonomiczną kartą graficzną Nvidii. Przy wybieraniu dwóch podstawowych podzespołów, procesora i karty graficznej, konstruktorzy ponownie poszli na kompromis. Owocem tego jest notebook, którego nie można nazwać słabym ani mocnym, co najwyżej "nie za mocnym".
Centralna jednostka Intela to dwurdzeniowy Core 2 Duo P8400 taktowany zegarem 2,26 GHz. Układ ten w zamyśle miał być dość chłodnym i oszczędnym, jednak wydajnościowo delikatnie odstaje od najnowszych generacji procesorów, chociaż najsłabszy też nie jest.
Jako kartę graficzną zamontowano GeForce'a 130M GT, odświeżoną wersję poczciwego 9600M GT, wyposażonego w niewiarygodnie dużo, bo aż jeden gigabajt, pamięci. Ktoś sobie może pomyśleć, że to świetna sprawa, bo przecież większość konkurentów posiada jedynie 512 MB pamięci VRAM, ale jest tu pewien haczyk. W tym modelu zastosowano pamięci DDR2, a więc taktowane zegarem 500 MHz w porównaniu do 800 MHz z wersji DDR3. Mobilne karty są na tyle słabe w porównaniu do stacjonarnych odpowiedników, że nie radzą sobie z tak dużą ilością materiału do obróbki. Dlatego zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest wyżej taktowany układ z mniejszą ilością pamięci.
Całość zestawu dopełnia dysk twardy Seagate 320 GB 5400 obr/min oraz absurdalne 4 GB RAM-u. Dlaczego absurdalne? Ponieważ zastosowano 32-bitową wersję systemu Windows Vista, która jest w stanie wykorzystać jedynie nieco ponad 3 GB. Ale, jak widać, Asus zdecydowanie dużymi liczbami stoi.
Podzespoły są aż nadto wydajne dla zastosowań biurowych i multimedialnych, dla gier natomiast przydałoby się zastosowanie mocniejszych procesora i karty graficznej. Wynik 3DMarka06 zdaje się być dość wysoki (5569 punktów), ale test wykonywany był w niestandardowej rozdzielczości 1280x720, wymuszonej przez nietypowe rozmiary matrycy. Niedzielny i niewymagający gracz powinien się jednak zadowolić oferowaną wydajnością, która pozwala zagrać w większość nowych tytułów na rozsądnych ustawieniach. Zawsze jednak pozostanie świadomość, że konkurencja oferuje w tym przedziale cenowym wydajniejsze modele.
3DMark 05 Standard | 9834 pkt. | |
3DMark 06 1280x720 Score | 5569 pkt. | |
Pomoc |
PCMark 05 Standard | 5677 pkt. | |
Pomoc |
Cinebench R10 | |||
Ustawienia | Wynik | ||
Shading 32Bit | 3292 Points | ||
Rendering Multiple CPUs 32Bit | 4630 Points | ||
Rendering Single 32Bit | 2504 Points |
World in Conflict (Fraps, 60s.)
1366x768, min., śr., maks.
very high, dx10: 6-10-20
high, dx10: 9-16-26
very high, dx9: 10-19-35
high, dx9: 10-24-39
medium, dx9: 9-36-61
Wpływ na otoczenie
Hałas
N51Vf jest relatywnie cichym notebookiem. Wentylator właściwie nie jest słyszalny podczas normalnej pracy, dodatkowo można włączyć tryb QuietOffice, który już całkowicie go wycisza. Troszkę głośniej robi się podczas obciążenia, jednak szum wentylacji jest wtedy zwykle zagłuszany przez dźwięki z głośników czy słuchawek.
Dysk twardy Seagate czasami sobie zachrobocze, ale nawet podczas kopiowania dużych plików nie wydaje zbyt drażniących dźwięków. Jak w większości przypadków, najgorzej wypadł napęd optyczny Hitachi-LG. Obudowa nie tłumi dostatecznie drgań podczas rozkręcania krążka, co powoduje naprawdę nieprzyjemną i głośną pracę. W przypadku oglądania filmów w nocy napęd zagłuszy głośniki ustawione na minimalną moc. Mógłbym pokusić się nawet o wyróżnienie w tej kategorii, gdyby nie ten niepokorny napęd.
Ciepło
Zastosowanie oszczędnego procesora i karty graficznej w niskim procesie technologicznym niewątpliwie obniżyło temperatury Asusa. Platforma robocza nie nagrzewa się zbytnio nawet podczas długich sesji obciążeniowych, delikatne ciepełko odczuwane jest tylko w okolicy lewego nadgarstka i wylotu wentylatora. Reszta miejsc utrzymuje temperaturę zbliżoną do pokojowej. Poza zimą nie radzę trzymać stóp w okolicach zasilacza, który potrafi się nieźle rozgrzać.
Bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie temperatury podzespołów. Wykonany w procesie 45 nm procesor P8400 w luzie nie osiąga nawet 40 C, a w obciążeniu – 60 stopni. GeForce 130M osiąga odpowiednio 48 i 74 stopnie Celsjusza. Porównując to do poprzednich generacji tych układów (T7xxx i GF8xxxM), jest to spadek o 10 i więcej stopni.
Głośniki
Testowany notebook został wyposażony w markowe głośniki Altec Lansing. Wydobywający się z nich dźwięk jest naprawdę dobry i czysty, ale cierpią one na standardową przypadłość - brak basów. O ile są to jedne z lepszych głośników montowanych w notebookach, większość słuchawek i najtańszych zestawów zewnętrznych głośników 2.1 zagwarantuje nam lepsze doznania.
Wydajność akumulatora
N51Vf został wyposażony w 6-komorowy akumulator litowo-jonowy o pojemności jedynie 4800 mAh (51 Wh). Ten laptop na pewno nie został pomyślany jako maszyna do pracy na baterii, tylko ładny sprzęt będący ozdobą salonu. Akumulator chowa się całkowicie w obudowie, w specjalnej niszy o ograniczonych rozmiarach. Z jednej strony jest to zaletą, gdyż akumulator nie wystaje poza bryłę laptopa, jednak blokuje to możliwość dokupienia większego, pojemniejszego zastępnika.
Przebiegi bez zewnętrznego zasilania nie są rewelacyjne, raczej standardowe w tej klasie. W przypadku obciążenia laptop na profilu wysokiej wydajności wytrzyma maksymalnie godzinkę. Musimy się także ograniczyć do niezbyt długich seansów kinowych, bo podczas oglądania filmów z DVD laptop nie wytrzyma pełnych dwóch godzin w trybie multimedialnym. Niewiele lepsze wyniki uzyskujemy dla lekkiej pracy z internetem przez Wi-Fi; nawet ustawienie profilu oszczędnego zagwarantuje nam około dwie i pół godziny pracy.
Akcesoria
Asus zadbał właściwie o wszystko. W zestawie dostajemy:
- całkiem wygodną przewodową mysz Logitecha ze zwijanym kablem,
- torbę,
- ściereczkę do LCD,
- opaskę do związania kabli.
Warto też wspomnieć, że oprócz partycji Recovery dostajemy płytę DVD do odzyskiwania systemu. Oczywiście znajdziemy także dwie dodatkowe płyty z oprogramowaniem i sterownikami. Można jeszcze pochwalić Asusa za obszerną instrukcję w języku polskim, która jednak nie była pozbawiona baboli.
Podsumowanie
"Asus N51Vf - notebook tysiąca kompromisów". Tak producent powinien opisywać go w materiałach reklamowych. Laptop ten miał zadowolić każdego i po części tak jest. Jako notebook uniwersalny wypada całkiem dobrze, jeżeli jednak skupimy się tylko na jednym aspekcie, nie jest już tak różowo. Amator filmów będzie zachwalał proporcje matrycy i prezencję komputera, ale klął z powodu odwzorowania kolorów. Osoba pracująca na notebooku będzie miała mieszane uczucia dotyczące klawiatury, z jednej strony wygodnej, a z drugiej jednak nie.
Czy Asus ma coś do zaoferowania dla graczy? Oprócz "prawie wydajnych" podzespołów, to raczej niewiele. Większość odstraszy klawiatura, która jest przecież dla nas często podstawowym narzędziem. Na dodatek zmiana głośności i jasności wywołuje OSD nawet przy odpalonej na pełnym ekranie grze, co wyraźnie spowalnia komputer. Dla pocieszenia mogę tylko napisać, że nie ma co się obawiać niestandardowej rozdzielczości; większość nowych gier ją obsłuży. Aczkolwiek jeżeli potrzebujesz ładnego sprzętu do wszystkiego, jest to propozycja jak najbardziej do rozważenia. Wcześniej może warto jednak przejrzeć produkty konkurencji, która w tym segmencie posiada maszyny nie tylko wydajniejsze, ale i tańsze?
Dziękujemy za wypożyczenie egzemplarza do testu firmie X-KOM.