Test Toshiba Satellite A200-1YW
Kręcioła. Co prawda Toshiba szykuje już nową serie A300, do zejścia jej poprzedniczki z tego świata pozostało jeszcze sporo czasu. Tym razem wzięliśmy na warsztat model z procesorem Core 2 Duo i kartą zintegrowaną. Podczas testów rzuciliśmy nań nowe światło i zwróciliśmy uwagę na pewną niemiłą jego cechę.
Obudowa
Zaletą Toshiby Satellite A200 jest nowoczesny wygląd. Nie wszystkim jednak podobają się szare przyciski i pulpit, choć my nie możemy się nadziwić, że ktoś nie waha się nazwać ich brzydkimi. Zgodzimy się natomiast, że przezroczyste przesłony głośników są dość tandetne. Laptop prezentuje się szczególnie elegancko, kiedy jest zamknięty - czarny kolor tworzy wrażenie wytworności (jeszcze ciemniejsza A300 będzie tym samym bardziej atrakcyjna). Dużo uroku wnoszą też niebieskie efekty świetlne (w tym akurat modelu nie dotyczyły one touchpada).
Wykonanie Toshiby jest zupełnie przyzwoite, a zastosowane materiały cechują się odpowiednią jakością (tj. taką średnią). Obudowa nie jest jednak tak sztywna, jak byśmy chcieli. Tworzywo na pulpicie w miejscu oparcia rąk wyraźnie ugina się i delikatnie trzeszczy pod naciskiem. Poddaje się nieco również spód (ale tylko w paru miejscach, na ograniczonej powierzchni). Poważnie elastyczna jest natomiast klapa. Ta ostatnia, choć pokryta jest odbijającą światło powłoką, palcuje się w ograniczonym stopniu, a powstałe zabrudzenia nie rażą zanadto.
Największym felerem konstrukcji Toshiby jest mocne bujanie się klapy na szerokim centralnym zawiasie. To jej zachowanie napawa użytkownika uczuciem niepewności nie tylko wtedy, kiedy koryguje jej ustawienie, ale i kiedy manewruje komputerem w przestrzeni. Poza tym przy jej otwieraniu zawias nieprzyjemnie strzela. Zastrzeżenia można mieć też do dynksu zwalniającego zatrzask, który działa dość opornie, tak że odblokowanie klapy przychodzi z pewnym trudem, a jego ostre wypustki wpijają się w opuszkę kciuka.
Nie można również nie wspomnieć o ograniczeniu funkcjonalności tego notebooka, jakim jest zablokowanie możliwości rozwarcia ekranu przy około 130°.
Wyposażenie Toshiby w złącza nie jest jakoś wyjątkowo obfite. Wypada też stwierdzić, że rozmieszczenie interfejsów mogłoby być lepsze (przede wszystkim zwraca uwagę brak portów na tylnej ściance, a także umiejscowienie ich raczej w przednich częściach ścianek bocznych).
Osprzęt
Klawiatura jest dość osobliwa i to nie tylko dlatego, że płytki są koloru słabej kawy z mlekiem. Jej układ jest nie do końca typowy, przede wszystkim ze względu na kształt Entera. Jest on niby piętrowy (jak w klawiaturach stacjonarnych), ale mocno przyciachany. To pierwszy poważniejszy zarzut względem tego instrumentu – po prostu nie ma siły, by użytkownik nie wciskał przy w jego miejsce niego ukośnika ("/"). Wyćwiczenie nowej umiejętności (trafiania w wąski klawisz wprowadzający nową linię) może trochę potrwać. Poza tym rozmieszczenie klawiszy jest bez zarzutu, a ich rozmiary - w pełni satysfakcjonujące.
Tym samym drugim poczesnym wrażeniem, jakie będzie odczuwał użytkownik, jest pełen komfort. Klawisze zdają się być stworzone po to, żeby w nie stukać, i aż chce się to robić - takie są milutkie. Na drugi plan schodzi fakt, że - niestety - w prawej i lewej części klawiatura dość wyraźnie się ugina.
W miarę korzystne wrażenie dokumentnie grzebie fakt, że klawisze głośno stukają. A że charakterystyka instrumentu sprzyja szybkiej pracy - tym bardziej. Z takim (nie bójmy się słów) grzechotem wstyd trochę pokazywać się w miejscu, gdzie rygorystycznie pilnowana jest cisza (jak na przykład uczelniana czytelnia).
Na touchpad z kolei nie można narzekać. Tabliczka sprawuje się bardzo dobrze, a przyciski też działają należycie, choć nie bezszmerowo. Klik jest wyraźny, ale nie uznaliśmy go za nadmiernie głośny.
Rozczarowaniem dla fanów tego rozwiązania będzie informacja, że touchpad nie jest dwufunkcyjny (dual mode) - nie jest podświetlany na niebiesko i nie można na jego tabliczce wyczarować przycisków skrótowych.
Obraz
Zastosowana w testowanej przez nas Toshibie A200-1YW lustrzana matryca 15,4" WXGA produkcji LG.Philips (wkrótce firma zostanie przemianowana na LG Display) jest urządzeniem wysokiej klasy, przynajmniej jak na obowiązujące aktualnie standardy. Daje ona ładny obraz, jest równomiernie podświetlona, a kolory są naprawdę soczyste.
Szczytowa wartość luminancji maksymalnej wyniosła 186,7 cd/m², a jej średnia kształtuje się na poziomie niespełna 170 cd/m². Jako taka jest w pełni satysfakcjonująca. Rozświetlenie w wymiarze 79,2% można uznać za przynajmniej rzetelne. Bardzo mocną stroną tej matrycy jest również kontrast, który maksymalnie wynosi 622:1.
|
rozświetlenie: 79 %
kontrast: 597:1 (czerń: 0.3 cd/m²)
Słabszą stroną wyświetlacza LG są natomiast kąty widzenia. Te w pionie są na skraju akceptowalności (w razie maksymalnego odepchnięcia wyświetlacza od siebie - która to możliwość jest ograniczona do około 130° - jakość obrazu nie pogarsza się na tyle, by uniemożliwiać pracę. Z kolei kąty w zakresie poziomym są nieco węższe, niż to się widuje zwykle, a do tego dość szybko zaznacza się zjawisko żółknięcia bieli.
Zamieszczone obok zdjęcie pokazuje zaś, że lustrzana matryca nie najlepiej sprawdza się w środowisku zewnętrznym i to przy niezbyt mocnym nawet nasłonecznieniu.
Osiągi
W modelu Satellite A200-1YW znalazł zastosowanie procesor Intel Core 2 Duo T5450 (1,66 GHz). Choć to jednostka o przyzwoitej wydajności, z przyczyn obiektywnych komputer nie działał tak sprawnie, jak byśmy sobie życzyli.
W naszym teście wystąpił egzemplarz z dołożonym (do standardowej kości o tej samej pojemności) 1 GB pamięci operacyjnej. Rokowało to gładkie ładowanie i późniejsze poruszenie się w systemie Vista Home Premium. Za sprawą jednak obciążenia go firmowymi aplikacjami trzeba było się trochę naczekać na moment, w którym można było spokojnie rozpocząć pracę. Na usprawiedliwienie producenta trzeba napisać, ze przybyła nowa i zarazem bardzo przydatna aplikacja - Toshiba Tempo. Zgłasza ona pojawienie się nowego BIOS-u czy sterowników, a także pozwala je w prosty sposób pobrać i zainstalować.
Trzeba zaznaczyć, ze zamontowany procesor nie należy do
ścigaczy. Po przesiadce z dużo mocniejszych Penrynów, które testowaliśmy bezpośrednio przed nim, dał się poznać jako dość ospały i mający tendencję do dłuższego ślęczenia nad prostymi, wydawałoby się, zadaniami.
Co to wszystko oznacza? To mianowicie, że wypadałoby na wstępie oczyścić system ze zbędnych fajerwerków, łącznie z wyłączeniem Windows Vista Sidebar.
Za wyświetlanie grafiki odpowiada zintegrowana karta Intel GMA X3100. Przesądza ona o biurowym charakterze prezentowanego laptopa.
Podporą konfiguracji A200-1YW jest dysk twardy Hitachi o pojemności 160 GB i prędkości 5400 obr/min. Oferuje on użytkownikowi bardzo przyzwoite parametry. Przede wszystkim góruje on wydajnością nad nośnikami wirującymi w tempie 4200 obr/min.
3DMark 2001SE Standard | 4089 pkt. | |
3DMark 03 Standard | 1657 pkt. | |
3DMark 05 Standard | 861 pkt. | |
3DMark 06 1280x800 Score | 567 pkt. | |
Pomoc |
PCMark 05 Standard | 3507 pkt. | |
Pomoc |
Quake 3 Arena - Timedemo | |||
Rozdzielczość | Ustawienia | Wynik | |
1024x768 | highest, 0xAA, 0xAF | 73 fps |
F.E.A.R. | |||
Rozdzielczość | Ustawienia | Wynik | |
1024x768 | GPU: max, CPU: max, 0xAA, 0xAF | 3 fps | |
800x600 | GPU medium, CPU medium, 0xAA, 0xAF | 10 fps | |
640x480 | GPU min, CPU min, 0xAA, 0xAF | 51 fps |
Wpływ na otoczenie
Hałas
O, basta. Testowany model dał się nam we znaki, jako że momentami doprowadzał nas do szewskiej pasji. Za skórę zaszedł nam mianowicie często, gęsto załączający się wentylator. Toshiba A200-1YW z kartą zintegrowaną (!) wypadła w tym względzie bardzo niefajnie. Gorzej nawet - w niektórych sytuacjach można z nią dostać fioła. Znośna praca w cichym pomieszczeniu możliwa jest tylko przy narzuconym trybie oszczędzania energii. Wtedy wariat nie będzie się nam nadmiernie naprzykrzał.
Jak to wygląda w praktyce? Jako że to osiowy problem opisywanego modelu, zadaliśmy sobie trud i przeprowadziliśmy wnikliwe testy, które przybliżą Czytelnikowi naturę tego zjawiska.
Na zasilaczu
W trybie oszczędzania energii wentylator uaktywnia się co minutę-półtorej na kilka sekund (kiedy komputer stoi na biurku) lub co niespełna minutę (kiedy maszyna znajduje się na kolanach). Nie jest to może błogostan, ale da się w tych warunkach funkcjonować.
Wybieramy plan zrównoważony. Wyciąg daje znać o sobie co 10-12 s, zwykle przez 5 s. Wtedy można już dostać kręćka.
Przy nastawieniu na wysoką wydajność jest oczywiście jeszcze gorzej. Wentylator rusza co 10 s, kręci przez kolejne 10 s, czasem rzadziej. Zdarza mu się też zaskakiwać po chwili (interwał trwa 5 s, może krócej) na chwilę. Oczywiście jest to dramat.
Na akumulatorze
Obrawszy plan oszczędzania energii, uświadczamy niemiły nam dźwięk wentylatora co 30-50 s i towarzyszy nam on przez 15-20 s. Komfort pracy nie jest może pełny, ale idzie się przyzwyczaić i przez większość czasu nie zwracać uwagi na wiatraczek (może sporadycznie przypomnimy sobie, jakie to licho, kiedy akurat nie mamy nic ciekawego do roboty).
W trybie zrównoważonym prześladowca daje o sobie znać co parę-kilkanaście sekund na moment lub co 20-30 s przez kilka sekund. Zaręczamy, że trudno to wytrzymać.
Przy nastawieniu na wysoką wydajność wiatraczkowy wicher dmie (jest to w rzeczywistości niegroźny powiew, ale uciemiężony umysł potęguje go do demonicznych rozmiarów) co chwilę krócej lub dłużej (interwały między momentami aktywności wentylatora trwają od sekundy po 25 s).
Prawdą jest, że wentylacja nie jest szczególnie hałaśliwa. Przy niewielkim obciążeniu natężenie jej dźwięku to tylko 35-36 dB. Dolegliwym problemem jest właśnie szum pojawiający się choćby na chwilę, ale co rusz i świadomość, że będzie się to powtarzało w nieskończoność - jest to istotny czynnik dekoncentrujący (zamiast skupić się na własnych czynnościach, użytkownik myśli o zachowaniu urządzenia). Co gorsza, wizg zaczyna się gwałtownie od wysokiej tonacji (która następnie się obniża), co czyni cały ten fenomen tym bardziej dokuczliwym.
Przy stałym i mocnym obciążeniu szum jest łagodniejszy dla uszu i samopoczucia użytkownika, gdyż ma charakter ciągły. Jego maksymalne natężenie to 40,5 dB.
Hałas
luz |
| 33.3 / 35.3 / 36 dB |
HDD |
| 36 dB |
DVD |
| 33.8 / 50 dB |
obciążenie |
| 36.5 / 40.5 dB |
| ||
30 dB cichy 40 dB(A) słyszalny 50 dB(A) irytujący |
||
min: , med: , max: (odległość 15 cm) |
Ciepło
Doniosłą zaletą notebooka Toshiby jest to, że w temperaturze pokojowej jego obudowa się nie nagrzewa. Nawet podczas pracy z obciążeniem jest dobrze. Na pulpicie obserwowaliśmy maksimum w wysokości co najwyżej 34 stopni - znaczy to, że jest on letni. Z kolei podstawa nagrzewa się maksymalnie do 38 stopni (taką temperaturę osiąga spód akumulatora).
Temperatura procesora wzrosła nam w stresie maksymalnie do 72°C.
Jeżeli korzystamy z zasilania wewnętrznego w trybie zrównoważonym, nagrzewanie się obudowy jest o wiele słabsze i praktycznie nie zaznacza się w odczuwalny sposób.
(+) The maximum temperature on the upper side is 33.7 °C / 93 F, compared to the average of 34.3 °C / 94 F, ranging from 21.2 to 62.5 °C for the class Office.
(+) The bottom heats up to a maximum of 38 °C / 100 F, compared to the average of 36.8 °C / 98 F
(+) The palmrests and touchpad are reaching skin temperature as a maximum (33.7 °C / 92.7 F) and are therefore not hot.
(-) The average temperature of the palmrest area of similar devices was 27.7 °C / 81.9 F (-6 °C / -10.8 F).
Glosniki
Nie są to Harmany, ale i tak grają przyzwoicie. Maksymalna głośność jest satysfakcjonująca, choć może nie przytłacza.
Wydajność akumulatora
Praca na akumulatorze nie jest mocną stroną notebooka Toshiby. Można się tego domyślać, zważywszy na to, że bateria ma pojemność tylko 4000 mAh (44,4 Wh).
Maksimum, na jakie możemy liczyć, to nieco ponad trzy godziny (minimalna jasność obrazu pozwala na komfortową pracę), ale żeby obejrzeć pełnometrażowy film na DVD należy nieco przyciemnić obraz.
W najczęściej wykorzystywanym trybie, czyli podczas korzystania z internetu przez WiFi, akumulator wystarczy dwie godziny i kwadrans przy planie zasilania zrównoważonym. W razie zadowolenia się tym najoszczędniejszym możliwe jest dobicie do trzech godzin, aczkolwiek wówczas trzeba się liczyć z pewnymi niedogodnościami czy ograniczeniami (np. przeglądarka może odmówić posłuszeństwa przy pobieraniu pliku PDF).
Jeżeli porównamy A200-1YW z innymi Toshibami z tej samej serii, można stwierdzić, że powyższe wyniki są bliskie tym osiągniętym w przypadku modelu A210-12Z z procesorem AMD i zintegrowaną kartą graficzną. Pewnym zaskoczeniem było dla nas to, że wyraźnie dłuższe przebiegi odnotowaliśmy na testowanym dużo wcześniej modelu A200-14D z procesorem Core Duo i kartą GeForce 7300. Można to tłumaczyć szeregiem czynników: Core Duo jest nieco oszczędniejszy od Core 2 Duo, system Vista był tym razem obciążony szeregiem mniej lub bardziej zbędnych firmowych aplikacji, a model A200-1YW miał matrycę z mocniejszym podświetleniem.
wyłączony / stan wstrzymania | 0 / 0 W |
luz | 16.5 / 21 / 26 W |
obciążenie |
45 / 55 W |
Legenda:
min: ,
med: ,
max: |
Podsumowanie
Toshiby Satellite A200-1YW to notebook ładny, który paradoksalnie nie będzie się podobał każdemu. Zachęcamy jednak nie polegać jedynie na pierwszym, korzystnym wrażeniu, a przyjrzeć się tej maszynie nieco wnikliwiej. Dokonawszy tego, stwierdziliśmy, że ekran nieprzyjemnie się kiwa, a plastiki, choć wyglądają na niezłe potrafią się uginać i skrzypieć.
Sam wyświetlacz LG.Philips jest natomiast sporym atutem Toshiby, a to z racji zadowalająco silnego i równomiernego podświetlenia i świetnego kontrastu.
Korzystną właściwością A200-1YW jest to, że obudowa laptopa nagrzewa się tylko nieznacznie. Bardzo niefajną cechą tego modelu jest z kolei wentylacja, która przy wykonywaniu prostych czynności może działać użytkownikowi na nerwy. Korzystanie z aplikacji biurowych czy przeglądanie internetu możliwe jest właściwie wyłącznie przy wybraniu trybu oszczędzania energii.
Dziękujemy za wypożyczenie egzemplarza do testu firmie X-Kom.