Test Dell Latitude XT
Sporo osób dużo sobie obiecywało po laptopie z funkcją tabletu Della. Z perspektywy czasu trudno powstrzymać śmiech na myśl o tym, że wiele serwisów internetowych podkręcało atmosferę wokół niego, sprawiając, że ludzie oczekiwali nie wiadomo czego. Tymczasem Dell (może właśnie dlatego?) ustawił zaporową cenę, przesądzając właściwie o tym, że Latitude XT, komputer wyposażony w mało wydajne acz drogie podzespoły, był przegrany już na starcie.
Obudowa
Ze względu na wysoką cenę, jaka wyznaczył zań producent, poprzeczka wymagań względem XT została przez nas zawieszona wysoko we wszystkich aspektach, w tym również na odcinku obudowy. Jest ona w pełni metalowa, a powstaje na bazie aluminium i magnezu. To oczywiście niebagatelna zaleta Della, gdyż pierwszorzędne doznania estetyczne i dotykowe idą w parze ze znakomitą solidnością obudowy.
Jeżeli chodzi o wygląd, trzeba pamiętać, że jest to laptop dla biznesu. Dlatego też wnętrze (po podniesieniu klapy) jest ciemne z czarną klawiaturą, a rozjaśniają je tylko dwie cieniutkie srebrne listwy na obudowie ekranu. O wizerunku decydują zastosowane materiały (wykończenia aluminiowe) i zwarta forma z odrobinę zaokrąglonymi krawędziami (tak by również w postaci tabletu komputer dobrze leżał w ręce).
W tego typu sprzęcie sztywność obudowy jest oczywiście jak najbardziej pożądana, obowiązkowa wręcz. Z drugiej strony tablet ma być sprzętem bardzo poręcznym, który wygodnie nosić w jednej tylko ręce. Wypada stwierdzić, że produkt Della wypada w tych dziedzinach pomyślnie, jako że przy obracaniu w dłoniach ważącego 1690 g Latitude XT nie stwierdziliśmy, by obudowa się gdzieś uginała czy trzeszczała.
W razie mocniejszego naduszania części podstawy notebooka przy akumulatorze obserwowaliśmy lekkie odkształcanie się powierzchni obudowy, ale to zjawisko bez znaczenia dla walorów użytkowych komputera. Zarówno platforma robocza jak i obudowa matrycy (chronionej deklem z aluminium) wykazują dobrą odporność na wyginanie. Wieko zadowalająco znosi też presję wywieraną od góry.
Jak i inne składane laptopy z funkcja tabletu Latitude XT posiada umieszczony centralnie zawias, na którym obraca się ekran, co w konsekwencji umożliwia transformację do postaci tabletu. Czynność ta nie zabiera więcej niż sekundę-dwie, przy czym okręcamy ekran według wskazówek zegara, a następnie kładziemy go na platformie roboczej.
Zaawansowany technicznie zawias nie robi wrażenia najsolidniejszego i pozwala na wyraźne chybotanie wspierającego się na nim ekranu. Poza tym nie ma tu mechanizmu blokującego wyświetlacz przyciągnięty do platformy roboczej ani w klasycznej postaci notebooka ani w formie tabletu.
W laptopie z funkcją tabletu rozmieszczenie złączy nie jest sprawą łatwą ze względu na to, że ekran się obraca. Polepsza sytuację (dla wygody korzystania z funkcji tabletu) knefel obracający obraz o 90ş. Dzięki temu można korzystać z możliwości komputera w każdej pozycji. Porty audio czy USB, które użytkownik chce używać podczas pracy z piórkiem, można zatem przestawić na boki urządzenia, tak by można doprowadzić do nich dogodnie odpowiednie przewody czy peryferia.
Jak na swoje rozmiary, Latitude XT oferuje dość dużo portów, w tym złącze dla stacji dokującej (MediaBase w nomenklaturze Della), która udostępnia trzy dodatkowe porty USB, wyjścia VGA i DVI, port szeregowy oraz wbudowany napęd DVD.
Standardową właściwie opcją u Della jest wbudowany modem 3G, dzięki któremu można uzyskać dostęp do internetu praktycznie wszędzie (oczywiście po wykupieniu stosownej usługi u operatora komórkowego).
Warto jeszcze zwrócić uwagę za 45-watowy zasilacz, który nie jest większy od przeciętnego aparatu telefonicznego.
Osprzęt
Co prawda w transformersie (tablecie będącym PC) to raczej ekran jest preferowanym narzędziem interakcji z komputerem, urządzenie tego typu posiada oczywiście klawiaturę. Choć było to pewnym wyzwaniem, konstruktorzy dobrze wykorzystali ograniczoną dostępną przestrzeń, tak że zasadnicze klawisze są rozmiaru 17x18 mm. To plus, jeżeli mamy na uwadze wygodę pisania.
Układ pozbawiony jest rozwiązań kontrowersyjnych, stąd po krótkich wprawkach można stawiać znaki poprawnie, trafiając w te klawisze, które się zamyślało. Szybkie pisanie jest jednak nieco utrudnione przez mocny opór początkowy. Klik towarzyszący stukaniu jest przyjemnie cichy. W sumie można być z klawiatury XT zadowolonym.
Laptop ten dysponuje dwoma przyrządami wskazującymi, tj. tabliczka dotykową (touchpad) i grzybkiem (trackpoint).
Powierzchnia tej pierwszej leży niemal na równi z otaczającym ją pulpitem i wykazuje wyjątkowo dobre właściwości ślizgowe. Odpowiadała nam też czułość oraz precyzja działania. Przycisków towarzyszących używa się chętnie, przede wszystkim z racji wyraźnego skoku i możliwości wykonania bezgłośnego kliknięcia.
Trackpoint to ów niebieski kauczukowy wykwit na środku klawiatury. Nie odpowiada on tak błyskawicznie jak podobne grzybki stosowane w ThinkPadach, a ostre krawędzie nie są wygodne dla użytkownika. Największym jednak mankamentem są przyporządkowane trackpointowi klawisze, które są osadzone zbyt głęboko i mają niewielkie rozmiary. W konsekwencji często bywa tak, że poszukujący ich kciuk naciska zamiast nich obudowę i próba kliknięcia nie przynosi efektu.
Zasadniczo sterowanie maszyną odbywa się za pośrednictwem matrycy. Latitude XT dysponuje matrycą aktywną, z którą można wchodzić w interakcję zarówno dołączonym w zestawie piórkiem jak i palcem. Rysik nie potrzebuje własnego zasilania stąd jest lekki i poręczny. Dysponuje on dwoma przyciskami, które zastępują lewy i prawy przycisk myszy albo też przy wpisywaniu tekstu uaktywniają funkcję myszki. Z punktu widzenia ergonomii nie są one optymalne i używa się ich mozolnie, a przy tym wymaga to wprawy. Interesującą funkcją ekranu dotykowego jest mechanizm Palm Rejection, który zapobiega reagowaniu na nieumyślne zetknięcia z dłonią użytkownika. Ekran odpowiada wówczas jedynie w okolicy czubka rysika, choćby i użytkownik położył na matrycy obie dłonie. Przydaje się to podczas wykonywania rysunków. Byliśmy zadowoleni z tego, jak spisywał się ekran w praktycznych próbach. Piórkiem udawało się wykonywać zaplanowane zadania szybko i dokładnie. To zasługa dobrego skalibrowania egzemplarza testowego. Na całej powierzchni ekranu rozpoznawał on pozycję czubka rysika z prawie idealną dokładnością. Drobne problemy w tym względzie obserwowaliśmy tylko przy użyciu piórka przy krawędzi ekranu. Tutaj już zlokalizowana pozycja różniła się od faktycznej zajmowanej przez czubek piórka o prawie milimetr. Ponowna kalibracja ekranu przyniosła pewną poprawę.
Świetną sprawą jest według nas możliwość sterowania komputerem samym tylko palcem. Działa to bez problemu i da się w ten sposób migiem realizować swoje zamierzenia. Można w ten sposób uskuteczniać nawet korzystanie z internetu.
W małym okienku, które chowa się przy lewej krawędzi ekranu, zawarta jest wirtualna klawiatura, która zastępuje tę mechaniczną (na okoliczność, kiedy ta jest zakryta przez ekran). Nawet bardzo swoisty charakter pisma jest prawidłowo rozpoznawany przez system, a ewentualne błędy można szybko poprawić. Ekran Della rozpoznaje siłę nacisku, stąd przy mocniejszym naduszeniu można uzyskiwać grubsze linie.
Ułatwieniu korzystania z tabletu służą umieszczone na ramce ekranu przyciski. Bardzo praktyczny przy przeglądaniu stron internetowych jest przycisk Wstecz. Przydaje się też knefel do wywoływania preferowanego programu pocztowego. Naciśnięcie przycisku oznaczonego symbolem klucza płaskiego daje dostęp do menu, z pomocą którego można dokonywać wielu zmian ustawień nie tylko dotyczących trybu tabletu. Można tu na przykład na nowo skalibrować rysik albo dopasować tryb obsługi ekranu (piórko, palec, albo jedno i drugi).
Obraz
W naszym egzemplarzu gościła 12-calowa matowa matryca WXGA podświetlana diodami LED, przy czym Dell oferuje tez ekran ze standardowym podświetleniem (acz z dwiema lampami). W tym drugim wariancie deklarowana luminancja to aż 400 cd/m², ale charakteryzuje się on zdecydowanie większym poborem energii. Tenże wyświetlacz będzie jak znalazł, kiedy notebookowi pisana jest częsta praca w terenie lub w mocno oświetlonych pomieszczeniach.
Jasność obrazu ledówki jest również niczego sobie, gdyż jej maksymalne wartości to 244 cd/m² (skrajna) i 230 cd/m² (średnio). Bardzo dobrze wypada tez rozświetlenie, które kształtuje się na poziomie 89,8%. Ekran jest więc podświetlony nader równomiernie. Jeszcze większe wrażenie robi maksymalny kontrast – przy niskiej wartości czerni (0,39 cd/m²) wyraża się on proporcją 562:1.
Nie tylko na podstawie suchych liczb ale i własnych subiektywnych obserwacji można dojść do przekonania, że to wyświetlacz wysokiej klasy. Cechuje go niezłe odwzorowanie kolorów i czysty obraz, bez ziarnistości. Aż nie chce się wierzyć, że to ekran dotykowy, o matowej powierzchni.
|
rozświetlenie: 87 %
kontrast: 562:1 (czerń: 0.39 cd/m²)
Matowa ledówka sprawdza się nieźle na wolnym powietrzu. Nawet w niesprzyjających warunkach oświetleniowych prezentowane treści są czytelne, choć pozostaje wrażenie, że przydałby się obraz ciut jaśniejszy. Podczas pracy na dworze nie da się też całkiem wystrzec refleksów, choć powierzchnia ekranu jest matowa.
Nie ma natomiast rewelacji w aspekcie kątów widzenia. Pewnym zaskoczeniem było dla nas, że w razie patrzenia nań z góry obraz wygląda w pełni zadowalająco. Jednak kiedy odchyli się ekran i przyjdzie nań patrzeć bardziej od dołu, uwidacznia się zaciemnianie przedstawianych treści. Kąty widzenia są szczególnie ważne ze względu na funkcję tabletu – w wypadku tego urządzenia często przychodzi korygować ustawienie względem oczu, by móc widzieć wszystkie szczegóły.
Osiągi
Wśród zasadniczych podzespołów Latitude XT pierwsze skrzypce gra procesor Intel Core 2 Duo U7600 (1,2 GHz). Jest to dwurdzeniowy procesor niskonapięciowy, którego główną charakterystyką jest oczywiście niski pobór mocy, rzutujący dodatnio na czasy pracy osiągane na akumulatorze.
Drugim ważnym komponentem jest zintegrowany układ graficzny ATI Radeon XPress 1250. Jego wydajność jest nieco lepsza od GMA X3100 Intela, przy czym może on współdzielić 384 do 896 MB pamięci systemowej (odpowiednio przy 1 i 2 GB RAM).
Latitude XT posiada 1 GB RAM przylutowany na stałe oraz jedno gniazdo, w którym można umieścić moduł o maksymalnej pojemności 2 GB. W naszym egzemplarzu zastaliśmy właśnie taki układ maksimum, czyli 3 GB pamięci operacyjnej.
Dysk rozmiaru 1,8“ PATA Samsunga o pojemności 120 GB rozwija prędkość obrotową 5400 obr/min. Okazał się on dużo mniej wydajny od najczęściej stosowanych w laptopach 2,5-calowych dysków SATA.
W praktyce taki komplet sprawdzał się nieźle - przy okazji zwykłej, codziennej pracy nie było problemów. Ograniczenia ujawniają się w zadaniach obciążających procesor, jak na przykład dekompresja zbiorów danych. Trzeba być przygotowanym na dłuższy czas oczekiwania wywiązania się przez komputer z zadania.
3DMark 2001SE Standard | 5447 pkt. | |
3DMark 03 Standard | 2571 pkt. | |
3DMark 05 Standard | 1167 pkt. | |
3DMark 06 Standard Score | 445 pkt. | |
Pomoc |
PCMark 05 Standard | 2606 pkt. | |
Pomoc |
Cinebench R10 | |||
Ustawienia | Wynik | ||
Shading 32Bit | 2361 Points | ||
Rendering Multiple CPUs 32Bit | 4837 Points | ||
Rendering Single 32Bit | 2620 Points |
Wpływ na otoczenie
Hałas
Podczas przestojów w pracy wentylator systemowy pozostaje nieaktywny, a dawał się słyszeć jedynie cichy szum dysku (30,5 dB). Niestety, kiedy użytkownik przysiądzie się na powrót do komputera, wystarczy najprostsza czynność (pisanie tekstu czy odpalenie przeglądarki), by załączył się wiatraczek, który jednak nie hałasuje przesadnie (34,8 dB).W przypadku pracy z obciążeniem hałas jest ciągły (zmierzyliśmy maksymalnie 37 dB), ale jak najbardziej znośny.
Hałas
luz |
| 30.5 / 34.8 / 34.8 dB |
HDD |
| 32.4 dB |
obciążenie |
| 37 / 37 dB |
| ||
30 dB cichy 40 dB(A) słyszalny 50 dB(A) irytujący |
||
min: , med: , max: (odległość 15 cm) |
Ciepło
Latitude XT nie wykazuje tendencji do nadmiernego nagrzewania się, nawet podczas pracy z ciągłym obciążeniem. W tych warunkach maksymalna temperatura na wierzchniej stronie obudowy sięgała maksymalnie 34°C, na spodzie zaś nieznacznie tylko przekraczała 38°C.
(+) The maximum temperature on the upper side is 34.2 °C / 94 F, compared to the average of 35.3 °C / 96 F, ranging from 19.6 to 55.7 °C for the class Convertible.
(+) The bottom heats up to a maximum of 38.2 °C / 101 F, compared to the average of 36.8 °C / 98 F
(+) The palmrests and touchpad are cooler than skin temperature with a maximum of 30.3 °C / 86.5 F and are therefore cool to the touch.
(-) The average temperature of the palmrest area of similar devices was 28.1 °C / 82.6 F (-2.2 °C / -3.9 F).
Głośniki
Drogi laptop z funkcją tabletu Della dysponuje tylko jednym głośniczkiem, który znajduje się w lewej części obudowy. Produkowany przezeń dźwięk wydaje się pusty i bezbarwny, ale przy niezłej maksymalnej głośności pozostaje czysty, wolny od zniekształceń.
Wydajność akumulatora
Testowany przez nas egzemplarz posiadał na wyposażeniu 6-komorowy akumulator o pojemności 42 Wh (laptop można kupić również z mniejszą baterią, w której skład wchodzą cztery ogniwa), który ma swoje miejsce na spodzie, w przedniej części obudowy. Można na nim pracować od ponad godziny do niespełna czterech godzin, ale najczęściej użytkownik będzie uzyskiwał czasy zbliżone do wyniku odnotowanego przez nas w teście korzystania z sieci przez WiFi (z jasnością obrazu ustawioną na 6/7 i w trybie oszczędzania energii), czyli trzech godzin, czasem może z niewielkim okładem.
Dla zwiększenia potencjalnej mobilności Latitude XT producent oferuje dodatkowy akumulator, który dokowany jest tak, że zajmuje cały spód komputera, zwiększając jego wysokość o 8,5 mm i masę o 590 g. Jako ze jego pojemność wynosi 45 Wh, daje on podwojenie czasów zestawionych poniżej.
wyłączony / stan wstrzymania | 0 / 0 W |
luz | 23 / 28 / 30 W |
obciążenie |
39 / 44 W |
Legenda:
min: ,
med: ,
max: |
Podsumowanie
Oprócz laptopów wysokonakładowych Dell konstruuje też komputery niszowe, dla wąskiego grona odbiorców. W przypadku Latitude XT wyszedł mu jednak model zbyt ekskluzywny, by zwróciły się przeznaczone na jego opracowanie nakłady.
Nie można odmówić XT, że jest komputerem wysokiej jakości. Docenić należy metalową obudowę, wygodne elementy osprzętu (klawiatura i gładzik) i świetną matrycę. Laptop ten otrzymał jednak dychawiczne podzespoły, do osiągów których trzeba trochę cierpliwości. Nie jest on niestety bezgłośny, gdyż wentylator chodzi stale z wyjątkiem okresów przestojów (idle). Poza tym dość krótko wytrzymuje na zasilaniu akumulatorowym.
Czy Latitude XT jest zatem wart pieniędzy, jakich żąda za niego Dell? Naszym zdaniem jego cena jest grubo przesadzona i nie polecamy jego zakupu.