Test Compal FT00
Kopciuszek. Nowy Compal z ekranem 14" wydawał nam się od pierwszego wejrzenia zachęcający, bo to niewielki laptop z mocną kartą graficzną, jakich mało na rynku. Doszło do tego, że nawet zaczęliśmy go polecać na forum. W zasadzie zniechęcać mogła do niego tylko kolorystyka z dużym udziałem koloru białego. W niniejszym artykule podsumowujemy blaski i cienie Compala FT00/IFT00, które wykryliśmy po dłuższym kontakcie z tym notkiem.
Obudowa
W przeciwieństwie do większego Compala FL 90, młodszy brat, FT00 nie zyskuje popularności. Cechą, która odstręcza potencjalnych nabywców, jest wygląd. Głównie zawadza im kolorystyka, no bo jak tu obnosić się z białym laptopem? Kadłubek ten nie jest jednak do końca biały, jak by wskazywały zdjęcia. Zewnętrzna pokrywa ekranu i pulpit są mianowicie kremowe. Natomiast ramka wyświetlacza, klawiatura i oczywiście podstawa - czarne. Cała konstrukcja ma dość siermiężny, anachroniczny wygląd. Niekorzystne doznania estetyczne łagodzi nieco fakt, że obudowa jest dość smukła (platforma robocza ma 2,6-2,9 cm grubości, a całość 3,7-4,2 cm).
Białe, gładkie tworzywo na pulpicie jest przyjemniejsze w dotyku od tego, z którym mieliśmy do czynienia w Compalu FL 90. Nie znamionuje ono jakiejś wysokiej jakości, a wręcz wygląda dość prymitywnie. Jest to wrażenie czysto emocjonalne, gdyż w praniu nie okazało się wcale takie straszne.
Jakość wykonania jest generalnie dobra, choć podobnie jak przypadku FL90 mieliśmy trochę zastrzeżeń względem dopracowania konstrukcji. Spasowanie nie jest idealne, czego przykładem jest listwa powyżej klawiatury, która na lewym skraju chodzi, kiedy ją ścisnąć (nieco przy tym rezonując).
Sztywność platformy roboczej trzeba ocenić dość wysoko. Piętą achillesową jest tylko pokrywa modułów pamięci. Tworzywo, z którego jest wykonana, jest zbyt cienkie, toteż pod naciskiem ugina się mocno do środka i skrzypi. Kiedy przenosimy komputer i założymy mu chwyt w tym akurat miejscu, możemy odczuć niemiłe wrażenie, że pokrywa zaraz popuści i się rozpęknie.
Innym elementem, który niemile zwraca na siebie uwagę, szczególnie kiedy trzymamy komputer na kolanach, jest telepiący się akumulator. Nieco irytującą właściwością FT00 jest to, że spust szufladki napędu DVD jest zbyt wrażliwy i potrafi się ona otwierać przypadkowo, na przykład przy przenoszeniu maszyny z miejsca na miejsce.
W przeciwieństwie do większego FL90, 14-calowy FT00 posiada mechanizm ryglujący. Dwa zatrzaski wyglądają dość licho, jednak blokują wieko zadowalająco dobrze. Klips zwalniający jest prosty, żeby nie powiedzieć przaśny, ale chodzi fajnie lekko.
Zawiasy są niewielkie i nie budzą respektu. W praktyce okazuje się, że klapa kiwa się nieco po zmianie jej ustawienia.
Na wieku widnieje niewielkie wgłębienie przeznaczone na koszulkę (lapstickera). W pępek na środku trzeba coś podłożyć, żeby dzieło artysty się nie uginało.
Wyposażenie Compala FT00 w złącza jest standardowe i przedstawia się analogicznie jak w większym FL90 (oba sprzęty oparte są na identycznym podwoziu). Nie mamy więc interfejsów na tyle, a ich większość umieszczona została na lewym boku (przynajmniej tyle, że nie na prawej ściance, gdzie trafiły tylko niedobitki).
Osprzęt
Klawiatura ma układ identyczny jak ta z Compala FL90. Generalnie jest to ten sam instrument. Stąd nieszczęsny Fn w lewym dolnym rogu, gdzie zastępuje Ctrl. I tutaj klawisze zostały ułożone w regularny prostokąt (brak więc jakiegokolwiek podziału ułatwiającego orientację). Wielkość klawiszy jest zadowalająca jak na sprzęt z ekranem 14", jednak parterowy Enter może być pewnym zgryzem dla osób przesiadających się na laptop z komputera stacjonarnego.
Podobnie jak to było w FL90, klawiatura w naszym egzemplarzu ani trochę się nie uginała. Skok dość miękkich klawiszy jest raczej przeciętny, bez specjalnego stopu, odpowiedź zaś - bardziej lub mniej delikatna. Pisanie na tym sprzęcie jest ciche. Tym razem głośniejszymi klawiszami wydały nam się prawy Shift, Enter, no i może spacja. Dzięki korzystnej kulturze pracy pisze się na tej klawiaturze wygodnie.
Jako że platforma robocza jest węższa, zrezygnowano ze śmiesznych i nieatrakcyjnych optycznie przycisków Q-charge oraz Power USB w postaci białych paseczków na lewo od klawiatury. Powędrowały one na sam skraj pulpitu pod wyświetlaczem i weszły w poczet tworzących tam rząd srebrnych knefelków specjalnego przeznaczenia.
Mimo szczerych chęci, nie udało nam się wykryć jakichś nieprawidłowości w funkcjonowaniu touchpada (który jest identyczny jak w FL90). Tym razem nie występowało zjawisko pobrzękiwania tabliczki przy jej podwójnym pukaniu czy przycisków w momencie ich używania. Gładzik ma dobry ślizg, jest czuły i precyzyjny. Przyciski charakteryzują się krótkim skokiem, są szybkie i skuteczne. Poza tym wydawały nam się raczej ciche.
Obraz
Testowany przez nas Compal posiadał standardową matrycę lustrzaną 14,1" WXGA (1280 x 800 pikseli). Jej producent to konsorcjum LG.Philips. Maksymalna luminancja wyniosła 188,8 cd/m², nie odbiega więc od dzisiejszych standardów. Rozświetlenie okazało się być całkiem do rzeczy, gdyż kształtuje się na poziomie 83,6%. Poziom czerni jest niestety wysoki, jako że wynosi 1,1 cd/m². Maksymalny kontrast wyraża się proporcją 172:1, czyli nie jest specjalnie wygórowany.
Jeżeli zmuszą nas do tego okoliczności, Compal FT00 poradzi sobie na słońcu, a to dzięki należytej jasności obrazu. Praca w niekorzystnych warunkach oświetleniowych (nadmiar światła) będzie jednak utrudniona dość mocnymi odbiciami w wykonaniu lustrzanej matrycy.
Kąty widzenia nie są fenomenalne. Te w pionie należy właściwie uznać za wąskie, natomiast te w płaszczyźnie poziomej są znośne.
Osiągi
Compal FT00 posiada potężny jak na sprzęt tej wielkości procesor Core 2 Duo T7500 (2,2 GHz). Warto będzie go kupić, kiedy Intel obniży we wrześniu ceny swoich produktów. Czy podczas normalnej pracy zauważa się różnicę w wydajności między nim a wolniejszym (2,0 GHz) T7300? Naszym zdaniem nie, a co najwyżej jest ona nikła. Wyraźniejsza może się stać w przypadku poważniejszych zadań, jak montowanie filmów, konwertowanie zdjęć itp.
Po laptopie z 14-calowym nie można się spodziewać wyżyn wydajności w dziedzinie graficznej. Compal FT00 otrzymał jednak relatywnie wydajną kartę GeForce 8400M GS. Dzięki temu jest jedną z mocniejszych maszyn tej wielkości. Podobnie więc jak w przypadku Compala FL90, mamy więc do czynienia ze sprzętem o wysokich osiągach, który można kupić za relatywnie niewielkie pieniądze. Jedyny notebook 14" z kartą GF 8600M GT to jak na razie Zepto Znote 6224W/6324W.
Dysk Seagate o pojemności 160 GB to najlepszy wybór w klasie dysków 5400 obr./min, gdyż jego wydajność jest praktycznie niedościgniona.
» No benchmarks for this notebook found!
» No benchmarks for this notebook found!
Sprawność w grach (Fraps 60 s):
Company of Heroes
rozdzielczość 1024x768, detale na "high/med", AA wyłączony
min. 7, śr. 11,67, 15 maks. kl/s
FIFA 07
domyślne ustawienia wersji demonstracyjnej
min. 37, śr. 56,42, maks. 61 kl/s
Genesis Rising
rozdzielczość 1280x1024, detale na "high", AA włączony
min. 27, śr. 50,35, maks. 61 kl/s
Supreme Commander
rozdzielczość 1024x768, detale na "high", AA wyłączony
min. 9, śr. 11,93, maks. 15 kl/s
Wpływ na otoczenie
Hałas
Compal FT00 jest laptopem niezbyt głośnym. Kiedy działa bezczynnie, wentylator uaktywnia się dopiero po dłuższym czasie, a jego odgłos (o natężeniu 33,5 dB) ma niską tonację i jest słabo słyszalny.
Wobec obciążenia komputera pracą wiatrak staje się nieznacznie głośniejszy (35,9 dB) i kręci się bez przerwy, okresowo obniżając tylko obroty do minimalnych. Jeżeli stres ma charakter długotrwały, wentylator wchodzi na stałe na trzeci bieg (38,7 dB) ze skokami na bieg najwyższy (41 dB), który w ekstremalnych przypadkach może się utrwalić. Wtedy zaś szum wiatraka jest dość intensywny i może trochę przeszkadzać użytkownikowi, o ile ten nie jest pochłonięty akurat wirem rozgrywki.
Natężenie hałasu przy odtwarzaniu filmów wynosi 38,5 dB, co jest poziomem często spotykanym. Jednak maksymalny hałas, jaki może z siebie wydać, to aż 49,3 dB.
Ciepło
Obudowa 14-calowego Compala nagrzewa się w stopniu stosownym do mocnego wyposażenia, czyli laptop ten nie zrobił nam miłej niespodzianki. Na pulpicie temperatura sięga 42 stopni, jednak bardziej niekorzystne jest to, że na lewo od touchpada obudowa rozgrzewa się do 37,5 stopnia, zaś sama tabliczka - do 38,5 kreski. Takie temperatury są odczuwane przez organizm, tak że synapsy przestrzegają mózg o styczności z ciałem nadmiernie ciepłym. Może to zniechęcać co wrażliwsze osoby do dłuższego korzystania z komputera.
Maksimum zmierzone na podstawie wyniosło niespełna 43 stopnie, czyli daleko Compalowi do niechlubnych rekordzistów na tym polu.
Upper side
palmwrist: 35,3°C max: 36,5°C avg: 31,5°C
Bottom side
max: 40,1°C avg: 32,7°C
Głośniki
Są malutkie i dają podobnie niepozorny dźwięk. W porównaniu z laptopami multimedialnymi z krwi i kości (akurat mieliśmy na rozkładzie nowe Inspirony) zaznaczyła się różnica klas i to nawet paru. Zasadniczą bolączką głośniczków jest niewielka siła głosu. Jakość dźwięku jest na tyle dostateczna, że spokojnie da się przy ich udziale obejrzeć film czy wytworzyć miłą atmosferę przy chodzącej gierce o rozbudowanej sferze dźwiękowej.
Praca na akumulatorze
Czasy pracy na akumulatorze nie są zadowalające. Od notka z ekranem 14-calowym oczekiwalibyśmy nieco więcej. Sześcioogniwowa bateria Simplo o pojemności 4800 mAh (53 Wh) jest w stanie zasilać procesy życiowe komputera przez trzy godziny, jeśli nie ma on wiele do roboty (praca z minimalną jasnością obrazu jest jak najbardziej do pomyślenia, gdyż i wtedy wszystko pięknie widać na ekranie), oraz jakieś niespełna półtorej godziny, kiedy jest on mocno zagoniony.
Intel Turbo Memory (Robson)
Jednym z najbardziej wyczekiwanych elementów platformy Santa Rosa był moduł Turbo Memory. Można śmiało powiedzieć, że jest on przereklamowany. Niektóre firmy (HP i Sony) zrezygnowały ze stosowania tej technologii w swoich laptopach. Ciekawiło nas to, czy ma ona jakiekolwiek walory, toteż z przejęciem oczekiwaliśmy pierwszego notebooka wyposażonego w to ustrojstwo. Okazał się nim Compal FT00 (w tym miejscu jeszcze raz dziękujemy formie Blue Mobility).
Turbo Memory (dawn. Robson) to moduł pamięci błyskawicznej (flash) podzielony na dwie partycje, ReadyDrive i ReadyBoost, obsługujące adekwatne funkcje systemu Vista. Pierwsza z nich ma gromadzić dane, usprawniając ogólne działanie systemu i wydłużając pracę na akumulatorze (jako że odciąża częściowo bardziej energochłonny dysk twardy). ReadyBoost ma natomiast być dopełnieniem pamięci operacyjnej, kiedy jej zasoby są zbyt skromne, by podołać danej operacji. TM ma tę przewagę nad zewnętrzną pamięcią flash na USB, że przechowane na niej dane pozostają użyteczne po hibernacji (przechowanych na pendrive'ie system nie uznaje).
Mało jest takich rozwiązań, które przysporzyły nam aż tyle mozołu co Turbo Memory. Rozgryzanie tej technologii kosztowało nas naprawdę sporo zachodu, a efekty naszych testów są nikłe. Zabawa z TM to praca niewdzięczna. Dla zwykłego użytkownika układ ten będzie zmorą - nie jest to więc wynalazek dla ludzi. Być może spodoba się tym, którzy lubią dłubać przy sprzęcie, ale to raczej propozycja dla hardcore'owców czy też masochistów. Nasze wysiłki, by uruchomić moduł TM i zmusić go do współpracy, przypominały nam jako żywo sceny z dzieciństwa, kiedy kręciło się śrubką głowicę magnetofonu w Commodore C64, by prawidłowo wczytać grę. Wcale nie mieliśmy pewności, że testowany przez nas TM działał. I to nie dlatego, że jesteśmy lamerami - sam Intel przyznaje, że kiedy system podaje komunikat, że Turbo Memory działa, to wcale nie oznacza, że on rzeczywiście działa.
Zamiast więc rozpisywać się o swoich mało konkluzywnych ustaleniach, pozwolimy sobie streścić konkluzje, do jakich doszedł serwis AndandTech. Autor artykułu, do którego odsyłamy, uruchomił Turbo Memory w wyniku następującej procedury: siedem razy uruchomiał ponownie komputer, dając mu pracować po 10 min bezczynnie między każdym restartem (ta wstępna procedura musiała więc zabrać około półtorej godziny - co jest niedopuszczalne w czasach, gdy żyjemy z minuty na minutę).
W PCMark05 udało się zaobserwować znaczące przyrosty we wszystkich częściach składowych testu (do 134% w generalnym użytkowaniu) z wyjątkiem zapisywania plików (dysk twardy okazuje się po prostu wydajniejszy w zapisie od pamięci błyskawicznej).
Testy wytrzymałości akumulatora przyniosły dane o dużym rozrzucie: przyrosty wyniosły od 0 do 16% w zależności od zastosowanego programu testującego (można więc ostrożnie stwierdzić, że TM wydłuża pracę na baterii o 5-10%).
Rezultat przyniósł test funkcji ReadyBoost w skomplikowanej operacji. Otworzenie 91 obrazków w Photoshopie zabrało 7% mniej czasu, kiedy aktywny był TM.
Podsumowując, można stwierdzić, że Turbo Memory to technologia niedopracowana i nieproporcjonalnie (w stosunku do efektów) kosztowna. Jest ona za mało praktyczna i zrozumiała dla zwykłego użytkownika. Intel musi więc ją poważnie dopracować, o ile jej nie zarzuci w obliczu upowszechnienia dających łatwiej mierzalne korzyści dysków hybrydowych.
Podsumowanie
Nie owijając w bawełnę, trzeba powiedzieć, że Compal FT00/IFT00 jest laptopem trochę obciachowym. Ten epitet dotyczy jednak tylko jego wyglądu, gdyż podzespoły ma on takie, że mucha nie siada.
Rozumiemy dobrze, że można mieć opory przed wyborem laptopa w dużej części kremowego. W końcu jest to komputer przenośny, służący do zabierania go między ludzi. Compalem na pewno nie można szpanować przed kolegami (nie mówiąc o koleżankach).
Jeżeli jednak nie mamy w krwi nazbyt wiele konformizmu, zasadnicza wada niepozornego laptopa może się obrócić w zaletę. Taki sprzęt nie będzie budzić sensacji, a tym samym nie powinien nęcić złodziei. Swoją drogą trzeba się liczyć z tym, że nie dostaniemy za niego dużo na rynku wtórnym.
Compala FT00 kupujemy dla jego podzespołów. Te zaś są na tyle mocne, że umożliwiają komfortową pracę z Vistą, wymagającymi aplikacjami użytkowymi, a także zapuszczanie mniej wymagających gier. Jest on też sprzętem sprytnym, poręcznym, tak że nawet jeśli będzie użytkowany tylko w domu, będzie powodem do zadowolenia. Nam przynajmniej bardzo odpowiadał.
Dziękujemy za wypożyczenie egzemplarza do testu firmie Blue Mobility.