Test HP Pavilion dv6-1140ew
W segmencie komputerów przenośnych często to jeden komponent decyduje o powodzeniu lub klapie danego modelu. Do nowej edycji serii Pavilion dv6 producent wybrał nowocześniejsze technologicznie karty graficzne ATI w miejsce układów Nvidii, od których cierpiały co mocniejsze konfiguracje serii dv5. Można było zatem przypuszczać, że model dv6-1140ew nie grzeje się obłędnie, a jednocześnie cechuje go zacna wydajność w sferze gier komputerowych.
Obudowa
Notebook HP Pavilion dv6-1140ew jest dostępny w dwóch wariantach stylistycznych: Espresso oraz Moonlight. Pierwsza kompozycja, która dostała mi się na testy, został błyskotliwie nazwana przez producenta Espresso. Może to świadczyć o tym, iż założeniem konstruktorów było stworzenie dla laptopa szaty wyrazistej, a zarazem okrytej nutką delikatności. Trudno w wyglądzie dv6 nie doszukać się podobieństw w stosunku do wywaru pochodzenia włoskiego. Czarna lakierowana obudowa, symbolizująca zmielone ziarna kakaowca, pokryta subtelnymi wzorami futurystycznych kół, przypominającymi orzechową piankę, wygląda zdecydowanie zjawiskowo i przyciąga oko potencjalnego nabywcy. Wersji Moonlight, jak sama nazwa wskazuje, przewodzi motyw księżycowego blasku w postaci białego tła obudowy, na którym wyrysowane są finezyjne linie.
Całość bryły jest utrzymana w nowoczesnej stylistyce typowej dla rodziny Pavilion. Obudowa jest więc lakierowana, połyskująca, ze srebrnymi, imitującymi chrom, wstawkami okalającymi krawędzie. Górna część klawiatury od panelu dotykowego do wysokości czytnika płyt jest otoczona czarną maskownicą głośniczków. Trzeba przyznać, że wygląda to dosyć efektownie, jednak zaczepy maskownicy podczas nacisku lubią wydawać z siebie nieprzyjemne dźwięki, które znacząco nasilają się z lewej strony tuż pod wyłącznikiem notebooka. Całość konstrukcji wieńczy zachodząca na tylną część obudowy pokrywa ekranu ozdobiona podświetlanym logo HP.
Solidność obudowy stoi na dobrym poziomie. Platforma robocza poddana naciskom ugina się lekko, lecz równomiernie na całej szerokości; no, może poza prawym dolnym rogiem, czyli miejscem ułożenia prawego nadgarstka, gdzie daje wrażenie najmniej dopracowanej. Zapewne ze względu umocowania w tym miejscu napędu optycznego wygina się ciut mocniej i czasami słychać drobne skrzypienie plastiku. Nie spodobało mi się również spasowanie elementów w miejscu przejścia obudowy w maskownicę. Widoczne są tutaj delikatne szpary – to drobna rzecz, ale burzy spójność koncepcji.
Pojedynczy zawias, pomimo wydawanych odgłosów podczas regulacji, w miarę pewnie trzyma matrycę w pozycji ustalonej. Czasami jednak klapa, głównie w trakcie szybkiego uderzania w klawisze, potrafi zadrżeć. Opór wytwarzany podczas podnoszenia wieka z pozycji wyjściowej jest średni i nie zapewnia odpowiedniego trzymania ekranu, który ze względu na brak mechanizmu ryglującego po odwróceniu notebooka odstaje od platformy roboczej.
Mocowanie panelu LCD do jednostki zasadniczej zostało obudowane od strony klawiatury panelem dotykowym, dzięki któremu otrzymujemy szybki dostęp do przycisków obsługujących multimedia, uzyskujemy możliwość wyłączenia głosu oraz regulację jego natężenia. Z prawej strony nie zabrakło również miejsca na przycisk obsługujący stan karty WiFi. Aktywny gładzik uruchamiany za pomocą przycisku znajdującego się pomiędzy nim a klawiaturą, podobnie jak i lampki sygnalizujące włączenie klawiszy CapsLock oraz NumLock, podświetlany jest na biało. Stan wyłączenia tabliczki dotykowej, czy też nieaktywności WLAN jest symbolizowany barwą czerwoną. Całość prezentuje się dość elegancko na tle połyskującego lakieru, natomiast praktyczność samego panelu podlega dyskusji; lepiej reaguje on na dotyk niż na nacisk.
Laptop jest osadzony na czterech gumowanych nóżkach, z których tylne są ciut wyższe od przednich, stąd też tył obudowy zostaje podniesiony w stosunku do miejsca opierania nadgarstków. Takie rozwiązanie jest wymuszone przez mocowanie ekranu oraz ma na celu usprawnienie odprowadzania ciepła wydzielanego od spodu notebooka. Po obróceniu komputera uzyskujemy łatwy dostęp do modułów pamięci czy karty WiFi. Osadzony w gnieździe akumulator sprawia wrażenie solidnie przymocowanego.
Jak przystało na rasowy notebook multimedialny, dv6 został uzbrojony we wszystkie niezbędne złącza, zaczynając od 4 portów USB (w tym jeden USB/eSATA) przez HDMI, a kończąc na złączu stacji dokującej. Przy zastosowaniu tej ostatniej użytkownik może jeszcze bardziej rozbudować swoją maszynę, np. o złącze SPDIF.
Mnogość portów doceniam, jednak ich rozmieszczenie mi kompletnie nie odpowiada. Umieszczenie dwóch portów USB w rejonie pracy myszki komputerowej znacząco obniża komfort użytkowania. Jestem w stanie to przeboleć (zawsze można przełożyć przenośną pamięć na drugą stronę), natomiast umieszczanie z prawej strony wystającej na 5 cm końcówki zasilacza to dla mnie kompletna pomyłka, niestety coraz częściej spotykana. Kolejną niedogodnością jest brak w zestawie chociaż jednego portu USB wyposażonego w funkcję Sleep-and-charge.
Osprzęt
Klawiaturę mogę uznać za bezsprzecznie najlepszy element Paviliona dv6. Z tego powodu odstawiłem swoją wysłużoną Toshibkę i pokusiłem się o napisanie niniejszej recenzji właśnie na testowanym sprzęcie. Praca z notebookiem okazała się bardzo przyjemna. W testowanym egzemplarzu nie doświadczyłem problemów z nieintuicyjnym rozmieszczeniem klawiszy czy często spotykanym ograniczeniem wielkościowym klawiszy newralgicznych, których używa się najczęściej np. prawego Shfita.
Duże wymiary płytek (15x12 mm), ogromny prawy Shift, powiększony BackSpace oraz wyraźne oznaczenia symboli dodatnie wpływają na komfort użytkowania. Powodują, że już podczas procesu adaptacji nie mamy większych problemów z trafianiem w poszczególne znaki.
Kolejnym ciekawym elementem, który mi osobiście bardzo przypadł do gustu, jest podział strefy klawiszy funkcyjnych, przy czym bardzo miłymi akcentami są osobne wydzielenie klawisza Esc oraz powiększenie często użytkowanego Delete. Przyciski, których używamy, stosując kombinacje klawisza Fn, zostały rozparcelowane na poszczególne grupy tematyczne (np. F9-F12 - grupa multimedialna służąca do obsługi odtwarzacza). Według mnie oznacza to swoisty brak ergonomii, ponieważ dostęp do identycznych funkcji możemy uzyskać poprzez dołączony do zestawu pilot czy też panel dotykowy. Należę do grupy zwolenników rozwiązań standardowych, stąd też brak skrótów do wyciszania głosu czy wyłączenia tabliczki dotykowej zaliczę do minusów; panel multimedialny po prostu mi nie odpowiada.
Wydzielenie strefy strzałek kierunkowych okupiono niestety zmniejszeniem ich powierzchni roboczej. Z tego względu amatorzy wyścigów samochodowych niezaopatrzeni w kierownicę mogą być niepocieszeni. Zadowolone będą natomiast osoby korzystające z bloku numerycznego, gdyż ten (w nieco pomniejszonej, lecz klasycznej wersji z klawiatur stacjonarnych) znalazł zastosowanie.
Pomimo bardzo pozytywnej oceny klawiatura nie jest wolna od wad. Znalazłem kilka drobnych. Przede wszystkim lakierowa powłoka jest niezwykle podatna na wszelkiego rodzaju zabrudzenia, które wychodzą podczas dłuższej pracy. Końcowy efekt wizualny nie należy do najprzyjemniejszych, stąd też warto korzystać z dołączonej przez producenta ściereczki. Kolejnym minusem, który daje się we znaki, jest dość długi skok klawiszy. Przyznam szczerze, że czasami wręcz mnie irytował; być może dlatego wyjątkowo ciężko współpracowało mi się z prawym Altem przy pisania polskich znaków diakrytycznych.
Opinii na temat lakierowanego gładzika jest praktycznie tyle, ilu jego użytkowników. Osobiście staję po stronie przeciwników takiego rozwiązania. Tabliczka dotykowa jest ekstremalnie podatna na zabrudzenia, przy czym powłoka nie zapewnia poprawnych właściwości jezdnych, a także jest nieprzyjemna w dotyku. Pomimo złych parametrów jakościowych tabliczka charakteryzuje się dużą powierzchnią roboczą (wynoszącą 42x82 mm), z której 1 cm bieżący, licząc od prawej krawędzi, został przeznaczony na pionową strefę przewijania.
Przyciski o grubości ponad 10 mm, dzielone na połowę, są przyjemne w użytkowaniu. Dodatkowe zagłębienie w obudowie ułatwia odpowiednie ułożenie palców. Niestety, ocenę końcową psują głośne odgłosy dobywające się przy wciskaniu.
Obraz
Za wyświetlanie obrazu w testowanym egzemplarzu dv6 odpowiada matryca AUO Optronic (model B156XW01 V.1) o przekątnej ekranu wynoszącej 15,6" i maksymalnej rozdzielczości 1366x768 pikseli. Rozmiary świadczą o tym, iż mamy tu do czynienia z panoramicznym ekranem o współczynniku proporcji boków wynoszącym 16:9.
Podświetlenie ekranu spoczywa na pojedynczej lampie zimnokatodowej (CCFL), która zapewnia przyzwoite i równomierne rozświetlenie matrycy na całej powierzchni. Jakość przekazywanego obrazu docelowo ma być wspomagana przez technologię HP Infinity BrightView; przed matrycą umieszczona jest szybka, która łagodzi dość niesmaczny efekt szerokiej ramki okalającej wyświetlacz, a jednocześnie niesamowicie wzmaga odblaski.
Poprawny kontrast, wierne odwzorowanie barw białej oraz czarnej to cechy charakterystyczne wyświetlacza AUO. Uwagę zwraca natomiast przejście z koloru białego w szary, który na niektórych fotografiach wydawał mi się zbyt mleczny.
Matryca charakteryzuje się przyzwoitymi kątami widzenia w poziomie, które z pewnością pozwolą na seans filmowy więcej niż jednej osobie (również ze względu na 2-kanałowe wyjście słuchawkowe). Gorzej jest z pionem, gdzie konieczne jest idealne ustawienie ekranu, ponieważ już lekkie jego odchylenie powoduje zakłamania w prezentowanym obrazie.
Osiągi
Notebook HP został wyposażony w procesor Intel Core 2 Duo P7450, czyli jednostkę należącą do platformy Montevina taktowaną zegarem 2,13 GHz, wyposażoną w 3 MB pamięci podręcznej drugiego poziomu i z obniżonym względem standardu TDP wynoszącym 25 W. Za wydajność graficzną odpowiada natomiast układ AMD Mobility Radeon HD 4650 z 1 GB pamięci własnej GDDR3. Grafika oparta na rdzeniu RV730, wyposażona w 320 jednostek cieniujących i zegar 500 MHz w praktyce utwierdza nas w przekonaniu, iż mamy do czynienia z wolniejszą wersją HD 4670 (zegar 675 MHz). Niewysokie temperatury, które osiąga HD 4650 podczas wysiłku, pozwalają mi sądzić, iż układ ten powinien dobrze znosić trudy podkręcania zegarów (overclocking).
Co by nie mówić, zestawienie nieklasyczne, jednak zastosowanie podzespołów charakteryzujących się mniejszym wydzielaniem ciepła (z naciskiem na układ graficzny) podyktowane było chęcią obniżenia temperatur i zlikwidowania problemu znanego z serii Pavilion dv5. W praktyce połączenie wyszło perfekcyjnie. Uzyskano spadek temperatury przy utrzymaniu poprawnej wydajności, która z pewnością zaspokoi wymagania zarówno niedzielnego gracza, jak i prawdziwych koneserów nocnego grania.
3DMark 03 Standard | 18963 pkt. | |
3DMark 05 Standard | 11535 pkt. | |
3DMark 06 1280x720 Score | 6301 pkt. | |
Pomoc |
PCMark 05 Standard | 4826 pkt. | |
PCMark Vantage Result | 3149 pkt. | |
Pomoc |
Cinebench R10 (tabela porównawcza)
Procesor | Zegar | Multiple CPUs | Single |
P7450 | 2,13GHz | 4121 | 2242 |
T6400 | 2GHz | 3913 | 2114 |
T9400 | 2,53GHz | 5067 | 2780 |
T7200 | 2GHz | 3526 | 1398 |
3dsmax (viewperfMT2result)
# | weight | frames/sec |
1 | 5.500 | 14.00 |
2 | 5.500 | 14.40 |
3 | 5.500 | 7.750 |
4 | 5.500 | 8.900 |
5 | 17.00 | 24.30 |
6 | 5.500 | 14.00 |
7 | 5.500 | 11.10 |
8 | 5.500 | 7.850 |
9 | 5.500 | 7.930 |
10 | 17.00 | 16.00 |
11 | 5.500 | 26.40 |
12 | 5.500 | 26.00 |
13 | 5.500 | 12.00 |
14 | 5.500 | 12.30 |
Sprawność w grach
World in Conflict
1366x768
Very High : min 7, max 26, avg 15 fps.
Medium: min 12, max 82, avg 40 fps.
Very Low: min 44, max 189, avg 87 fps
1280x768
Very High: min 8, max 27, avg:15 fps.
Medium: min 16, max 89, avg 42 fps.
Very Low: min 48, max 186, avg 88 fps.
Quake 4
1024x768
High : min 38, max 64, avg 54 fps.
Low: min 42, max 64, avg 61 fps.
800x600
High : min 43, max 64, avg 60 fps.
Low: min 57, max 64, avg 62 fps.
Call of Duty 4
1366x768
automatyczne, anti-aliasing 4x : min 24, max 57, avg 39,5 fps.
tekstury extra, anti-aliasing 4x: min 23, max 54, avg 39 fps.
tekstury mini, anti-aliasing 4x: min 22, max 58, avg 41fps.
1280x768
automatyczne, anti-aliasing 4x: min 26, max 58, avg 42fps
tekstury extra, anti-aliasing 4x: min 24, max 58, avg 43 fps.
tekstury mini, anti-aliasing 4x: min 26, max 63, avg 45fps.
Counter-Strike:Source
1366x768
min 86, max 147, avg 121 fps.
Video Stress Test: avg 158fps.
Fallout 3
1366x768
Ultra High: min 27, max 62, avg 54fps.
Medium: min 52, max 63, avg 59fps.
Wpływ na otoczenie
Hałas
Problem hałasu znany z poprzedniej generacji (dv5) pozostał nierozwiązany. Najwidoczniej obniżenie temperatur zostało okupione głośnym systemem chłodzenia, który momentami potrafi dać się we znaki użytkownikowi. Szum jest irytujący zwłaszcza w połączeniu z masakrycznie głośnym napędem DVD, czy odgłosami głowicy, które czasami przenikają przez wspomniany harmider.
Nie ulega wątpliwości, iż zastosowany system doskonale wypełnia rolę, która została mu powierzona, jednak kultura pracy urządzenia pozostawia wiele do życzenia. Wiele godzin testów pozwoliło mi wypracować subiektywne pojęcie (zaznaczmy od razu, że negatywne) na temat charakterystyki pracy tego układu chłodzenia, którą podzieliłem na 4 fazy.
Pierwszym elementem, który rzucił mi się w oczy, jest fakt, iż wiatraczek reaguje nerwowo na obciążenie procesora. Gdy przekracza ono 30% lub też temperatura wzrasta (wg odczytów z Everesta) do 60-61C, załączona zostaje II faza. Chwilkę potem, gdy temperatury stopniowo rosną wraz z zajęciem czasu procesora uaktywnia się III faza, by w granicach powyżej 70C dla procesora i około 65C dla grafiki przejść na IV bieg.
Podczas normalnej pracy, gdy nie zużywamy wielu zasobów procesora, wiatraczek wydaje jednostajny szum (I faza), który jest słyszalny, jednak spokojnie można ocenić go jako mieszczący się w graniach rozsądku. Dalsze wkręcanie się w obroty kumuluje wytwarzany hałas, który w ostatnich dwóch etapach jest irytujący. Kolejnym drażniącym problemem jest fakt, iż wiatraczek jest mało przewidywalny; potrafi wskoczyć na najwyższą prędkość obrotową nawet podczas mało wytężonej pracy (np. surfowania w sieci).
W BIOS-ie istnieje funkcja wyłączenia wiatraczka, po uaktywnieniu której wirnik rzeczywiście momentami milknie na kilkadziesiąt sekund, by potem wrócić do uprzedniego stanu i wydmuchiwać powietrze przez okres trwający drugie tyle. Można również zaobserwować lekki wzrost temperatury grafiki w stanie spoczynku.
Ciepło
W testowanym egzemplarzu dv6 nie uświadczymy problemów z przesadnym nagrzewaniem elementów obudowy znanych z serii dv5. Konstruktorzy pokusili się o zastosowanie podzespołów charakteryzujących się mniejszym apetytem na prąd oraz głośnego, lecz dosyć wydajnego systemu chłodzenia. Działanie tegoż usprawniono dodatkowo podniesieniem tylnej części platformy w celu lepszego odprowadzania ciepłych mas powietrza wydobywających się z otworów wentylacyjnych. Należy przyznać, iż wprowadzone ulepszenia znacząco przyczyniły się do zmniejszenia uzyskiwanych temperatur, a co za tym idzie podniesienia komfortu pracy dla samych użytkowników, którzy nie muszą już się zmagać z tą kłopotliwą kwestią.
Nie jest jednak idealnie. Miejscem, które notuje najwyższą ciepłotę (gotuje się, nazwijmy to po imieniu), jest prawa boczna listwa, a właściwie jej górna część w okolicach złącza stacji dokującej oraz portu VGA. Fale ciepła promieniują również na maskownicę głośnika okalającą wyłącznik notebooka. Zaistniały problem jest zapewne powodowany umiejscowieniem w tym obszarze wylotów systemu chłodzenia.
Ciepło rozchodzi się dość równomiernie po całej obudowie, jednak odczuwalna jest różnica pomiędzy lewą połówką klawiatury, która jest ciut cieplejsza, a prawą częścią. Okolice gładzika uzyskują miłą w dotyku ciepłotę; nie można mówić w tym przypadku o nagrzewaniu.
Pracy z notebookiem na kolanach nie sposób traktować jako przyjemność, ponieważ spód platformy szybko chwyta temperaturę i powoduje znaczące nagrzewanie materiału. Wspomniana niedogodność nasila się głównie w rejonie lewej tylnej nóżki.
Głośniki
Nie ulega wątpliwości, iż uzupełnieniem laptopa w pełni multimedialnego powinny być dobrej klasy głośniki. Pewnie dlatego w prezentowanym modelu pokuszono się o wykorzystanie głośników marki Altec Lansing wspomaganych dodatkowo systemem SRS premium sound. Owo połączenie jest wynikiem współpracy koncernu HP z potentatem rynku audio, SRS Labs, która zaowocowała rozszerzeniem patentu na całą linię Pavilion, od dv2 począwszy, na TouchSmart tx2 kończąc.
Bez ogródek mogę stwierdzić, iż system SRS naprawdę spełnia swoją rolę i nie można rozpatrywać go w kategoriach bełkotu marketingowego. Przyznam, że na początku byłem nastawiony bardzo sceptycznie, ale pierwsze uruchomienie głośników rozwiało moje wątpliwości. Głośniki Alteka, które już fabrycznie zapewniają dobry jakościowo, pozbawiony szumów, czysty dźwięk zostały swoiście podrasowane przez rozwiązanie programowe, które wyraźnie poprawia dynamikę prezentowanego dźwięku oraz wzbogaca tony.
Za pomocą intuicyjnego panelu IDT HD sound z poziomu obszaru powiadamiania użytkownik może wyostrzyć tony dźwiękowe, wyregulować natężenie lewego i prawego sygnału, przeprowadzić optymalizację siły basu czy chociażby ustawić domyślne urządzenie do odtwarzania. Oczywiście dla wszystkich, którzy oczekują gotowych rozwiązań, przygotowany jest profil SRS Premium. Istnieje również możliwość przełączania pomiędzy profilami muzyka, film, gry. Do dyspozycji użytkownika pozostaje również minipanel muzyczny, gdzie wzorem z Winampa możemy wybrać odpowiedni zestaw ustawień czy wyciszyć głos.
Panel wyposażony w kilka ciekawych funkcji wspomagających odtwarzany dźwięk, ubrany w ciekawy interfejs, który możemy personalizować, nareszcie pozwala użytkownikowi na głębszą ingerencję niż tylko wybieranie profili. Dla fanów czystego brzmienia Alteków przygotowano możliwość wyłączenia systemu.
Wydajność akumulatora
Multimedialne notebooki HP Pavilion nigdy nie zajmowały wysokich miejsc w testach wydajności pracy na akumulatorze. Nie inaczej jest w przypadku testowanego modelu z serii dv6, w którym za zasilanie na wypadek braku dopływu prądu odpowiada 6-komorowy akumulator litowo-jonowy o pojemności 53 Wh.
Obiektywnie rzecz biorąc, przesadą byłoby wymagać od laptopa, który de facto ma pełnić rolę rodzinnego centrum rozrywki, oszałamiających, sięgających kilku godzin wyników pracy na baterii. Z drugiej strony krytycy mogą stwierdzić, iż zastosowanie procesora Core 2 Duo z sekcji P (o TDP równym 25 W) oraz pamięci GDDR3 w karcie ATI powinno choć troszkę podciągnąć czasy pracy. Są one poprawne, a zarazem niewiele odbiegają od konkurencyjnych produktów Asusa czy mulitmedialnej serii Satellite Toshiby.
Akumulator gwarantuje ponad dwie godziny pracy przy intensywnym korzystaniu z sieci WLAN oraz włączonym module Bluetooth. Pozwala mi to spekulować, iż wykorzystanie skrętki do połączenia z siecią czy zastosowanie innych ustawień środowiska wystarczy na przekroczenie granicy 2 h 30 min. Nie powinniśmy mieć również problemu z obejrzeniem ulubionego tytułu filmowego. W tym przypadku dla zaoszczędzenia kilku minut warto np. wyłączyć kartę WiFi.
Godzinka pracy w trybie wysokiej wydajności przy obciążeniu procesora i karty graficznej na pewno nie zadowoli graczy. Nie rwałbym z tego powodu szat, ponieważ prawdziwego komfortu gry we własnym fotelu nie można zastąpić.
Podsumowanie
Na skutek kilku wspomnianych wyżej mankamentów HP Pavilion dv6-1140ew nie zalicza się do laptopów doskonałych, jednak z pewnością jest to ciekawa propozycja dla użytkowników poszukujących sprzętu z dużymi możliwościami multimedialnymi, łączącego w sobie zjawiskowy, elegancki wygląd oraz poprawną wydajność graficzną, zapewniającą rozrywkę na najwyższym poziomie.
Największą bolączką prezentowanego notebooka, która może zniesmaczyć potencjalnego użytkownika, jest niewątpliwie mierna kultura pracy. Na negatywną ocenę wpływa głośny i czasami nieobliczalny układ chłodzenia, okraszony odgłosami dochodzącymi z wnętrza czytnika płyt. Kolejny minus, który negatywnie wpływa na ocenę praktyczności notebooka, to lakierowany gładzik, który jest kłopotliwy zarówno w użytkowaniu jak i utrzymaniu czystości. Nie spodobało mi się również umieszczenie gniazda zasilania na prawej ściance, a więc w rejonie operowania myszą komputerową.
Multimedialny notebook musi się charakteryzować wygodną klawiaturą, która w testowanym egzemplarzu zasługuje na same superlatywy. Duże, intuicyjnie ułożone znaki, wydzielenie klawiszy funkcyjnych oraz strefy strzałek, wpływają na niesamowity komfort pracy. Do zalet Paviliona można również zaliczyć bogate wyposażenie w złącza, które z pewnością ułatwią zestawianie notebooka z urządzeniami segmentu entertainment. Na uwagę zasługuje również ciekawy system audio, na który składają się głośniki Altec Lansing zintegrowane z oprogramowaniem IDT, którego obsługę możemy sobie ułatwić dołączanym do zestawu pilocikiem.
Reasumując, seria dv6 nie wyzbyła się wszystkich niedogodności znanych nam z linii dv5, lecz zauważalny jest widoczny progres, który każe z nadzieją patrzeć w przyszłość. Na dzień dzisiejszy za ponad 4 tysiące złotych (tu można spredzić aktualne ceny) otrzymujemy notebook bardzo poprawny. Czy marketing oraz logo, które widnieje na klapie, przyciągnie potencjalnych klientów? To zweryfikuje rynek.
Dziękujemy za wypożyczenie egzemplarza do testu firmie X-KOM.