Test HP Folio 13
11/03/2012
Folio to dobra nazwa dla laptopa. Słowo to oznacza bowiem (w różnych językach) m.in. kartkę książki i arkusz papieru złożony na pół. Ultrabook HP nie jest oczywiście aż tak cienki, ale jest znacznie smuklejszy od zwykłych laptopów. Konstrukcja zaś jest solidna i obudowa nie zachowuje się tak, jakby była zrobiona z kartonu.
Obudowa
Już na pierwszy rzut oka HP Folio 13 wyraźnie różni się od konkurencyjnych ultrabooków spod znaku Apple czy Asusa. Gruba na zaledwie 2 cm sylwetka jest pozbawiona potęgującego efekt smukłości zwężenia. Regularnym kształtom bliżej raczej do notesu, niż do ostrego klina. Dwubarwna kolorystyka wskazuje na użycie różnych materiałów konstrukcyjnych. Srebrne wieko i pulpit są wykonane z aluminium, a czarna podstawa jest magnezowa.
Po otworzeniu ultrabooka HP użytkownikowi ukaże się otoczony (pozornie) wyjątkowo cienką ramką ekran i zajmująca większość platformy roboczej klawiatura. Kratka maskująca odstępy między klawiszami jest jedynym błyszczącym elementem wykończenia Folio 13.
Jakość wykonania omawianego laptopa stoi na bardzo wysokim poziomie. Sztywność konstrukcji wydaje się niewiele ustępować wzorowemu pod tym względem Zenbookowi UX21E Asusa. Trudno zaobserwować jakieś ugięcia powierzchni, a świetne wrażenie mąci jedynie okazjonalne i ciche poskrzypywanie przy zmianie kąta nachylenia ekranu. Może ono dochodzić z okolic zawiasów lub ramki wyświetlacza. Solidność Folio 13 została osiągnięta kosztem nieco większej masy własnej urządzenia. Waga prawie 1,5 kg i tak jednak mieści się w przedziale lekkim.
Same przeguby spisują się bez zarzutu. Klapa odchyla się do niecałych 140 stopni i nie chybocze się przy tym. Otwieranie pokrywy jest bezproblemowe i można próbować wykonać je jedną ręką.
Na spodzie laptopa do czterech nóżek w narożnikach dodano jeszcze jedną podłużną. Ma ona za zadanie utrzymywać stały prześwit w okolicach wlotu powietrza do systemu chłodzenia. W tak płaskiej konstrukcji dostęp do baterii czy podzespołów jest mocno utrudniony. Po odkręceniu 16 śrubek i gimnastyce z demontażem klawiatury oraz podparcia nadgarstków można jednak wymienić zarówno moduł pamięci, jak i pamięć masową na złączu mSATA.
Regularność kształtów ścianek bocznych pozwala na zastosowanie złączy niebędących oczywistością w tej klasie sprzętu, czyli gniazda LAN i pełnowymiarowego HDMI. Interfejsy są dogodnie ułożone, ale ich liczba jest raczej skromna. Jedno gniazdo pełni funkcję wyjścia słuchawkowego i wejścia mikrofonu. Dobrze, że nie zabrakło USB w szybszej wersji 3.0. Szkoda natomiast, że w tak mobilnej maszynie nie znalazł się modem 3G.
W zestawie z laptopem nabywca Folio 13 nie otrzymuje wiele poza zasilaczem. Ten ostatni to typowa kostka o mocy 65 W, nijak nie pasująca do dopracowanych, opływowych kształtów laptopa.
Osprzęt
Klawiatura wyspowa Folio 13 wygląda na bliźniaczo podobną do tej zastosowanej w netbooku dm1. Między płaskimi klawiszami o odpowiednich rozmiarach są spore odstępy, wypełnione przez wspomnianą już błyszczącą kratkę. Zaokrąglony w narożnikach manuał nie zajmuje całej szerokości pulpitu. To szkoda w kontekście braku osobnych klawiszy PgUp i PgDn. Wśród czytelnych oznaczeń pojawił się istotny piktogram na płytce F5. Przypomina on o możliwości włączenia będącego na wyposażeniu podświetlenia, które poprawia zdecydowanie komfort pracy w ciemnym otoczeniu.
BIOS pozwala zadecydować, czy klawisze F1-F12 reagują w standardowy sposób, czy może pierwszeństwo mają przypisane im dodatkowe funkcje.
Dzięki dużej sztywności całej powierzchni na klawiaturze pisze się bardzo sprawnie i niezbyt głośno. Skok płytek nie jest przesadnie długi, a ich średnio wyraźny opór wymaga nieco przyzwyczajenia. Bardzo przyjemne w kontakcie jest gumopodobne tworzywo, którym pokryte są klawisze.
Płytka dotykowa jest wykonana według modnego obecnie wzoru bez wyodrębnionych przycisków myszy. Ma ona duże rozmiary i optymalnie dobraną fakturę. Palec steruje kursorem precyzyjnie, a i z gestów korzysta się dosyć sprawnie. Nie przekonują jednak ukryte pod taflą gładzika przyciski. Trudno wyczuć, który z nich się wciska – prawy czy lewy? Nie zawsze też reagują. W tym kontekście ich cicha praca nie jest zaletą, gdyż traci się dodatkowy sposób na wyczucie kliknięcia.
Na pulpicie ciężko szukać dodatkowych klawiszy, a jedyna ponadstandardowa lampka to dioda kamerki przy wyłączniku komputera. Nawet diody sygnalizujące stan systemu i pracę dysku twardego wyrzucono na ściankę boczną.
Za to we wnętrzu testowanego egzemplarza znalazł się moduł TPM. Pozwala on uznać Folio 13 za ultrabook ponadprzeciętnie skonfigurowany do zastosowań profesjonalnych. Ucieszy to też tych użytkowników, którzy szczególnie zwracają uwagę na bezpieczeństwo.
Obraz
Trzynastocalowa matryca o rozdzielczości 1366 na 768 pikseli ma (jak w większości ultrabooków) błyszczącą powierzchnię. Po włączeniu laptopa widać, że to nie ekran wypełnia całą przestrzeń w ramce, a przykrywająca go szyba. Poważnie utrudnia to korzystanie z tego malucha na świeżym powietrzu. W jasnym otoczeniu pojawiające się refleksy i spadek czytelności są mocno męczące. Tym bardziej, że średnia luminancja na poziomie poniżej 170 cd/m² jest jak na dzisiejsze standardy po prostu niska.
|
rozświetlenie: 81 %
kontrast: 147:1 (czerń: 1.2 cd/m²)44.9% AdobeRGB 1998 (Argyll 2.2.0 3D)
64.3% sRGB (Argyll 2.2.0 3D)
43.3% Display P3 (Argyll 2.2.0 3D)
Nie lepiej wypadają kontrast i odwzorowanie barw. Ich wartości są typowe raczej dla sprzętu niskobudżetowego, niż dla urządzeń z górnej półki. Paleta barw wyraźnie odstaje od przestrzeni sRGB, a czerń o wartości 1,2 cd/m² nie może być uznana za głęboką. Profesjonalne zastosowania więc odpadają, ale na codzienny użytek w rodzaju przeglądania internetu itp. taką jakość można uznać za wystarczającą.
W tanim panelu typu TN nie powinny dziwić poważnie ograniczone kąty widzenia w pionie. Użytkownik, który nie będzie chciał patrzeć na pogarszającą się jakość obrazu, skoryguje pewnie od czasu do czasu nachylenie wyświetlacza do zajmowanej akurat przez siebie pozycji.
Osiągi
Mózg Folio 13 to popularny w ultrabookach procesor Intel Core i5-2467M. Taktowanie wynosi od 1,6 do 2,3 GHz zależnie od tego, czy wykorzystywany jest tryb pracy Turbo Boost. Pozostałe cechy to pamięć podręczna (cache) L3 o pojemności 3 MB, zintegrowane kontroler pamięci i rdzeń graficzny oraz obsługa technologii Hyper-Threading, instrukcji AES; brak natomiast wirtualizacji VT-d i służącego bezpieczeństwu rozszerzenia Intel TET.
Procesor i5-2467M jest jednostką niskonapięciową o TDP wynoszącym 17 W. Ale jego wydajność można z grubsza porównywać z podstawowym Core i3 o standardowym napięciu, tj. i3-2310M. Choć trudno to stwierdzić przy normalnym użytkowaniu, układ Intela zachowywał się trochę inaczej, niż ta sama jednostka w Asusie UX21E. Gdy np. w teście Cinebench R10 64 jednowątkowo niewielką przewagę uzyskuje HP (3634 vs 3536 pkt.), testy wielowątkowe wypadają widocznie korzystniej dla Asusa (6787 vs 7158 pkt.).
3449 punktów w 3DMarku06 dla rozdzielczości 1280 x 768 potwierdza całkiem przyzwoite możliwości zintegrowanego układu graficznego Intel HD Graphics 3000.
Pamięcią masową jest SSD Samsunga w formie karty mSATA. Jako że działa on w standardzie SATA II, nie osiąga transferów tak imponujących, jak dyski stosowane w Zenbookach Asusa. Osiągając okolice 200 MB/s i tak jest on jednak kilkukrotnie szybszy od tradycyjnych dysków talerzowych. Subiektywne odczucie prędkości działania wzmagają bardzo krótkie czasy dostępu. Dodatkowymi zaletami są oczywiście odporność na wstrząsy, bezszelestna praca itd. Jeśli dla kogoś pojemność 128 GB nie jest wystarczająca, może przy pomocy dostarczonego narzędzia recovery zaoszczędzić kilka dodatkowych GB. Należy wybrać opcję przywrócenia „czystego” systemu, bez części standardowo instalowanego oprogramowania.
Choć pamięć operacyjna mieści się tylko w jednym gnieździe, pewnie niewiele osób będzie odczuwało potrzebę wymiany zastosowanej kości 4 GB. Moduł Hynixa to typ PC3 12800 mogący pracować z szybkością 1600 MHz. Magistrala procesora pozwala mu jednak na pracę z taktowaniem 1333 MHz.
3DMark 06 Standard Score | 3057 pkt. | |
3DMark Vantage P Result | 1466 pkt. | |
Pomoc |
low | med. | high | ultra | |
---|---|---|---|---|
Anno 1404 (2009) | 58.6 | 9.3 | ||
Colin McRae: DIRT 2 (2009) | 33.4 | 21.7 | 12.7 | |
Fifa 11 (2010) | 101.8 | 55.8 | 29.4 |
Cinebench
Wpływ na otoczenie
Hałas
Niskonapięciowy procesor ze zintegrowaną grafiką i dysk SSD to komponenty, które pozwalają liczyć na cichą pracę bohatera recenzji. By delektować się choć przez chwilę błogą ciszą, trzeba najpierw dezaktywować opcję „Fan always on” („wentylator zawsze włączony”) w BIOS-ie. Wartość 30,3 dB w tabelce oznacza pomiar ciśnienia akustycznego otoczenia, gdy Folio 13 było bezgłośne. Niestety taki stan nie utrzymuje się stale, nawet gdy komputer znajduje się w stanie bezczynności.
Korzystanie z sieci i podobne zajęcia z pewnością spotkają się z reakcją chłodzenia. Pierwszy bieg to skromne 32,2 dB, ale zdarza się, że wentylator przyspiesza i szumi na średnio przyjemnym poziomie 35,9 dB. Na szczęście takie zrywy są raczej krótkie. Nie zmienia to faktu, że w codziennym użytkowaniu problemem może być raczej nieprzewidywalność wiatraczka, niż jego hałaśliwość. Całkiem długie okresy ciszy kontrastują z niekoniecznie uzasadnionym, wyraźnie słyszalnym szumem. Sprawy nie ułatwia producent, po pierwsze dając wspomnianą opcję w BIOS-ie, a po drugie przez program Cool Sense. Ma on kontrolować temperatury, ale i wpływa na kulturę pracy. Możliwe, że po dłuższym czasie korzystania z Folio 13, niż było mi dane, można ustawić komputer w odpowiedni sposób.
Pod obciążeniem filigranowy laptop HP też nie przekonuje do siebie. Zaczynając od niecałych 37 dB dosyć szybko przechodzi na szybsze obroty, już powyżej 40 dB. Taka hałaśliwość jest na dłuższą metę trudna do przyjęcia, zwłaszcza że tonacja odgłosu wytwarzanego przez płaski wentylator jest dosyć wysoka.
Ogólnie widać, że zarządzanie chłodzeniem nie jest zbyt dopracowane i pozostaje mieć nadzieję, że jakaś poprawka BIOS-u uporządkuje tę kwestię.
Hałas
luz |
| 30.3 / 32.2 / 35.5 dB |
obciążenie |
| 40.1 / 41.6 dB |
| ||
30 dB cichy 40 dB(A) słyszalny 50 dB(A) irytujący |
||
min: , med: , max: (odległość 15 cm) |
Ciepło
Przy spokojnej codziennej pracy nagrzewanie się obudowy Folio 13 nie powinno stanowić problemu. Średnia temperatura pulpitu roboczego wynosiła około 26°C, a żadne miejsce nie nagrzewa się odczuwalnie mocniej.
Aktywne chłodzenie sprawia, że powodów do zmartwień nie ma również wtedy, gdy obciążenie zostanie wydatnie zwiększone. Spód laptopa w miejscu wylotu układu chłodzenia rozgrzał się wprawdzie w teście ekstremalnym do aż 46,3°C, ale że jest on zlokalizowany w środkowej części tyłu korpusu, nie byłoby to szczególnie uciążliwe przy trzymaniu laptopa na kolanach. Zastrzeżenia można mieć natomiast do tego, że wylot powietrza jest częściowo zasłonięty przez otwartą klapę.
Prawie w ogóle nie nagrzewa się zasilacz; w teście obciążeniowym jego temperatura osiągnęła zaledwie 42°C.
(±) The maximum temperature on the upper side is 43.7 °C / 111 F, compared to the average of 35.9 °C / 97 F, ranging from 21.4 to 59 °C for the class Subnotebook.
(-) The bottom heats up to a maximum of 46.3 °C / 115 F, compared to the average of 39.4 °C / 103 F
(+) In idle usage, the average temperature for the upper side is 26.5 °C / 80 F, compared to the device average of 30.8 °C / 87 F.
(+) The palmrests and touchpad are cooler than skin temperature with a maximum of 30 °C / 86 F and are therefore cool to the touch.
(±) The average temperature of the palmrest area of similar devices was 28.3 °C / 82.9 F (-1.7 °C / -3.1 F).
Głośniki
Okazuje się, że dwa niewielkie przetworniki w cienkiej maszynie potrafią odtwarzać całkiem satysfakcjonujący dźwięk. Przy wzięciu poprawki na uszczerbek w tonach niskich, dobre wrażenie robią brak zauważalnych zniekształceń i całkiem niezłe oddanie szczegółów. Maksymalna głośność wystarczy do wypełnienia muzyką niewielkiego pokoju.
Wydajność akumulatora
Nieco zwiększony ciężar HP Folio 13 przekłada się m.in. na pojemność baterii większą, niż w Lenovo U300s czy Asusie UX31E. Z 59 watogodzin udało się uzyskać maksymalnie prawie dziesięć godzin pracy (9:51 h). Oczywiście w warunkach symulujących czytanie tekstu, z trybem maksymalnego oszczędzania energii i z wyłączonymi modułami łączności bezprzewodowej.
Prawdziwa mobilność będzie jednak odczuwana przy korzystaniu z internetu przez niemal sześć godzin (5:53 h). Jasność obrazu była ustawiona na dające względny komfort 70%. Nawet wykorzystywanie pełnej wydajności opisywany ultrabook był w stanie utrzymywać na akumulatorze przez 2 godziny i 43 minuty.
Jeśli ktoś zamierza podłączyć zewnętrzny napęd optyczny w celu odtworzenia filmu, powinien się spodziewać w takim scenariuszu czasu poniżej czterech godzin (w moim teście było to dokładnie 3:44 h).
wyłączony / stan wstrzymania | 0 / 0 W |
luz | 7 / 11 / 14 W |
obciążenie |
35 / 37 W |
Legenda:
min: ,
med: ,
max: |
Podsumowanie
Jak widać, nie wszystkie ultrabooki muszą być klonami MacBooka Air. HP Folio 13 zdecydowanie bliżej do Toshiby Z830, niż do Asusa UX31E. Choć jest on wyjątkowo cienki, brak dodatkowych zabiegów estetycznych tonuje efekt. W zamian za to w obudowie mieszczą się standardowy port LAN i normalne wyjście HDMI. Pomimo pewnych utrudnień, możliwa jest też wymiana podstawowych podzespołów.
Pojemna bateria daje długą pracę bez zasilania sieciowego, ale i zwiększa wagę. Matryca jest, krótko mówiąc, słaba i błyszcząca. Bardzo wygodnie natomiast pisze się na podświetlanej klawiaturze. Drugie urządzenie sterujące – gładzik – wypada już słabiej.
W stabilnej obudowie wykonanej ze stopów różnych metali zmieścił się niepopularny w tym segmencie komputerów przenośnych moduł TPM. Do kompaktowych wymiarów nie pasuje banalnie kanciasty zasilacz. Folio 13 ma więc kilka cech, które sprawiają, że można je uznać za ciekawą alternatywę w dynamicznie rozwijającej się klasie smukłych subnotebooków.