Test Asus UL20FT
Poprzednik testowanego modelu, UL20A, był czarną owcą w rodzinie UL. Powodem, dla którego wiele osób odrzucało ten laptop w przedbiegach, był brak wyjścia HDMI. Asus naprawił to niedopatrzenie w UL20FT, który otrzymał także niskonapięciowy procesor nowej generacji.
Obudowa
Obudowa pozostała ta sama co w modelu UL20A. Jest zatem smukła i srebrna. Wzornictwo UL20FT jest proste, wręcz ascetyczne.
Górną część komputera stanowi elegancka srebrna pokrywa ze szczotkowanego aluminium. Nie brudzi się ona a ewentualne zarysowania nie powinny jej bardzo szpecić.
Większość górnej części jednostki zasadniczej zajmuje klawiatura o czarnych, matowych klawiszach. Przestrzeń między nimi wypełnia srebrna, matowa osłona.
Ozdobiona nikłym romboidalnym wzorkiem srebrna powierzchnia pulpitu roboczego też jest praktyczna. Nie zostają bowiem na niej odciski palców, ani nie odbija ona światła.
Inaczej jest z ramką matrycy, oprawami zawiasów i widoczną z góry częścią akumulatora. Części te są czarne i pokryte błyszczącym lakierem. Zostają na nich (normalnie słabo widoczne; rażą tylko gdy patrzy się pod światło) ślady palców oraz odbija się na ich powierzchni światło (nie tak bardzo jednak, jak to ma miejsce w wielu innych laptopach - refleksy nie rażą aż tak bardzo w oczy). Ramka ekranu dobrze przylega do matrycy.
UL20FT wydał się nam dość ciężki, szczególnie w porównaniu z testowaną jednocześnie Toshibą R700. To jednak złudzenie – w rzeczywistości z zamontowanym akumulatorem jest odrobinę lżejszy, a tylko po odpięciu baterii w jednym i drugim modelu okazuje się cięższy. Złudzenie to wynika z innych materiałów konstrukcyjnych oraz mniejszych od Toshiby gabarytów Asusa. Masa UL20FT i UL20A jest identyczna.
Asusy z serii UL nie raz były krytykowane za jakość wykonania. Obudowa testowanego UL20FT okazała się trochę krzywa. Efekt ten ujawniał się po podniesieniu pokrywy ekranu do pozycji roboczej. Prawa przednia nóżka wisiała wówczas w powietrzu (na ułamek milimetra). Objawiało się to tym, że kiedy opierało się dłoń na pulpicie roboczym, przyciskało się obudowę laptopa do powierzchni, na której stał. Była to wada uciążliwa w niewielkim stopniu, ale stale o sobie przypominała (wystarczyło zelżyć nacisk na platformę roboczą i ponownie mocniej oprzeć prawą dłoń, by rozległ się znajomy stuk). Niewykluczone, że więcej egzemplarzy niż ten jeden ma taką wadę.
Innym, może nawet bardziej uciążliwym, mankamentem było to, że szybki dysk twardy wywołuje wibracje wyraźnie odczuwalne na powierzchni obudowy.
Jak wspomniano, UL20FT otrzymał wyjście HDMI, które umieszczono w środkowym sektorze lewej ścianki bocznej. UL20A miał w tym miejscu jeden z trzech portów USB 2,0, który udało się przenieść na prawą flankę. Podobnie jak poprzednik, UL20FT nie posiada natomiast interfejsu o wysokiej przepustowości (USB 3.0, eSATA czy ExpressCard); pewien niedosyt więc pozostaje.
Gniazdo zasilania jest ciasne i trzeba dobrze chwycić wtyczkę między dwa palce, żeby wyjąć ją z niego bez problemu.
Dużą część całego laptopa stanowi akumulator. Po jego odpięciu za klawiaturą, pod ekranem powstaje duża luka, która nie każdemu przypadnie do gustu. Pogorszenie estetyki laptopa bez baterii to jednak niewielka cena za długie czasy pracy na autonomicznym zasilaniu.
Osprzęt
W małych laptopach Asusa regułą jest, że jakość klawiatury kuleje. Tej z UL20FT również daleko od ideału, ale nie jest ona słabym punktem tego laptopa.
Klawiatura zajmuje całą szerokość platformy roboczej i samo to już jest pozytywne, bo powinna być wygodna. Klawisze typu pchełki (jak w większości najnowszych notebooków) nie przypadną do gustu użytkownikom przyzwyczajonym do klasycznych ściętych stożków. Płaskie płytki są po prostu mniej wygodne.
Klawiatura UL20FT, podobnie jak klawiatury wielu innych laptopów marki Asus, wyraźnie się ugina. Szczególnie przy naciskaniu klawiszy ze środkowych i górnych obszarów oraz przy energicznym stukaniu w klawisze. Kiedy muska się je tylko delikatnie, uginanie jest ledwo widoczne czy nawet niezauważalne.
Mniejsze mankamenty to delikatne chybotanie się płytek i dość szorstka ich powierzchnia, która nie jest zbyt przyjemna w dotyku (aczkolwiek nie odczuwaliśmy też wrażenia przesadnej sztuczności).
Poważniejszym felerem są mało kontrastowe (a tym samym słabo czytelne) oznaczenia płytek.
Nie można narzekać na rozmiary klawiszy strzałek - w tym laptopie mają one rozmiary płytek alfanumerycznych, co jest bardzo cenne.
Płaska powierzchnia płytek to nie najszczęśliwsze rozwiązanie (lepsze są profilowane), ale na szczęście nie jest ona zupełnie gładka. Klawisze są lekko szorstkie i palce łapią z nimi niezły kontakt. Pisze się dzięki temu o wiele wygodniej niż np. na śliskiej klawiaturze Toshiby R700.
Gładzik Synaptics jest sensownym rozwiązaniem, lepszym niż płytki dotykowe Elan spotykane w niektórych innych laptopach marki Asus. Co prawda pierwszy kontakt był co nieco przerażający (mimo wykonywania energicznych ruchów, kursor poruszał się po ekranie bardzo wolno), ale okazało się, że po korekcie ustawień domyślnych (zmiana szybkości ruchu wskaźnika na maksymalną) i działaniu zupełnie suchym palcem pracuje się całkiem nieźle.
Pewna niedogodność płytki dotykowej to brak wyraźnych krawędzi, który umożliwia wyjeżdżanie poza jej obszar. Na szczęście łatwo się w tym zorientować, gdyż tabliczka ma inną fakturę od sąsiedniego obszaru pulpitu roboczego.
Korzystając z tego przyrządu, można odczuć, że tabliczka ma małe rozmiary – jej przekątna wynosi 7,2 cm (wymiary boków - 6,4x4 cm).
Pewnym problemem jest też precyzja ruchów wynikająca z nieoptymalnej rozdzielczości urządzenia. Przy przemieszczaniu kursora na krótkich odcinkach dostrzega się zawodzącą precyzję.
Belka przed tabliczką łączy w sobie dwa przyciski, które są niestety twarde, mają krótki skok, a między nimi znajduje się spora strefa martwa. Na dłuższą metę korzystanie z niej męczy, szczególnie gdy trzeba często przytrzymywać lpm. Co do tego ostatniego - przy normalnym naduszeniu zdarzało się często, że puszczał, niwecząc wykonywany akurat w danym momencie ruch „przeciągnij i upuść”. Bardzo irytująca jest konieczność wciskania go na wszelki wypadek mocno, do oporu, kiedy użytkownik pozna już tę cechę (możliwe, że to tylko wada danego egzemplarza, tak jak w przypadku Vostro V13).
Obraz
Błyszcząca matryca Asusa UL20FT ma przekątną 12" i rozdzielczość 1366x768 pikslei. Nie posiada szybki ochronnej. Okazało się, że to HannStar HSD04B6, czyli ten sam model wyświetlacza co w UL20A.
W subiektywnej ocenie jakość obrazu wydała nam się dobra; na oko prezentowane były ładne kolory. Kąty widzenia w pionie okazały się wąskie – pod tym względem nie doczekaliśmy się niespodzianki. Odwzorowanie czerni było lepsze od przeciętnej, ale i tak dość słabe, szczególnie wobec występowania w górnych narożnikach i na dole ekranu jaśniejszych obszarów.
Diagram barw sugeruje nadmierną reprezentację w wyświetlanym obrazie odcieni niebieskiego.
|
rozświetlenie: 85 %
kontrast: 246:1 (czerń: 0.7 cd/m²)
Tak się złożyło, że mieliśmy możliwość porównania lustrzanej matrycy Asusa z matowym wyświetlaczem Toshiby R700. Kolory wydawały się zdecydowanie lepiej nasycone w Asusie. Z wyjątkiem bieli, która lepiej wyglądała w Toshibie. Słabością matrycy Asusa była oczywiście odbijająca otoczenie powierzchnia. Matryca tego typu nie nadaje się do pracy na świeżym powietrzu (szczególnie gdy nie jest bardzo dobrze podświetlona), więc wybór takiego wyświetlacza do laptopa pomyślanego – wydawałoby się – do pracy w improwizowanych warunkach, poza pomieszczeniami jest cokolwiek niezrozumiała.
Osiągi
Asus UL20FT rozporządza procesorem Intel Core i3-330UM z zaimplementowaną przez producenta funkcją Turbo33. Jest to jednostka dwurdzeniowa, z kategorii ULV, czyli procesorów niskonapięciowych. Z tego powodu fabryczna częstotliwość jest niska – wynosi zaledwie 1,2 GHz. Procesor ten nie ma funkcji Turbo Boost, ale dysponuje technologią Hyper-Threading. Warto wiedzieć, że nie ma możliwości jego wymiany w przyszłości, gdyż jest on (jako układ typu BGA) wlutowany w płytę główną.
Standardową wydajność i3-330UM można porównać do dwurdzeniowego procesora AMD Athlon QL-60 1,9 GHz (niespełna 1300 pkt. w renderowaniu jednowątkowym Cinebench R10 w wersji 32-bitowej i około 3000 pkt. w renderowaniu wielowątkowym), który dwa lata temu był chętnie stosowany w laptopach niskobudżetowych, a rok temu stał się przeżytkiem.
Asus wyposażył model UL20FT w funkcję Turbo33, która – zgodnie z nazwą – zwiększa częstotliwość taktowania o 1/3, do 1,6 GHz. Poprawioną w ten sposób wydajność i3-330UM można porównać do Pentium DC T4300 (około 4150 pkt. w renderowaniu wielowątkowym Cinebench R10 w wersji 32-bitowej). Jego osiągi są jednak i tak znacznie słabsze od standardowych i3.
Przełączenie do trybu Turbo33 zajmuje około 10 s, przy czym pojawia się wtedy czarny ekran i zastępuje chwilowe wstrzymanie pracy systemu.
Zamieszczone w poniższych tabelkach wyniki uzyskano bez użycia funkcji Turbo 33. Z kolei na dołączonych jeszcze niżej zrzutach ekranu przedstawiono wyniki uzyskane bez i z Turbo33.
Godny podkreślenia jest fakt, że UL20FT otrzymał bardzo pojemny dysk twardy Western Digital. 640 GB pojemności to wielkość niespotykana w klasie minilaptopów z ekranem 12-calowym.
3DMark 2001SE Standard | 4735 pkt. | |
3DMark 03 Standard | 2846 pkt. | |
3DMark 05 Standard | 1917 pkt. | |
3DMark 06 1280x768 Score | 1122 pkt. | |
Pomoc |
Passmark
Cinebench
Wpływ na otoczenie
Hałas
Co prawda Asusowi UL20FT zdarza się być bezgłośnym, ale to rzadkość. Generalnie bowiem słychać szum dysku twardego, jego klikanie (co około kilkanaście sekund w trybie oszczędnym; nie unika się go, zmieniając na wysokowydajny), wentylator, a gdy nie słychać tego ostatniego, to zazwyczaj słychać piszczenie. Tym samym piszczenie jest słyszalne zasadniczo przy oszczędzaniu energii (nawet bez podłączania urządzeń peryferyjnych), ale występuje przy ustawionym planie wysokiej wydajności.
Generalnie jednak laptop ten jest dość cichy. Nie można go uznać za hałaśliwy. Poziom generowanego dźwięku nie przeszkadza nawet w nocy.
Po wybraniu opcji Quiet Office jest wręcz przyjemnie, gdyż wentylator pozostaje na umiarkowanych obrotach, a procesor wcale nie nagrzewa się bardziej.
Problemem natury akustycznej jest przystawanie co rusz dysku twardego, które wychwyciliśmy, korzystając z opcji Quiet Office. Operacji tej towarzyszy irytujący, przeciągły dźwięk.
Hałas
luz |
| 31.5 / 32.6 / 32.6 dB |
HDD |
| 32.6 dB |
obciążenie |
| 33.7 / 36.3 dB |
| ||
30 dB cichy 40 dB(A) słyszalny 50 dB(A) irytujący |
||
min: , med: , max: (odległość 15 cm) |
Ciepło
Laptop z niskonapięciowym procesorem powinien być przede wszystkim przykładnie chłodny. Na temperatury robocze UL20FT nie można narzekać.
Kiedy używa się Asusa do aplikacji biurowych, a ustawiony jest plan oszczędny (i taktowanie CPU zostaje ograniczone do 665 MHz), temperatura procesora wynosi około 50°C, a dysku twardego – 37°C. Maksymalne wartości na powierzchni obudowy wyniosły 33,9°C na spodzie jednostki zasadniczej i 31,8°C po stronie wierzchniej.
Pod obciążeniem lekką niedogodnością mogą być maksima na poziomie około 35°C w środkowej i prawej strefie przedniej części pulpitu roboczego (tam, gdzie opiera się prawą dłoń).
Aktywowanie Turbo33 nie miało dużego wpływu na temperaturę procesora. W teście obciążeniowym normalnie osiągnęła ona maksymalną wartość 75C, a z podkręconym procesorem sięgnęła 77°C. Temperatury obudowy również są zbliżone w obu trybach.
(+) The maximum temperature on the upper side is 35.1 °C / 95 F, compared to the average of 36.1 °C / 97 F, ranging from 21.4 to 281 °C for the class Subnotebook.
(±) The bottom heats up to a maximum of 44.4 °C / 112 F, compared to the average of 39.4 °C / 103 F
(+) In idle usage, the average temperature for the upper side is 30.5 °C / 87 F, compared to the device average of 30.8 °C / 87 F.
(+) The palmrests and touchpad are reaching skin temperature as a maximum (35.1 °C / 95.2 F) and are therefore not hot.
(-) The average temperature of the palmrest area of similar devices was 28.3 °C / 82.9 F (-6.8 °C / -12.3 F).
Głośniki
Asus UL20FT posiada dwa głośniki stereofoniczne sygnowane przez Altec Lansing. Jakość wytwarzanego przez nie dźwięku jest nieco gorsza niż w Toshibie R700. Poślednia modulacja bierze się z usytuowania głośników na spodniej części obudowy, podobnie jak to było w modelu UL20A. Podłoże, na którym spoczywa komputer, powoduje bowiem zniekształcenia dźwięku. Głośność maksymalna też nie zrobiła na nas dobrego wrażenia.
Wydajność akumulatora
UL20FT otrzymał akumulator o pojemności 63 Wh (5600 mAh), taki sam jak w starszym modelu UL20A. Poprzednikowi zapewniał on długie przebiegi na jednym ładowaniu. Czasy pracy UL20FT okazały się znacząco gorsze (godzina mniej to już sporo), ale i tak bardzo dobre. W teście z WiFi uzyskano mianowicie 5,5 a nie 6,5 h jak w przypadku UL20A.
Ciekawe są wyniki w teście obciążeniowym bez przyspieszenia procesora i z Turbo33. W normalnym trybie UL20FT działał 3:15 h, a przy włączonym Turbo33 akumulator wyczerpał się po 2:25 h.
wyłączony / stan wstrzymania | 0 / 0 W |
luz | 8 / 11 / 15 W |
obciążenie |
24 / 24 W |
Legenda:
min: ,
med: ,
max: |
Asus UL20FT a Toshiba Portégé R700
Podsumowanie
Asus UL20FT to laptop poprawny, o pewnych bezsprzecznych zaletach, ale i mający pewne wady.
Docenić należy przede wszystkim wyeliminowanie zasadniczej jego wady, czyli braku HDMI. Przejście na nową platformę Intela spowodowało, że laptop zyskał sporo na wydajności procesora i grafiki, a strata godziny pracy na zasilaniu z akumulatora nie jest dotkliwa.
Główne mankamenty to lustrzana a nie matowa matryca, niedoskonała jakość wykonania (minimalnie krzywa obudowa), uginanie się klawiatury oraz znikome ale jednak irytujące skazy na kulturze pracy (odgłosy dysku i piszczenie cewek).
W sumie jednak ze względu na niewielkie rozmiary i ciężar ten poręczny laptop przypadł nam do gustu. Możemy zapewnić, że wydatkowana nań kwota nie będzie stracona. Sprzęt ten jest na tyle wydajny, że może być podstawowym komputerem, jeżeli potencjalny użytkownik nie ma wygórowanych wymagań co do mocy obliczeniowej w specjalistycznych aplikacjach.
Dziękujemy za wypożyczenie egzemplarza do testu firmie X-KOM.