W materiałach marketingowych Toshiba podkreśla, że M50-A ma aluminiową obudowę, a za sprawą smukłej sylwetki przypomina ultrabook. Można w każdym razie stwierdzić, że ważący 2,2 kg i mierzący 21,3 mm wysokości model zalicza się do laptopów cienkich i lekkich. Jednak np. Acer V5-573G jest nieco lżejszy (2,04 kg) i odrobinę cieńszy (20,8 mm). Lenovo Z510, model, który w przeciwieństwie do Toshiby posiada napęd DVD, waży 2,2 kg i ma 25,6 mm wysokości. 

Plecy pokrywy ekranu i miejsca oparcia dłoni są zrobione ze szczotkowanego aluminium, natomiast oprawa klawiatury oraz obszar między klawiaturą a ekranem mają ten sam kolor ale prostą, matową powierzchnię. Jedyne czarne elementy to połyskliwa ramka ekranu, zawiasy oraz plastikowy, ryflowany spód jednostki zasadniczej. 

Na całej powierzchni obudowy szybko pojawiają się odciski palców. 

Do wykrzywienia jednostki zasadniczej nie potrzeba dużej siły. Nie występuje jednak przy tym trzeszczenie. Sztywność pokrywy ekranu jest taka sobie. Przy mocniejszym naciskaniu na wieko na ekranie pojawiają się zaburzenia obrazu. Plastikowe zawiasy nie budzą zaufania, ale pewnie utrzymują ekran w nadanej mu pozycji. Po zmianie pozycji ekran przez dłuższy czas się chybocze. 

Krawędzie jednostki zasadniczej są tak ostre, że mocno pogarsza to ergonomię używania laptopa, nie tylko podczas pisania na klawiaturze. Obudowa nie wydaje się jednolita, ale liczne odstępy między elementami są równe. 

Satellite M50-A nie posiada pokrywy serwisowej, toteż w celu dostania się do podzespołów wewnętrznych trzeba rozbierać laptop.

Niezbyt liczne porty peryferyjne znajdują się blisko tyłu obudowy, gdzie podłączane do nich kable i urządzenia w rodzaju pamięci USB nie przeszkadzają w korzystaniu z myszki komputerowej.

Biorąc pod uwagę niskie ceny Satellite M50-A, nie jest niespodzianką fakt, że w laptopie tym zastosowano nieszczególną matrycę. Umiarkowanie błyszczący wyświetlacz typu TN o przekątnej 15,6 cala ma niską rozdzielczość 1366 x 768 pikseli. Efektem tego jest zagęszczenie pikseli na poziomie tylko około 100 ppi. Skutki są znane: czcionki wyglądają brzydko, na ekranie nie zmieścimy jednocześnie zbyt wielu elementów, efekt schodkowania krawędzi w grze jest rażący.

Podczas lektury niniejszego artykułu Czytelnik mógł zauważyć, że autor nie zdołał zaprzyjaźnić się z testowanym laptopem. Mankamenty Satellite M50-A przeważają nad zaletami. 

Na pierwszy plan wysuwa się błyszcząca, wyświetlająca ciemny obraz i generalnie nieszczególna matryca, a przecież to jeden z najważniejszych elementów laptopa. Bolesnym (i to dosłownie) mankamentem są ostre krawędzie jednostki zasadniczej. Już po pierwszych minutach używania Toshiby autor zadawał sobie w duchu pytanie: "co to ma być?". Zapewne posiadacze tego laptopa będą przeklinać konstruktorów za to rozwiązanie. Inne wady Toshiby M50-A to wbudowany akumulator i brak pokrywy serwisowej ułatwiającej dostęp do podzespołów (ich czyszczenie, wymianę, dodawanie nowych). 

Pozytywnie można ocenić głośność bez obciążenia, temperatury i czasy pracy na akumulatorze. Klawiatura, mimo krótkiego skoku, działa nieźle. Obudowa, choć okazała się nieergonomiczna, wygląda elegancko i robi wrażenie solidnej.

Aktualne ceny laptopów Toshiba Satellite M50-A