Test BlueBerry CT12SR (Clevo TN120R)
Pchełka. Clevo jest znane, o ile w ogóle, z produkcji laptopów dla graczy, które sprzedawane są pod innymi szyldami na całym świecie. Tymczasem tworzy też laptopy z funkcją tabletu. Z komputerami dla gracza kojarzy się także, o ile w ogóle, marka BlueBerry. Technologia dotykowa jest nadal droga, więc opłaca się oferować niefirmowe tablety za mniejsze pieniądze. Czy model niemarkowy jest dużo mniej wartościowy od takiego za znanym znaczkiem?
Obudowa
Wzornictwo BlueBerry (marka sklepu Blue Mobility) CT12SR nie jest wyszukane, a komputer nie olśniewa swoim wyglądem. Zwraca na siebie uwagę praktycznie tylko tym, że jego obudowa wraz z pokrywą jest biała.
Czarne są tylko ramka ekranu, jego statyw (sam zawias obrotowy - srebrny). Poza białą pokrywą i pulpitem ten sam kolor ma też klawiatura.
Plastiki nie są na oko wysokiej klasy, natomiast ich ewentualne braki kryje dobry lakier. Dzięki niemu użytkownik odnosi korzystne wrażenia z obcowania z laptopem. Bardzo fajna jest gładka powłoka pulpitu, po której dłonie dobrze się ślizgają podczas pisania na klawiaturze. Pozytywne jest też to, że krawędzie i narożniki elementów składowych komputera są zaokrąglone.
Choć komputer jest wyposażony w napęd optyczny, obudowa jest bardzo spójna i konkretna. Można się o tym przekonać, obracając laptop w dłoniach.
Największym niedostatkiem na polu solidności wydał się nam ekran mocno telepiący się na centralnym zawiasie. Spory luz można obserwować przy popychaniu go w kierunku przód/tył.
Jako że to komputer z funkcją tabletu i bez zamka, w wielu punktach rozmieszczono magnesy. Zlokalizowaliśmy je: w prawym dolnym rogu ekranu, w przedniej środkowej części lewego pulpitu (bliżej kontrolek niż touchpada) i (najsilniejszy z nich) po drugiej stronie gładzika, czyli w prawej przedniej części pulpitu. Takie zabezpieczenie nic nie daje, kiedy sprzęt przybiera postać laptopa, bardzo łatwo jest podważyć pokrywę i otwiera się ją również bez problemu. Magnesy trzymają za to dość dobrze, kiedy złożymy ekran do postaci tabletu.
Podczas okręcania ekranu wokół osi słychać wyraźne niepokojące szuranie, ale nie stwierdziliśmy, by któraś powierzchnia się rysowała.
Kontrolki umieszczone są na lewej stronie. Nie jest to szczęśliwe, gdyż podczas pisania zakrywa się je lewą ręką.
Osprzęt
Choć obudowa jest solidna, przechodząc do klawiatury odczuwamy rozczarowanie. Klawisze są nieco niestabilne i kolebią się przy pisaniu. Klawiatura nie ugina się jednak w stopniu, który byłby zauważalny. Do tego dochodzi dość długi skok. Można by się spodziewać, że w takim wypadku będzie się na niej pisało głośno. Pod tym względem nie jest jednak źle, aczkolwiek klawisze przypominają trochę pchełki. Ze względu na swoją delikatność skojarzyły się nam z ta grą zręcznościową dla dzieci.
Długi skok klawiszy przesądza jednak o tym, że pisanie nie jest wygodne. Do tego nie idzie ono zadowalająco sprawne.
Klawisze są rozmieszczone w akuratnych miejscach. Co cieszy, nie ma tu zmniejszonych shiftów czy controli. Cieniutkie są natomiast strzałki (osoba z grubszymi palcami może mieć problemu przy naciskaniu „dół”) oraz dość ważne przecinek, kropka i slash.
Problemem jest przede wszystkim skrócenie klawiszy na głębokość. Płytki są bowiem w tym wymiarze wyraźnie mniejsze niż te w Pavilionie (mają 1,5 cm, podczas gdy tamte - 1,8 cm). Z tego względu palce mężczyzny nie mieszczą się na nich w pełni.
Tabliczka touchpada nie jest przesadnie duża, ale w sumie nie można się uskarżać na jej wielkość. Konstruktorzy poszaleli i dużą jej część zajmuje dość szeroka (zaznaczona graficznie) strefa przewijania w pionie.
Srebrne przyciski touchpada mają krótki skok i są dość głośne, jednak nieprzesadnie.
Obraz
12-calowy wyświetlacz, który zastosowano w BluBerry to ta sama matryca, z która mieliśmy do czynienia w Pavilionie tx1000 (z folią umożliwiającą rozpoznawanie dotyku) i Acerze Aspire 2920 (bez tejże). Jego producentem konsorcjum Toshiba-Matsushita. W tej wersji jest ona przymatowiona; mimo to daje dość mocne refleksy.
W wersji z obsługą dotyku (piórkiem lub niekoniecznie) matrycę te cechuje słaba jasność obrazu. Średnia luminancja przy maksymalnym podświetleniu wynosi poniżej 120 cd/m. Nie ma co myśleć o pracy na zewnątrz, szczególnie że pomimo przymatowionej powierzchni ekran dość mnocno refleksuje (choc w mniejszym stopniu niż ta sama matryca w tx1000). Rozświetlenie jest niezłe, gdyż wyraża się wartością 80,3%. Kontrast natomiast słabiutki – jego proporcja to tylko 110:1.
Matryca jest ma srebrne zabarwienie i do złudzenia przypomina ekran bankomatu, na którym (co jest efektem zamierzonym) nie widać właściwie nic, kiedy obserwator patrzy nań z boku.
Mamy tu osiem poziomów jasności, przy czym najniższy jest prawie tak ciemny jak wyłączona matryca; jeden stopień wyżej wnosi już znaczącą poprawę.
|
rozświetlenie: 80 %
kontrast: 110:1 (czerń: 1.2 cd/m²)
Kąty widzenia wydały się nam nieco szersze niż w tej samej (niby) matrycy w Pavilionie tx1000. Kolory natomiast były nieco mniej soczyste i nie tak ciepłe; momentami obraz wydawał się lekko zaniebieszczony.
Osiągi
Mocnym punktem BlueBerry CT12SR jest procesor Core 2 Duo T9300. Jest to wydajna jednostka Intela taktowana z częstotliwością 2,5 GHz i posiadająca 6 MB pamięci podręcznej drugiego poziomu. Wydajność tego procesora jest nieco wyższa od T8300, od którego ma dwa razy więcej L2C (która to pamięć gra rolę w niektórych zastosowaniach), jednak naszym zdaniem nie warto do niego dopłacać (zniechęca pokaźna różnica w cenie, nieproporcjonalna do przyrostu wydajności). Szczególnie w tak specyficznym urządzeniu jak laptop z funkcją tabletu, który nie jest pomyślany do wykonywania skomplikowanych prac obliczeniowych.
Karta graficzna Intel GMA X3100 jest wystarczająca do zadań stawianych urządzeniom tego typu przez znakomitą większość użytkowników...
3DMark 2001SE Standard | 3697 pkt. | |
3DMark 03 Standard | 1894 pkt. | |
3DMark 05 Standard | 958 pkt. | |
3DMark 06 1280x800 Score | 594 pkt. | |
Pomoc |
PCMark 05 Standard | 4694 pkt. | |
Pomoc |
Cinebench R10 | |||
Ustawienia | Wynik | ||
Shading 32Bit | 1033 Points | ||
Rendering Multiple CPUs 32Bit | 5192 Points | ||
Rendering Single 32Bit | 2841 Points |
Quake 3 Arena - Timedemo | |||
Rozdzielczość | Ustawienia | Wynik | |
1024x768 | highest, 0xAA, 0xAF | 83.4 fps |
F.E.A.R. | |||
Rozdzielczość | Ustawienia | Wynik | |
1024x768 | GPU: max, CPU: max, 0xAA, 0xAF | 3 fps | |
800x600 | GPU medium, CPU medium, 0xAA, 0xAF | 11 fps | |
640x480 | GPU min, CPU min, 0xAA, 0xAF | 75 fps |
Wpływ na otoczenie
Hałas
BlueBerry CT12SR okazał się komputerem przesadnie głośnym. Objawia tę ciemną część swojej natury już przy wykonywaniu niewymagających operacji.
Działanie wiatraczka na dość wysokich obrotach (wytwarzającego hałas o wartości 37,4 dB) notowaliśmy od czasu do czasu (w odstępach kilkuminutowych) po wyborze planu zrównoważonego, ciągle zaś - przy odtwarzaniu filmu oraz w trybie maksymalnej wydajności. Nie jest to jednak odgłos irytujący i łatwo przychodzi pogodzić się z tym szumem. Można przy tym spokojnie słuchać muzyki (głośniczki spokojnie spychają odgłos wentylatora na plan dalszy).
Napisaliśmy, że omawiany komputer posiada wydajny procesor? No, to korzystanie z pełni jego mocy przynosi nieciekawy efekt uboczny. Podczas pracy z obciążeniem hałas, jakiego jest źródłem wentylator, oscyluje w rejonach czterdziestu-czterdziestu kilku decybeli. Maksymalnie, przy pełnym obłożeniu, ciśnienie akustyczne osiąga wartość 50,5 dB. Jest to hałas przekraczający normę emisji nocą, ale daleko mu do poziomów ekspozycji dopuszczalnych z punktu widzenia bhp. Intensywność hałasu jest jednak dokuczliwa i raczej trudno go zdzierżyć na dłuższą metę (na szczęście obniża się, kiedy temperatura procesora spada poniżej 100 stopni).
[Problem ten najprawdopodobniej dotyczy tylko egzemplarza testowego - patrz niżej.]
Hałas
luz |
| 32.2 / 37.4 / 37.4 dB |
HDD |
| 32.8 dB |
DVD |
| 37.8 / 44.8 dB |
obciążenie |
| 42.5 / 50.5 dB |
| ||
30 dB cichy 40 dB(A) słyszalny 50 dB(A) irytujący |
||
min: , med: , max: (odległość 15 cm) |
Ciepło
Jak już wyżej wspomniano, największym problemem, jaki odnotowaliśmy, była temperatura procesora, dochodząca maksymalnie do 101 stopni (kiedy komputer poddawany był próbom obciążeniowym). Jest to temperatura mieszcząca się w dopuszczalnym przez producenta zakresie (ochrona termiczna wyłącza go przy 105°C), ale budzi ona cokolwiek niemiłe myśli, szczególnie że Everest nie jest dokładnym narzędziem.
[Uwaga: powyższa obserwacja dotyczy testowanego urządzenia i nie można jest stosować bezkrytycznie do wszystkich egzemplarzy tego modelu; zgodnie z informacjami uzyskanymi od firmy Blue Mobility, problem ten jest jednostkowy i ma najprawdopodobniej związek z niedomaganiem pasty termoprzewodzącej. Testy egzemplarza z identyczną jednostką przyniosły maksymalną temperaturę na procesorze w wysokości 82°C, co jest już wartością jak najbardziej do przyjęcia.]
Obudowa notebooka również rozgrzewała się w stopniu stanowczo przesadnym, gdyż, po 3 h zadawania komputerowi solidnego obciążenia zmierzyliśmy na spodzie ponad 47 stopni Celsjusza. Na pulpicie wyglądało to lepiej, gdyż tam notowaliśmy 41 kresek, a w lewej przedniej części, tam gdzie oparcie znajduje lewa dłoń - niespełna 39.
(±) The maximum temperature on the upper side is 41.5 °C / 107 F, compared to the average of 35.3 °C / 96 F, ranging from 19.6 to 55.7 °C for the class Convertible.
(-) The bottom heats up to a maximum of 47.2 °C / 117 F, compared to the average of 36.8 °C / 98 F
(±) The palmrests and touchpad can get very hot to the touch with a maximum of 38.7 °C / 101.7 F.
(-) The average temperature of the palmrest area of similar devices was 28.1 °C / 82.6 F (-10.6 °C / -19.1 F).
Głośniki
Nie grają najgorzej, aczkolwiek Pavilion tx1000 wypada tu odrobinę lepiej. Oferują lepszą jakość od wielu tanich małych laptopów; przewyższają choćby głośniczki testowanego niedawno Packard Bella BG46.
Wydajność akumulatora
Co prawda BlueBerry CT12SR nie przoduje w tej dziedzinie, ale można na nim osiągać lepsze czasy na akumulatorze aniżeli na konkurencyjnym Pavilionie tx1000. Dotyczy to zarówno mniejszej jaki i pojemniejszej baterii. Nawet na tym większej pracuje jednak sporo krócej niż ThinkPad X61t.
Do dyspozycji mieliśmy dwa akumulatory: 4-ogniwowy, o pojemności 2400 mAh (35,5 Wh) i 8-ogniwowy, 4400 mAh (65 Wh). Ten większy nie tylko wystaje poza obrys obudowy, ale też ją winduje.
Na mniej pojemnym akumulatorze będzie można pracować maksymalnie dwie godziny (przy ustawionej minimalnej jasności obrazu nic nie widać) oraz półtorej przy korzystaniu z sieci przez WiFi. Większa bateria pozwala na osiąganie prawie dwukrotnie lepszych przebiegów, na co wskazuje zresztą łatwa do obliczenia różnica w pojemności. I tak maksymalny czas pracy to cztery godziny, a jeżeli wykorzystywany jest moduł łączności bezprzewodowej, praca może trwać trzy godziny.
8-komorowa, 4400 mAh:
wyłączony / stan wstrzymania | 0 / 0 W |
luz | 13.7 / 24 / 26.5 W |
obciążenie |
48 / 62 W |
Legenda:
min: ,
med: ,
max: |
Funkcja tabletu
W ciągu naszych testów doszliśmy do przekonania, że Clevo to jednostka stworzona do nawigowania i pisania palcem. Tak, właśnie – palcem, a nie rysikiem. Ten ostatni to wyjątkowo skromny kawałek plastiku (bez dodatkowych przycisków i "gumki"; pozwala to bezbłędnie rozpoznać piórko pasywne) i chętnie schowamy go w kąt. Tym bardziej, że nie jest on wykrywany zbliżeniowo, a dopiero po dość silnym zetknięciu z powierzchnią matrycy.
Doskonale widać to po zachowaniu w aplikacji Sticky Notes. Brakuje rozpoznawanie nacisku powstającego przy okazji pisania jest, reakcja jest w dużej mierze przybliżona, a rysowanie kółek nie wychodzi najlepiej (trudno zatem mówić o precyzji rysowania). W tym momencie można docenić matrycę aktywną i legendarne piórko Wacom znane z droższych modeli konkurencji.
Nie narzekajmy jednak do samego końca. Producent postarał się o wyjątkowo pomocne narzędzie w postaci naekranowej (wirtualnej) myszki. W ten sposób pojedynczym stuknięciem uzyskujemy lewy bądź prawy przycisk myszy. Jak to w tablecie, mamy też do dyspozycji naekranową (wirtualną) klawiaturę, na której wstukuje się znaki dziabnięciami rysika.
W zabawie z tabletem pomaga zmatowiona matryca. W przeciwieństwie do HP tx1000 daje ona pewniejsze prowadzenie piórka (trochę jak po powierzchni szorstkiego papieru).
Zdecydowanie brakuje natomiast przycisków na ramce ekranu. Choć nie wypada (czy wręcz nie można) z nich nie korzystać, to są one praktycznie niewidoczne, tak jakby ich nie było. Czarne, drobne knefelki nie są podświetlane diodami (jak to ma miejsce w laptopie z funkcją tabletu HP) i wtapiają się w obudowę matrycy. W oczywisty sposób utrudnia to korzystanie z ich usług.
Podsumowanie
Dysponujący funkcją tabletu laptop BlueBerry CT12SR to urządzenie raczej dla wąskiego grona odbiorców, którzy są entuzjastami tego rodzaju rozwiązań a także dużej mocy obliczeniowej. W wydaniu z procesorem C2D T9300, które testowaliśmy, jest on stanowczo zbyt drogi, natomiast z T8100 może już z powodzeniem konkurować ze znacznie powolniejszym Pavilionem tx1000. Spodziewalibyśmy się jednak, że oparty na kadłubku produkt polskiej marki będzie bardziej atrakcyjny cenowo.
Bo nie jest to jakaś rewelacja. Na pewno może się podobać solidna komputera obudowa. Natomiast klawiatura jest już dość tandetna, tak że pisanie na niej nie sprawia przyjemności.
Wydajność procesora budzi szacunek, ale trzeba się dobrze zastanowić, czy tak mocna jednostka to dobry pomysł w urządzeniu o niewielkich gabarytach, które na dodatek może pełnić rolę tabletu. Układ chłodzenia nie jest dostatecznie sprawny i procesor rozgrzewa się do wartości krytycznych. Skutkiem tego przy obciążeniu komputer okazuje się bardzo głośnym, a jego obudowa robi się miejscami gorąca. Być może to tylko kwestia źle dobranej pasty.
Czasy pracy na akumulatorach są niezadowalające, aczkolwiek lepsze od niektórych konkurentów. Naszym zdaniem jednak tak mały komputer powinien wytrzymywać w odcięciu od zasilania sieciowego znacznie dłużej. Coś za coś jednak – i tu ponownie kłania się zbyt mocny procesor.
Dziękujemy za wypożyczenie egzemplarza do testu firmie Blue Mobility.