Test HP Pavilion dv6700t Special Edition
Poprzednia generacja Pavilionów (z 2006 roku) była na tyle udana (przede wszystkim za sprawą atrakcyjnego wzornictwa), że sprzedawała się świetnie przez dwa lata. Hewlett-Packard nie spoczywał jednak na laurach i tworzył serie limitowane przeznaczone dla tych, którzy mają potrzebę odróżniania się od reszty. Taki właśnie Pavilion z tuningu dostał się nam do testu.
Obudowa
HP Pavilion w wydaniu specjalnym różni się od zwykłego szczegółami, a przede wszystkim kolorem. Sedno sprawy polega na tym, że choć Pavilionów sprzedało się miliony, można sobie sprawić taki prawie wyjątkowy, a przynajmniej rzadko spotykany. Nie trzeba zatem bawić się w oklejanie sprzętu koszulkami – można się zdecydować na gotowy nietypowy wzór obudowy produkowanej w krótkiej serii.
Pavilion dv6700tse z edycji, którą mogliśmy wypróbować, ma więc kremowe wieko z zupełnie innym niż tradycyjny wzorkiem o nazwie Influx (kręty szlaczek plus zagęszczające się ku dołowi, schodzące dachówkowato kreseczki). Inny jest również ornament na przedniej części pulpitu (w tym miejscu strzelono tylko te zawijasy). Wewnętrznej ramce ekranu nadano kolor kremowy. Odmienność wersji limitowanej zaznacza się jeszcze w srebrnej klawiaturze.
Pavilion dv6700 jest dość solidnie wykonany, podobnie jak i późniejsze serie. Nie można mówić o pietyzmie, ale spasowanie jest niezłe. Jeżeli chodzi o sztywność, obudowa ma swoje słabe punkty, ale nie jest źle. Wrażliwa jest zamknięta pokrywa ekranu przy skrajach, w tylnej części – brak tam akurat buforów stabilizujących. Drugi problem to dość luźno wbudowany napęd DVD, za obudowę którego dość często się chwyta przy przenoszeniu notebooka.
Z zadowoleniem przyjęliśmy natomiast, ze producent zlikwidował problem ostrych krawędzi po bokach platformy roboczej. Są one gładsze i tym samym nie drapią dłoni, kiedy korzystamy z laptopa nie na biurku, a na kolanach na przykład.
Zawiasy działają prawie bez zarzutu. Skazą na honorze jest tylko to, że podczas zamykania i podnoszenia klapy odzywają się delikatne, krótkie, suche trzaski. Wyświetlacz praktycznie nie drga w przypadku wystąpienia wstrząsów. Nie jest on podatny na nadmierne wykrzywianie przy nacisku na bok, toteż nie obawialiśmy się podnosić pokrywy jedną ręką trzymającą ją za górny narożnik (co jest najwygodniejsze).
Brak mechanizmu ryglującego. Klapa przyciągana jest w ostatnim momencie dzięki magnesowi w lewym dolnym części boku ramki ekranu.
Jak wiadomo w Pavilionie dv6xxx akumulator znajduje swoje miejsce we wnęce w tylnej części obudowy. Jak się okazuje, można tam wpasować również potężną baterię 12-ogniwową, której część wystaje jednak poza spodni obrys podstawy. Komputer opiera się więc na niej, kiedy postawimy go na blacie. Czyni ona maszynę nieco niestabilną. Lewa strona wisi trochę w powietrzu i by wygodnie pisać na klawiaturze, trzeba jakby docisnąć tę lewą część do podłoża.
Osprzęt
Klawiatura stosowana w Pavilionie SE jest inna niż w zwykłym. Wydała się nam dziwnie znajoma. Kiedy przyszło co do czego, stwierdziliśmy, że jest absolutnie podobna właściwościami klawiszy do tych stosowanych w laptopach XPS Della. Płytki mają bowiem oleiście śliską powierzchnię. Jest ona wszelako bardzo przyjemna dla palców (naszym zdaniem). Wbrew pozorom nie dochodzi wcale do sytuacji, że palce „zostają” na wciśniętych klawiszach zbyt długo – nie, ta śliskość nie opóźnia pracy.
Układ klawiszy jest optymalny (z dużymi ctrl w lewym przednim i del w prawym tylnym narożniku). Skok jest krótki, ale klawisze nie stawiają przesadnego oporu, więc nie ma mowy o męczeniu się palców. Jedyny problem, jaki może stąd wynikać jest taki, że potrafią zdarzać się literówki, bo klawiatura aż zachęca do szybkiego pisania.
No i jeszcze jedno – klawiatura Paviliona SE jest jedną z głośniejszych, jakie możemy znaleźć w laptopach. Odgłos stukania może być irytujący dla osoby postronnej. Niechlubny prym wiedzie tu enter.
Gładzik - standardowy dla Paviliona (85x41/42 mm). Niestety, został on po staremu niezbyt funkcjonalny. Oleista powierzchnia nie pozwala na wygodną pracę i potrafi być przekleństwem dla części użytkowników (którzy ślą siarczyste epitety pod jej adresem). Nawet po dużym przyspieszeniu kursora trzeba „kaczkować” po powierzchni płytki palcem jak skaczący po wodzie kamień, żeby nie zostać w miejscu i dać się pogrążyć jak mucha w smołę. Cierpi na tym oczywiście precyzja prowadzenia kursora.
Wybierając Paviliona SE, stanowczo trzeba się zatem zaopatrzyć w myszkę.
Obraz
Matryca 15,4” WXGA Samsunga. Co prawda producent ten ma coraz gorszą opinię, to akurat ten konkretny model dorównywał charakterystykami użytkowymi matrycy AUO z testowanego jednocześnie Paviliona dv5.
|
rozświetlenie: 78 %
kontrast: 194:1 (czerń: 0.9 cd/m²)
O jasności obrazu można powiedzieć, że jest podrzędna. Wartość średnia luminancji przy maksymalnym podświetleniu to tylko 150 cd/m². Jest ona zbyt niska, by pozwalać użytkownikowi na komfortowe używanie komputera pod gołym niebem – jeżeli zechce pracować na powietrzu, przyjdzie mu zaszywać się w głębokim cieniu (tak jak na zdjęciu).
Kąty widzenia w pionie są nader wąskie, ale do tego zdążyliśmy się już przyzwyczaić i przestać zwracać uwagę (w recenzjach, ma się rozumieć).
Osiągi
W testowanym przez nas egzemplarzu mieliśmy do czynienia z procesorem Core 2 Duo T9300. To mocny dwurdzeniowiec Intela, który dobrze pasuje do limitowanej serii Paviliona. To jeden z pierwszych Penrynów, które pojawiły się w laptopach na początku tego roku. Taktowany z częstotliwością 2,5 GHz, z FSB o wartości 800 MHz i 6 MB pamięci podręcznej L2.
Karta graficzna to GeForce 8400M GS. Choć jest to jeden z tych układów (rdzeń G86M), które mogą być narażone na awarią w przypadku wystawiania na zbyt wysokie temperatury, nie słychać jakoś doniesień na temat padających 8400M w laptopach z serii Pavilion dv6xxx (podczas gdy w innych jest to poważny problem – weźmy na przykład Dell XPS M1330).
3DMark 2001SE Standard | 15120 pkt. | |
3DMark 03 Standard | 5434 pkt. | |
3DMark 05 Standard | 3213 pkt. | |
3DMark 06 1280x800 Score | 1623 pkt. | |
Pomoc |
PCMark 05 Standard | 5747 pkt. | |
Pomoc |
Cinebench R10 | |||
Ustawienia | Wynik | ||
Shading 32Bit | 2149 Points | ||
Rendering Multiple CPUs 32Bit | 5187 Points | ||
Rendering Single 32Bit | 2802 Points |
Quake 3 Arena - Timedemo | |||
Rozdzielczość | Ustawienia | Wynik | |
1024x768 | highest, 0xAA, 0xAF | 234.2 fps |
F.E.A.R. | |||
Rozdzielczość | Ustawienia | Wynik | |
1024x768 | GPU: max, CPU: max, 0xAA, 0xAF | 13 fps | |
800x600 | GPU medium, CPU medium, 0xAA, 0xAF | 56 fps | |
640x480 | GPU min, CPU min, 0xAA, 0xAF | 305 fps |
Wpływ na otoczenie
Hałas
Starsze Paviliony były hałaśliwe, natomiast w nowszych seriach, jak choćby dv6700, szum układu chłodzenia nie stanowi już problemu.
Dość niemiły jest jednak długotrwały powitalny hałas na starcie – odgłos wentylatora przybiera wówczas natężenie 41,5 dB (najlepiej zatem kończyć sesje przejściem w hibernację czy stan wstrzymania). Poza tym podczas pracy bez obciążenia słychać tylko dysk. Kiedy zaś podzespoły są forsowane, emisja hałasu jest podobna do tej obserwowanej w trakcie procedury startowej.
Hałas
luz |
| 32.2 / 32.8 / 32.8 dB |
HDD |
| 32.8 dB |
DVD |
| 35.1 / 45.1 dB |
obciążenie |
| 39 / 42 dB |
| ||
30 dB cichy 40 dB(A) słyszalny 50 dB(A) irytujący |
||
min: , med: , max: (odległość 15 cm) |
Ciepło
Przy dość wysokiej temperaturze otoczenia obudowa nowego Paviliona robi się odczuwalnie ciepła, kiedy komputer pracuje z obciążeniem, nawet pomimo tego, że nie spoczywa on na blacie, a jest podniesiony, opierając się akumulatorze.
Podczas umiarkowanej pracy na kolanach nagrzewanie się nie jest przesadnie uciążliwe.
(±) The maximum temperature on the upper side is 40.2 °C / 104 F, compared to the average of 36.9 °C / 98 F, ranging from 21.1 to 71 °C for the class Multimedia.
(-) The bottom heats up to a maximum of 46.6 °C / 116 F, compared to the average of 39.2 °C / 103 F
(±) The palmrests and touchpad can get very hot to the touch with a maximum of 39.9 °C / 103.8 F.
(-) The average temperature of the palmrest area of similar devices was 28.8 °C / 83.8 F (-11.1 °C / -20 F).
Głośniki
Firmy Altec Lansing, całkiem dobre jak na laptop, można być zadowolonym.
Wydajność akumulatora
Laptopowi, który otrzymaliśmy do testu, towarzyszył potężny akumulator (Extended-Life Battery) 12-ogniowowy o pojemności 8800 mAh (95 Wh). Opierający się na nim na blacie komputer jest ciut niestabilny, ale nie przeszkadza on w pracy, kiedy bierze się laptop na kolana. Co ważne, akumulator dobrze siedzi w swojej wnęce – nie ma luzu.
Korzystając z tej baterii, można spokojnie popracować nawet sześć godzin, ale najczęściej energia będzie się wyczerpywać po około pięciu.
Jako że akumulator ten jest dwa razy pojemniejszy od zasadniczego, 6-komorowego (sprzedawanego w komplecie ze standardowymi modelami), uzyskuje się z jego pomocą mniej więcej dwukrotnie dłuższe przebiegi (prawidłowość ta dotyczy wersji na platformie Intela – notki z technologią AMD są generalnie mniej oszczędne, choć zależy to też od innych czynników, np. typu karty graficznej).
wyłączony / stan wstrzymania | 0 / 0 W |
luz | 20 / 25 / 49 W |
obciążenie |
55 / 61 W |
Legenda:
min: ,
med: ,
max: |
Podsumowanie
Pavilion dla oryginałów różni się od tego zwykłego w niewielkim stopniu. Białe obudowy mają zaskakująco licznych zwolenników, stąd powinni znajdować się na niego amatorzy, zachęceni dodatkowo nietypowością serii limitowanych. Nie można jednak raczej liczyć na to, że laptop będzie mniej tracił na wartości ze względu na pewną wartość kolekcjonerską.
Odmienna, szara i modernistyczna klawiatura to plus. Nadal jednak można mieć zastrzeżenia do solidności obudowy Paviliona. W stosunku do starszych serii poprawiła się kultura pracy.
Najważniejszym elementem, na którym skupiała się nasza uwaga, był akumulator o niestandardowej pojemności. Wystaje on poza obrys dołem i notebook musi się na nim opierać (nie jest przy tym do końca stabilny). Z drugiej strony nie przeszkadza on tak bardzo w korzystaniu z komputera w drodze. Waga całego zestawu (niespełna 3,1 kg) jest do przyjęcia. Rekompensatą niewygód jest to, że podpinając ten akumulator, można pracować na komputerze przez dużą część dnia bez szukania dostępu do gniazdka.