Test Toshiba Qosmio F60-10H
Toshiba promuje model Qosmio F60 jako stylowy notebook do rozrywki. Według producenta to pierwszy tak smukły komputer tego typu. Redaktor naszego serwisu przyjrzał mu się dokładnie i sprawdził, czy poza walorami stylistycznymi drzemią w tym sprzęcie zalety bardziej praktyczne. Uprzedzamy, że F60 go nie zachwycił.
Obudowa
Toshiby z rodziny Qosmio zawsze kojarzyły mi się dużymi, niemal monumentalnymi notebookami dopracowanymi w najwyższym stopniu pod kątem elegancji i wydajności. Toshiba F60 nie do końca wpasowuje się w dotychczasowe kanony serii. Jest to najmniejszy, najlżejszy i najbardziej smukły z wypuszczonych do tej pory notebooków Qosmio.
Smukła linia, niespełna 35 milimetrów wysokości przy zamkniętej klapie ekranu i opływowe rogi sprawiają, że obudowa wygląda lekko i nowocześnie. Brakuje jej jednak majestatu typowego dla starszych i większych Qosmio.
Opływowa, niemal aerodynamiczna pokrywa ekranu pokryta jest czerwonym, sprawiającym wrażenie metalicznego, błyszczącym lakierem. Kolor jest bardzo ciekawie dobrany, albowiem nie razi zbytnią jaskrawością, nie drażni użytkownika, a zarazem nie jest tak ciemny jak przykładowo czerwień w Samsungu R580. Środkową część wieka przyozdobiono szaro-srebrnym znakiem Qosmio.
Ramka ekranu jest pokryta stylowym, czarnym i równie błyszczącym jak po zewnętrznej stronie lakierem. Jej powierzchnię urozmaicają duże okrągłe błyszczące odboje, oczko kamery wraz z diodą i umieszczony u dołu szarosrebrny emblemat marki.
Elementem charakterystycznym dla nowych Toshib Qosmio jest jeden duży zawias łączący klapę z jednostką zasadniczą. W modelu F60 jest on bardzo ciekawie wkomponowany w powierzchnię platformy, która w tylnej części została wyprofilowana ku górze. Dzięki takiemu profilowaniu platforma robocza uzyskuje perfekcyjną harmonię z zawiasem.
Pulpit jest wykonany naprawdę gustownie, jak przystało na laptopa prestiżowej serii. Od frontu wita użytkownika czarna podkładka pod ręce poprzecinana lekko ukośnie biegnącymi prostymi liniami. Na powierzchni podkładki znajdziemy w prawym rogu iluminujące głównie białym kolorem diody sygnalizacyjne, naklejony lekko po lewej stronie gładzik i wtopione przed nim dwa metaliczne przyciski. Za gładzikiem a tuż przed powierzchnią klawiatury umieszczono przycisk umożliwiający wyłączenie płytki dotykowej.
Po drugiej stronie zamontowanej w niewielkim zagłębieniu czarnej, lakierowanej klawiatury znajduje się wąska czarna listwa z umieszczonym w prawej części niewielkim paskiem multimedialnym o przyciskach podświetlanych białymi diodami. Za tym panelem zamontowano szarą maskownicę głośników, na powierzchni której umieszczono przycisk zasilania. Pulpit roboczy zamyka wzniesiona ku górze obudowa zawiasu. Na jej prawej stronie, tuż nad prawym głośnikiem, naniesiono białe logo „harman/kardon”. Na wzór notebooków dla graczy pulpit został okraszony czerwonym obramowaniem zdobiącym ściany Qosmio F60.
Większość powierzchni omawianego laptopa pokrywa połyskliwy lakier. Być może nadaje on laptopowi blichtru, ale z drugiej strony jest bardzo podatny na wszelkiego rodzaju zabrudzenia z zatłuszczeniami i odciskami palców na czele.
Obudowa jest raczej solidna i nie poddaje się zbytnio naciskowi. Ugięciom ulegają jedynie typowo newralgiczne miejsca w obszarze napędu optycznego. Niemniej jednak przy podnoszeniu laptopa chwyconego za rogi rozlegają się delikatne trzaski powodujące wrażenie, jakoby konstrukcja była krucha.
Spasowanie F60 nie zyskało sobie mojego uznania. Nie spodobała mi się klapka serwisowa dysku, która minimalnie odstaje. Nie wzbudziły mojego entuzjazmu także dziwne odgłosy słyszalne przy podnoszeniu klapy (nie chodzi to o tarcie powierzchni - bardziej przypominały grzechotanie jakiegoś luźniej zamontowanego elementu w klapie). Spasowanie samej pokrywy ekranu z ramką matrycy także zostawia wiele do życzenia - na rogach możliwe jest występowanie szpary o wielkości około 0,5 mm.
Rozmieszczenie portów jest typowe. Na prawej ściance umieszczono dwa złącza audio i dwa USB rozdzielone napędem Blu-ray. Tylna ścianka została zagospodarowana na blokadę Kensingtona, port LAN, gniazdo zasilania i zaślepkę tunera TV. Umieszczono tu także przełącznik wysuwania akumulatora. Lewy bok stał się miejscem instalacji gniazd VGA, eSATA, HDMI i USB; z tej strony umieszczono też wylot powietrza z układu chłodzenia. Na przedniej ściance mamy czytnik kart flash i odbiornik podczerwieni.
Jak na notebook multimedialny, brakuje mi trochę gniazda ExpressCard i portu FireWire; moich oczekiwań nie spełniają też tylko dwa gniazda audio, nie zapewniające wsparcia dla systemów 5.1 czy 7.1.
Osprzęt
Czarna lakierowana klawiatura dość gustownie komponuje się z resztą laptopa. Jak większość klawiatur instalowanych w notebookach Toshiby, ma bardzo dualistyczny charakter.
Z jednej strony cechuje się mocnymi atutami w postaci pełnego bloku numerycznego klasycznie oddzielonego od strzałek i dość cichego kliku klawiszy. Z drugiej strony jej rozplanowanie przestrzenne może się spodobać się tylko fanom marki przyzwyczajonym do niestandardowego układu. Ustawiony pionowo „Enter”, przyciśnięty do jego podstawy „\” i drugi zdublowany między klawiszami „Shift” i „Z” wymagają pewnego przyzwyczajenia. Przyzwyczaić się też trzeba do dwóch rzędów klawiszy nad blokiem numerycznym i niewielkiej „spacji”.
Klawisze chodzą ze średnim oporem. Są twardsze niż w recenzowanej niedawno Toshibie L500-1Q9, jednak jeszcze nie twarde. Dźwięk towarzyszący ich wciskaniu jest na przeciętnym poziomie i nie wpływa negatywnie na doznania słuchowe. Lakierowana, płaska powierzchnia płytek nie należy do najlepszych rozwiązań: raz ze względów higieniczno-estetycznych (dość łatwo łapie odciski palców), dwa - ze względu na wymagającą przyzwyczajenia śliską fakturę.
Sama klawiatura nie jest najsolidniejszym urządzeniem. Silniejszy nacisk spowoduje wyraźne odkształcenia na jej powierzchni, jednak na tle wspominanej wcześniej L500 są one nieco płytsze.
Gładzik F60, podobnie jak w wielu innych notebookach Toshiby jest folią naklejoną na podkładce pod ręce. Jego czułość jest sprawą dyskusyjną. Przeciągnięcie palcem w linii poziomej pomiędzy bocznymi krawędziami przełoży się na przebycie przez kursor około 70% drogi z jednej krawędzi ekranu do drugiej. Biorąc pod uwagę rozdzielczość ekranu, wynik ten (uzyskany bez ingerencji w ustawienia) nie jest imponujący.
Nigdy nie podobały mi się płytki dotykowe bez sensownie wyznaczonych granic. Takie rozwiązanie powoduje bowiem dyskomfort podczas użytkowania („czy jeszcze mogę kawałek przesunąć palec czy już wyjadę na obudowę poza jego obrys i stracę płynność pracy?”).
Wobec mankamentów gładzika białe podświetlenie górnej krawędzi tabliczki jest właściwie tylko elementem ozdobnym.
Przyciski umieszczone przed gładzikiem także nie wpływają na poprawę oceny tego urządzenia sterującego. Co prawda są eleganckie i w odróżnieniu od tych z L500 mieszczą się w całości przed tabliczką dotykową, ale jako że cechują się krótkim i twardym skokiem oraz głośnym klikiem, nie zachęcają do ich zbyt częstego używania.
W Qosmio F60 warto zwrócić uwagę na kamerkę internetową oferującą tryb HD 1280x800. Poza niezłą jakością rejestrowanego obrazu pozytywne wrażenie wywarła na mnie także szybkość reakcji i świetne jak na tę klasę urządzeń odwzorowanie ruchu. Kamerka została wyposażona w niebieskie światełko sygnalizujące jej aktualny stan.
Obraz
Wyświetlacz zainstalowany w F60 jest typowym błyszczącym ekranem o proporcjach 16:9 i rozdzielczości natywnej 1366x768. Toshiba, która jest jego producentem, zachwala go jako ekran „TruBrite® HD TFT o wysokiej jasności z podświetleniem LED”. Dzięki temu rozwiązaniu podświetlanie jest dosyć równomierne, połyskliwa powłoka sprawia, że kolory są w miarę soczyste. Niemniej jednak reklamowana wysoka jasność nie zrobiła na mnie specjalnego wrażenia - nie dostrzegłem dużej różnicy między matrycą Toshiby a konkurencyjnymi. Pozytywnego wrażenia nie zrobiły na mnie kąty widzenia, które oceniłbym jako zupełnie zwyczajne. Po wyświetlaczu Toshiby z serii Qosmio skonstruowanej pod multimedia spodziewałem się czegoś więcej niż absolutnej przeciętności.
Osiągi
Specyfikacja Qosmio F60 wygląda całkiem imponująco. Centralną jednostkę obliczeniową stanowi procesor Intel Core i5-430M (Arrandale) wyposażony w dwa rdzenie i technologię Hyper-Threading odpowiedzialną za wielowątkowość. Rdzenie są taktowane zegarem 2,26 GHz, a dzięki funkcji Turbo Boost możliwe jest podniesienie taktowania dla obu rdzeni do 2,53 GHz, (jest to jego główna przewaga nad procesorami serii i3 pozbawionymi TB). Na tle procesorów starszej generacji I5-430 także wypada bardzo pozytywnie, uzyskując w wielu testach przewagę nad takimi wysoko do niedawna cenionymi jednostkami jak P8700 czy T9400.
Nie mniej okazale na papierze przedstawia się karta graficzna GeForce GT 330M wyposażona w 1 GB pamięci DDR3. Niestety, tylko na papierze. Producent postanowił dać konkurencji fory i zaprzepaścił szansę na dobrą maszynę dla graczy poprzez obniżenie taktowania rdzenia o 100 MHz i pamięci o 90 MHz względem wartości referencyjnych! Odbiło się to dość znacznie na wynikach testów syntetycznych, które są bardziej godne wcześniejszego układu GF GT 240M niż pełnowartościowego GT 330M.
Wydajnością nie powala także duży i wolny dysk twardy Toshiba MK5055GSX, który w testach HD Tune wypadł nieco słabo, osiągając średni transfer na poziomie 58,4 MB/s (a w końcowej fazie testu zwalniając do zaledwie 32,9 MB/s).
3DMark 2001SE Standard | 24725 pkt. | |
3DMark 03 Standard | 16515 pkt. | |
3DMark 05 Standard | 11442 pkt. | |
3DMark 06 1280x768 Score | 6247 pkt. | |
Pomoc |
Wydajność w grach
Demigod (mapa Katarakty bez AA)
1024x768
niskie - 52/80,1/94 kl/s
średnie - 42/57,3/64 kl/s
wysokie - 15/32,6/39 kl/s
1366x768
niskie - 38/61,0/70 kl/s
średnie - 30/41,5/48 kl/s
wysokie - 22/27,6/31 kl/s
Operation Flashpoint: Dragon Rising (mapa Przebudzenie Smoka)
1280x768
niskie - 27/31,8/42 kl/s
średnie – 22/30,2/44 kl/s
wysokie - 17/23,3/35 kl/s
1366x768
niskie - 26/33,3/42 kl/s
średnie - 22/28,5/39 kl/s
wysokie - 16/22,1/34 kl/s
Wpływ na otoczenie
Hałas
Notebooki Toshiby nigdy nie wybijały się wyjątkowo dobrą kultura pracy. Jednak o ile brak takowej był zrozumiały w przypadku dużych maszyn wyposażonych w potężne podzespoły, o tyle w przypadku niezbyt wypasionego modelu Qosmio F60 wysoki poziom szumu jest wręcz nieprzyzwoity.
Już przy starcie systemu wentylator rozpoczyna swoje dzieło, roztaczając dookoła hałas o natężeniu 35,2 dB! W tej sytuacji szum dysku dysku (32 dB) jest właściwie niesłyszalny. W czasie pracy z najprostszymi aplikacjami szum wentylatora potrafi osiągnąć ponad 38,5 dB, a w przypadku obciążenia wiatrak generuje dźwięki o natężeniu wahającym się miedzy 42,2 dB a 43,8 dB (były momenty, kiedy decybelomierz odnotował natężenia dźwięków nawet na poziomie przekraczającym 45 dB!).
Nie lepiej wypadł pod tym względem napęd optyczny. Nagrywarka Blu-ray marki Matshita w trakcie odtwarzania filmu wydawała wizg na poziomie 39,1 dB, a przy problemach z odczytem płyty jej zgrzyty sięgały 47,2 dB.
Hałas
luz |
| 35.2 / 36.4 / 38.6 dB |
HDD |
| 32.2 dB |
DVD |
| 39.1 / 47.2 dB |
obciążenie |
| 42.2 / 45.4 dB |
| ||
30 dB cichy 40 dB(A) słyszalny 50 dB(A) irytujący |
||
min: , med: , max: (odległość 15 cm) |
Ciepło
Temperatury, jak i kultura pracy, nie zaliczają się do mocnych stron Toshiby F60. Byłyby one zrozumiałe, gdyby ten model był sprzętem nadzwyczaj wydajnym. Wobec zastosowania w nim podzespołów o przeciętnej wydajności ciężko powiedzieć coś ciepłego na temat temperatur, które, nomen-omen, są dość wysokie.
Najwyższą temperaturę na powierzchni pulpitu zanotowałem w okolicach wentylatora i wyniosła ona blisko 38°C. Od strony spodniej w tym samym obszarze było jeszcze cieplej - termometr zanotował ponad 40°C.
(+) The maximum temperature on the upper side is 37.9 °C / 100 F, compared to the average of 36.9 °C / 98 F, ranging from 21.1 to 71 °C for the class Multimedia.
(±) The bottom heats up to a maximum of 40.1 °C / 104 F, compared to the average of 39.2 °C / 103 F
(+) The palmrests and touchpad are reaching skin temperature as a maximum (35.4 °C / 95.7 F) and are therefore not hot.
(-) The average temperature of the palmrest area of similar devices was 28.8 °C / 83.8 F (-6.6 °C / -11.9 F).
Głośniki
Jak należało się spodziewać po notebooku z najbardziej prestiżowej serii Qosmio, głośniki znajdujące się na jej wyposażeniu zostały wyprodukowane przez firmę Harman Kardon. Jak przystało na porządne głośniki firmowane przez znaną i cenioną markę, grają czysto, wyraziście i wystarczająco głośno, by słuchacz mógł zapomnieć o pracującym w tle układzie chłodzenia.
Pomimo tych niewątpliwych zalet odczuwalne są jednak pewne niedostatki w postaci braku basów, a także dźwięku przestrzennego, który zapewnić może jedynie zestaw 5.1. Nie spodziewałem się także delikatnych pobrzęków, które występują sporadycznie przy dźwiękach wysokich. Jest to częsta przypadłość głośników stosowanych w laptopach i na ich tle Kardony wypadają znakomicie, ale miałem nadzieję, że będą wolne od tej przypadłości zupełnie a nie tylko w 97%.
Wydajność akumulatora
Znajdujący się na wyposażeniu F60 akumulator litowo-jonowy o pojemności 48 Wh nie zapewnia zbyt długiej pracy na jednym ładowaniu.
Pracując pod obciążeniem laptop wyczerpie jego zasoby w mniej niż 54 minuty. Podczas pracy na luzie maksymalny przebieg w czasie testu czytelnika wyniósł prawie trzy i pół godziny. Byłby to świetny wynik, gdyby uzyskano go na Qosmio o matrycy 17- czy 18- calowej. W przypadku notebooka z ekranem 15,6” jest to rezultat mizerny.
Wychwyciłem pewien problem z ładowaniem akumulatora. Wskaźnik systemu pokazuje baterię naładowaną w 100%, dioda kontroli ładowania jednak świeci się dalej, program Battery Eater wykazuje stan naładowania ponad 100%… a tymczasem akumulator w rzeczywistości nie jest do końca pełny.
wyłączony / stan wstrzymania | 0 / 0 W |
luz | 15.5 / 18.8 / 30.3 W |
obciążenie |
60.1 / 65.9 W |
Legenda:
min: ,
med: ,
max: |
Podsumowanie
Gdy minusy w przeważający sposób biorą górę nad plusami, producent powinien głęboko przemyśleć błędy popełnione przy konstruowaniu laptopa. Uważam, że dział nadzorujący jakość nie powinien dopuścić do wypuszczenia F60 na rynek, przynajmniej nie w tej postaci. Oznaczanie go prestiżowym i celującym w najwyższą półkę godłem Qosmio jest już wręcz pożałowania godne. Ostatnio zbyt często się zdarza, że producenci notebooków ruszają ze sprzedażą niedopracowanych modeli i wychodzące przy ich użytkowaniu felery muszą być łatane programowo lub konieczna okazuje się wymiana źle dobranych podzespołów.
Jako że minusów jest więcej, rozpocznę podsumowanie recenzji Qosmio F60 właśnie od nich. Z punktu widzenia gracza najbardziej niepokojące są obniżone taktowania karty graficznej. Dalej - nie spodobała mi się hałaśliwość pracy i wysokie temperatury uniemożliwiające ewentualne podkręcenia zegarów. Problemy z ładowaniem akumulatora także nie wpływają pozytywnie na odbiór tego laptopa. Na dobitkę dochodzi do tego kiepskie spasowanie elementów… Przy wyżej wymienionych wadach niedoskonałości w postaci palcującej się obudowy, braku niektórych złączy, słabego gładzika czy braku wsparcia dla zestawów głośników bardziej rozbudowanych niż stereo są już naprawdę drobnymi szczegółami.
Niewielkie plusy w postaci dość wydajnego procesora, niezłych głośników, fabrycznie instalowanego napędu Blu-ray, przyjemnej kamerki internetowej i pociągającego wyglądu mogą przekonać do F60 jedynie najbardziej zagorzałego miłośnika marki.
Dziękujemy za wypożyczenie egzemplarza do testu sklepowi kuzniewski.pl.