Test Toshiba NB100-11B
"Firma Toshiba wierzy w technologię, design, jakość". Optymistyczna fraza witająca nabywcę netbooka NB100 nastraja do niego pozytywnie, jednak nie pozwala zapomnieć, że przecież sama wiara nie dowodzi niczego. Recenzja wykazała, że debiutu Toshiby na rynku netbooków nie można zaliczyć do udanych.
Obudowa
Testowany netbook Toshiba NB100 występuje w dwóch wariantach kolorystycznych: z czarną lakierowaną klapą i srebrnymi wstawkami okalającymi krawędzie, a także w wersji mienionej się w kolorach szampańskiego złota, która akurat trafiła się do testu.
Bryła obudowy jest utrzymana w futurystycznej stylistyce typowej dla laptopów Toshiby z serii Satellite, może oprócz samych krawędzi rogów, które wydają się być ciosane w bardziej kanciaste kształty. Jednak to nie jedyne odstępstwa od reguły. Po podniesieniu wieka można doszukać się kolejnych różnic, mianowicie obudowa w okolicach pracy nadgarstków oraz nad klawiaturą jest wykonana nie jak cała klapa z cukierkowego, lakierowanego tworzywa, a z matowego, czarnego, lekko chropowatego plastiku, który wydaje się być miły w dotyku. Oczywiście bez względu na zastosowany materiał wszędzie jest on identycznie podatny na wszelkiego rodzaju zabrudzenia, czy też proces palcowania.
Ostatnimi czasy Toshiba skupia chyba większą uwagę na designie, niż na jakości i spasowaniu zastosowanych materiałów, co wyraźnie daje o sobie znać w testowanym egzemplarzu. Solidność obudowy stoi na bardzo niskim poziomie i myślę, że nie przesadzę, twierdząc, że jest pod tym względem wręcz tragicznie.
Lekkie uginanie klawiatury w części centralnej oraz ogólne skrzypienie plastiku na całej szerokości przy normalnym nacisku na obudowę czy podnoszeniu laptopa to najmniejsze grzechy tej konstrukcji. O kiepskim spasowaniu poszczególnych elementów obudowy najlepiej świadczy prawa dolna gumowana nóżka, która przy normalnym ustawieniu matrycy nie styka się z podłożem!
Całość konstrukcji ratują nieco zawiasy, które pomimo wydawanych odgłosów podczas regulacji w miarę pewnie trzymają ekran w obranej pozycji, zapewniając mu stabilność.
Podczas podnoszenia wyświetlacza z pozycji wyjściowej czy też przy okazji zmiany kąta rozwarcia wyczuwalny jest lekki opór, który jednak nie zapewnia odpowiedniego trzymania ekranu po odwróceniu komputera; wówczas, jako że nie przewidziano mechanizmu ryglującego, klapa znacząco odstaje od platformy roboczej.
Spód nie wypada wcale o wiele lepiej. Oczywiście otrzymujemy łatwy dostęp do modułów pamięci, jednak akumulator, który wystaje poza obrys obudowy, w bliższym kontakcie lekko się porusza, stąd też nie daje wrażenia solidnie przymocowanego.
Na pochwałę nie zasługuje również schemat rozmieszczenia złączy. Umieszczenie dwóch portów USB po prawej stronie, a więc w rejonie pracy myszki komputerowej, mija się z celem, zwłaszcza gdy lewa ścianka zagospodarowana jest tylko jednym złączem. Na plus można zaliczyć to, iż wszystkie trzy gniazda zostały wyposażone w funkcję Sleep-and-Charge (pozwalającą na ładowanie peryferiów, kiedy komputerek znajduje się w stanie uśpienia).
Końcówka od zasilacza osadzona w gnieździe umieszczonym z tyłu obudowy trzyma się pewnie, co daje gwarancję, że podczas pracy z netbookiem nie grozi nam nagła utrata dopływu napięcia.
Osprzęt
Jak nietrudno się domyślić, z racji niewielkich rozmiarów klawiatury w netbookach nie muszą należeć do najwygodniejszych, dlatego istotną kwestią, przynajmniej w moim osądzie, wydaje się być możliwie jak najbardziej intuicyjne rozmieszczenie oraz wyróżnienie tych klawiszy, które są wykorzystywane przez użytkownika najczęściej.
O ile w testowanym egzemplarzu nie odczuwam problemu związanego z samym układem znaków, o tyle wielkość niektórych jest wręcz komiczna. Za przykład może posłużyć tutaj chociażby prawy shift, którego miniaturowe rozmiary oraz upchnięcie w okolicach strzałek kierunkowych mijają się z celem - usadowienie go w tym miejscu zabija sens jego użytkowania. Paranoją wydaje się również wyróżnienie strzałek identyczną powierzchnią użytkową jak samych klawiszy alfabetycznych; jedynym usprawiedliwieniem takiego działania może być fakt, że za ich pomocą możemy zamapować PgUp and PgDn, które mogą się przydać do eksploracji dokumentów.
Na klawiaturze składającej się łącznie z 80 klawiszy nie zabrakło miejsca dla prawego klawisza alt, pewnie dlatego, że NB100-11B to produkt przeznaczony na rynek polski i na pewno możliwość pisania polskich znaków diakrytycznych bez procesu mapowania przyda się rodakom.
Warte uwagi jest to, iż w grupie klawiszy funkcyjnych znalazła się przestrzeń na umieszczenie skrótu wyłączania/włączania dźwięku, natomiast zabrakło kombinacji, która pozwalałaby na łatwe zneutralizowanie gładzika. Jeżeli już jesteśmy przy regulacji siły głosu, warto wspomnieć, że na obudowie brakuje ręcznego regulatora siły natężenia dźwięku, a klawisze odpowiedzialne za wyciszanie i podgłaśnianie zostały przeniesione do strefy numerycznej (odpowiednio Fn+1, Fn+2).
Proces pisania, zakłócany przez niewielkie rozmiary znaków, z których niełatwo się korzysta, zostaje jeszcze bardziej utrudniony przez długi skok klawiszy. Wszystkie te elementy sprawiają, że dłuższa praca z netbookiem nie należy do najprzyjemniejszych, a sama kwestia poprawnego ułożenia klawiszy nie jest w stanie poprawić negatywnego wrażenia.
Niewielkie wymiary gładzika (42x31 mm) są na dodatek ograniczone przez funkcjonujące choć nieoznaczone strefy przewijania w pionie i poziomie o szerokości około 0,8-0,9 cm. Scroll to co prawda bardzo przydatna funkcja, jednak po krótkim rozrachunku uświadamiamy sobie, że obszaru, na którym możemy swobodnie operować, jest krytycznie mało. Zastanawiający jest brak ergonomii, gdyż pole reagujące na ruchy opuszka osadzone jest w zagłębieniu, natomiast poza obrysem prostokąta po obu bocznych krawędziach zostaje 8 mm martwej przestrzeni.
Tabliczka dotykowa poza wspomnianymi problemami charakteryzuje się dobrym ślizgiem oraz poprawną dokładnością. Przypuszczam, że gdyby nie wielkość strefy roboczej oraz grubość przycisków, która wynosi 7 mm (a więc oscyluje w granicach używalności), nikt nie rozpatrywałby pracy na niej w kategoriach katorgi.
Obraz
Za wyświetlanie obrazu odpowiada podświetlana diodami LED matryca o przekątnej wynoszącej 8,9" i rozdzielczości 1024x600 produkcji AU Optronics. Na pierwszy rzut oka największą bolączką tej matrycy wydaję się być wysokość wynosząca 600 pikseli, która wymusza na nas częste przesuwanie okienek. Przy gładziku o tak niewielkich wymiarach jak w NB100 nie należy to do rzeczy przyjemnych; niestety, takie są uroki netbooków.
Pierwsze godziny obcowania ze sprzętem o tak małej rozdzielczości ekranu nie są miłe. Konieczne jest przejście kilkugodzinnego procesu adaptacji. Jednak gdy się już oswoimy z naszym maleństwem i przywykniemy do częstego wykorzystywana gładzika, możemy rozkoszować się przywilejami płynącymi z niesamowitej mobilności urządzenia.
Obraz generowany dzięki podświetleniu LED odznacza się wyższą niż standardowa jasnością, przez co refleksy tworzące się na lustrzanej matrycy nie stanowią aż tak wielkiego problemu dla potencjalnego użytkownika.
Równomierne podświetlenie ekranu, poprawny kontrast, wierne oddanie barwy białej nie zamaskują problemów związanych z kątami widzenia. Te w poziomie pozwolą na obejrzenie filmu (przyjemność przy tej przekątnej? raczej szkoła przetrwania...), natomiast do osiągnięcia poprawnego wyświetlania obrazu potrzebne jest wzorowe ustawienie matrycy pod względem kątów pionowych. W tym miejscu zaznaczam, że nie zamierzam pastwić się nad tym problemem, ponieważ od zabawki służącej do porannego surfowania w sieci nie wymagam parametrów lepszych niż poprawne, a takimi dysponuje właśnie matryca AU Optronics.
Wydajność i praktyka
Netbook Toshiby pracuje pod kontrolą wysłużonego systemu operacyjnego Windows XP i nie można mówić tu o żadnym zaskoczeniu. Wystarczy rzucić okiem na najnowsze dane statystyczne, z których wyraźnie wynika, że producenci małych komputerków odchodzą od systemów sygnowanych logo pingwina (które stanowią tylko 4% ogółu) właśnie na rzecz produktów z Redmond, gdzie prym wiedzie XP. Głównych przyczyn takiego stanu rzeczy możemy dopatrywać się w spadających cenach licencji systemów operacyjnych z rodziny Windows (15$ za sticker XP), a także dość ubogiej konfiguracji sprzętowej netbooków, które nie wytrzymują wymagań Visty.
W praktyce klasyczne połączenie Atoma N270 z 1-gigową kostką pamięci operacyjnej poprawnie zaspokaja wymagania sprzętowe samego systemu operacyjnego jak i podstawowe potrzeby przeciętnego użytkownika korzystającego z sieci. Jednoczesne używanie aplikacji biurowych (Writer oraz Calc), przeglądarki internetowej (kilkadziesiąt kart), odtwarzacza plików multimedialnych oraz pakietu Adobe Reader nie stwarza tej platformie większych problemów, co czyni ją znakomitym narzędziem do surfowania po sieci.
By cieszyć się stosunkowo wydajną pracą, należy zwrócić szczególną uwagę na odpowiednią konfigurację oprogramowania preinstalowanego, szczególnie produktu McAfee, którego proces aktualizacji bądź też skanowania znacząco obciąża system, powodując wyraźny dyskomfort pracy za sprawą znaczącego wydłużenia oczekiwania na realizację poleceń.
Do przydatnych aplikacji dołączonych przez producenta można natomiast zaliczyć pakiet programów narzędziowych ConfigFree. Cechują go przyjazny interfejs oraz użyteczne funkcje, które pomogą osobom o mniejszym wtajemniczeniu komputerowym skonfigurować połączenie sieciowe, zdiagnozować problemy związane z komunikacją, obsłużyć Bluetooth czy choćby w prosty sposób uzyskać adres MAC karty sieciowej.
Należy również wspomnieć o pewnej ciekawej funkcji, w jaką został wyposażony netbook NB100. Za pomocą kombinacji klawiszy Fn+F8 uzyskujemy mianowicie możliwość zmiany trybu pracy z normalnego (ustawionego fabrycznie) na profil nazwany przez producenta trybem cichym. W praktyce jest to wykorzystanie technologii EIST firmy Intel, która pozwala na dynamiczną zmianę wartości mnożnika i napięcia procesora. W prosty sposób możemy zmniejszyć pobór mocy procesora oraz spowodować jeszcze cichszą pracę układu chłodzenia. Moduł niezwykle przydatny szczególnie w połączeniu z Windowsem XP, gdzie brakuje konkretnego menadżera zarządzającego energią.
Należy wszakże pamiętać o tym, że większy zysk energetyczny ciągnie za sobą spadek wydajności systemu. Operacje, które wykonywaliśmy w normalnym trybie przy użyciu kilku aplikacji, nie są już tak klarowne, a czas ich wykonywania wzrasta nawet o połowę. Tryb cichy doskonale sprawdza się przy prostych operacjach (np. surfowanie po sieci) a w innych sytuacjach musimy przecierpieć większy pobór mocy, by nie stracić na wydajności.
Czas wykonywania operacji
otwieranie aplikacji | tryb normalny | tryb cichy |
Opera | 5s. | 10s. |
OpenOffice Writer | 7s. | 14s. |
Adobe Reader | 2s. | 5s. |
system (załadowanie oprogramowania preinstalowanego) | ||
włączenie | 1,03 | 1,07 |
Wpływ na otoczenie
Hałas
Toshiba NB100-11B to netbook cichy, chociaż nie zastosowano w nim chłodzenia biernego, co ma miejsce w przypadku Inspiriona Mini. Sprzęt ustawiony w trybie normalnej pracy bez względu na czas użycia procesora generuje jednostajny szum słyszalny w okolicach prawej ścianki, na której osadzony jest jedyny wylot powietrza. Sytuacja wygląda jeszcze lepiej, gdy skorzystamy z trybu oszczędzania energii, który powoduje wyraźne zmniejszenie obrotów wiatraczka, a co za tym idzie i tak już niewielkiego pędu powietrza.
Całość harmonijnej pracy zakłócają natomiast odgłosy głowicy dysku twardego, które podczas pracy są wręcz frustrujące i powodują niesamowity dyskomfort użytkowania. Przy tak cichym chłodzeniu prosi się o zastosowanie dysku półprzewodnikowego, by uniknąć problemów związanych z szumem wytwarzanym przez wirujące talerze czy wspomnianym „turkotem” głowicy.
Ciepło
Mając na uwadze dyskretny system chłodzenia, można przypuszczać, że netbook NB100 będzie miał problemy z odprowadzaniem ciepła, jednak dłuższa praca ze sprzętem nie potwierdza hipotezy związanej z nadmiernym nagrzewaniem korpusu.
Okolice umiejscowienia nadgarstków użytkownika, czy też sama klawiatura charakteryzują się miłą w dotyku ciepłotą i na pewno nie można mówić w tym przypadku o przesadnym nagrzewaniu się materiału.
Ciut wyższe temperatury rozciągają się równomiernie po całej podstawie obudowy netbooka, głównie w okolicach umiejscowienia akumulatora, a także wylotu układu chłodzenia. Należy jednak zaznaczyć, że praca z Toshibą na kolanach nie stanowi problemu.
Tendencji do nagrzewania nie wykazuje również zasilacz (o mocy 65 W), który w teście organoleptycznym nawet po wielogodzinnej pracy wydaje się być niewzruszony.
Głośniki
Dwa stereofoniczne głośniczki umieszczone w dolnej części ramki ekranu furory nie robią, ale nie można od nich oczekiwać wiele, gdyż na obudowie netbooka nie uświadczymy typowego dla Toshiby logo marki harman/kardon. Wytwarzany dźwięk jest dosyć płytki, pozbawiony basów; korekty w sterowniku Realteka tylko pogłębiają nieciekawą sytuację. Maksymalna siła głosu pozwala posłuchać radia internetowego w niedużym pokoiku. Właściwie czego nam więcej trzeba?
Wydajność akumulatora
Za zasilanie NB100 na wypadek braku dopływu napięcia z sieci odpowiada 4-komorowy akumulator litowo-jonowy o pojemności wynoszącej 36 Wh (5200 mAh). Ze względu na swoje wymiary znacząco wystaje on poza obrys obudowy. Gwarantuje przy tym netbookowi poprawne czasy pracy, które przy intensywnym korzystaniu z sieci WLAN przy włączonym module Bluetooth kształtują się na poziomie 3 h. Żywotność możemy wydłużyć do niespełna 3 h 40 minut poprzez wykorzystanie trybu cichego oraz zmniejszenie jasności obrazu. Pozwala mi to spekulować, że wykorzystanie gniazda RJ-45 do połączenia z siecią zamiast karty Wi-Fi pozwoli przekroczyć barierę 4 h, ale kto będzie się decydował ograniczać mobilność tego maleństwa poprzez zastosowanie kabla...
Konkluzja nasuwa się sama. Wszystkie netbooki oparte o procesor Intel Atom zachowują zbliżone właściwości przy zastosowaniu akumulatora o podobnej liczbie ogniw. Eee PC 900 z baterią 4-komorową (42 Wh) czy Inspiron Mini 9 dysponujący akumulatorem pojemności 32 Wh osiągają 3,5-4 h pracy w zależności od ustawień środowiska.
sieć przez WLAN * 3h 40min
sieć przez WLAN + BT ** 2h 55min
* tryb cichy(1,013V), jasność 50%, procesor 0-5%
**tryb normalny(1,313V), jasność 100%, procesor 10-15%
Akcesoria
Do ceny netbooka z pewnością należy doliczyć koszta zewnętrznego czytnika USB, jeżeli będziemy chcieli korzystać z dołączonej do zastawu płyty Recovery. Toshiba zadbała o dostarczenie instalki Win XP SP3 wraz ze zintegrowanymi sterownikami, jednak zapomniała, że komputerek nie został wyposażony w wewnętrzny napęd. Nabywca do i tak wysokiej ceny sprzętu będzie musiał doliczyć następne koszta... Trąci to paranoją, prawda?
Podsumowanie
Wiara czyni cuda? Na pewno nie w przypadku recenzowanej konstrukcji Toshiby, którą bez kozery można zaliczyć do skrajnego low-endu w segmencie miinilaptopów. Marce o tak ugruntowanej pozycji na rynku nie wypadało wypuścić tak niedopracowanego netbooka. Jest to swoiste zapychanie luki na rynku poparte chęcią ugryzienia choć kawałka z tego wielkiego tortu, jakim jest rosnący popyt na miniaturowe komputerki.
Reasumując, największą bolączką prezentowanego netbooka NB100-11B jest niewątpliwe jakość zastosowanych materiałów, a właściwie ich liche spasowanie. Przyczepić się można również do gładzika, który pomimo dobrych właściwości „jezdnych” poraża niewielkimi wymiarami, a wszystko okrasza klawiatura charakteryzująca się dość długim skokiem oraz niekoniecznie sensowym rozmieszczeniem klawiszy.
Do zalet Toshiby można zaliczyć natomiast dwie istotne kwestie, które często są pomijane na etapie wyboru sprzętu, a więc poprawną kulturę pracy (tutaj konieczna jest wymiana dysku twardego na cichszy) oraz wydajne działanie systemu odprowadzania ciepła.
Toshiba najpóźniej z całej czołówki debiutowała na polskim rynku ze swoim netbookiem i obawiam się, że w segmencie 8,9" zostały jej tylko okruchy do pozbierania. Zapotrzebowanie rynku na modele z ekranem 10" zostało szybko zweryfikowane i już na wakacje możemy spodziewać się większego brata, tj. modelu NB200. Miejmy nadzieję, że będzie to netbook godny nosić logo, które zostanie na nim umieszczone.