Test Toshiba Satellite P300-133
Szał baj najt. Wiosną tego roku nastąpiła zmiana generacyjna notebooków z linii Satellite. W segmencie 17” po P200 nastała P300. Na gruntowną wymianę podzespołów trzeba jeszcze poczekać, a tymczasem zmienił się wygląd a także karta graficzna. Czy są to zmiany na lepsze? Spróbowaliśmy to ocenić.
Obudowa
Sztuką jest, by wprowadzając następcę danego modelu, uczynić go przynajmniej nieznacznie podobnym do poprzednika, by ułatwić jego rozpoznawalność. W laptopach nie jest to może tak istotne i cenne jak w samochodach, ale zwykle występuje, choćby nawet pod postacią specyficznego drobiazgu. W Toshibie również posłużono się tym zabiegiem. Szkoda tylko, że elementem, który przeszedł do następnego pokolenia jest niefortunny pomysł z osadzeniem ekranu na centralnym, mało stabilnym zawiasie.
To jednak detal, który nie może przyćmić faktu, że stylistyka Satellite P300 poszła w dobrym kierunku. Ciemny kolor obudowy przesądza o tym, że notebook wydaje się bardziej poważny niż poprzednia odsłona serii. Na dodatek nie jest to jednolity, monochromatyczny lakier, a pokrycie Toshiba Fusion w paseczki. Tzn. trzyma się ostatnio obowiązujących trendów.
Bajerny wygląd to jedno, ale specyficzne pokrycie powierzchni ma też zalety praktyczne. Wszystko wskazuje na to, że powierzchnia obudowy jest niepospolicie odporna na drobne uszkodzenia. Nie powinniśmy tu uświadczyć zarysowań nawet przy intensywnym użytkowaniu.
Lakierowanie ma jednak i złą stronę. Obudowa palcuje się jak mało która. Zresztą trudno znaleźć element, który by się nie brudził w ten sposób – nawet bowiem klawiatura wygląda w mocniejszym świetle fatalnie podziabana śladami paluchów. Na szczęście jednak wystarczy przelecieć ich powierzchnię ściereczką, by pozbyć się szpetnych odcisków.
Jakość wykonania jest wysokiej klasy. Minimalnie ugina się plastik na pulpicie, ale by tego uświadczyć, trzeba się natężać – normalnie jest niewidoczne. Wieko poddaje się naduszaniu w niewielkim stopniu.
Nie jest jednak tak, że P300 nie ma mankamentów konstrukcyjnych. Jednym z nich są ostre krawędzie przy zbiegu elementów na bokach ramki ekranu. Mogą one dawać się we znaki przy manipulowaniu wyświetlaczem.
W przeciwieństwie do poprzedniczki, Toshiba P300 nie posiada mechanicznego zatrzasku. Zamknięta pokrywa jest trzymana siłą zawiasów. Co prawda w górnej częście ramki ekranu, na lewo od kamerki, znajduje się niewielki magnes, na odpowiadającym mu fragmencie platformy roboczej nie widać metalu, który mógłby przyciągać. Jak by nie było, klapa jest trzymana słabo i łatwo ją nie tylko otworzyć ale i podważyć.
Platforma robocza (korpus) jest sztywna, co można stwierdzić biorąc ją w dwie ręce i próbując lekko wyginać. Ani nie jęknie. Przykładna odporność na wyginanie boczne cechuje też obudowę wyświetlacza. Kiedy jednak regulujemy ustawienie pokrywy, trzymając tylko za któryś z górnych narożników, słychać ciche skrzypienie. O klasie sprzętu świadczy też twardość grubego plastiku na podstawie.
Gdyby nie gibająca się i słabo zabezpieczona w stanie zamkniętym klapa, o jakości wykonania nie można by powiedzieć złego słowa.
Złącza są rozmieszczone w podobny sposób jak w Satellite P200. I tutaj bowiem ich większość umieszczono na lewej ściance obudowy. W przedniej części prawego boku mamy tylko dwa (a nie cztery) porty USB.
Osprzęt
W serii P300 Toshiba wprowadziła pewne novum - na pierwszy plan wysuwa się lakierowana klawiatura. Efekt, jakie ona wywołuje, można porównać z naoliwionym ciałem modelki z reklamy Mobilkinga. Przebieranie palcami po tak pokrytych klawiszach to wrażenie jedyne w swoim rodzaju. Trzeba się przekonać do obcowania z tak specyficzną fakturą. Oczywiście minusem jest to, że piszący nie ma pełnego panowania nad swoimi poczynaniami - brakuje kontroli tak dobrej jak przy bardziej szorstkiej powierzchni płytek. Z drugiej strony wrażenia dotykowe są bardzo przyjemne, można prześlizgiwać się płynnie po klawiszach i pisanie przypomina trochę grę na pianinie. Wszelako mistrzowie klawiatury to niekoniecznie wirtuozi, więc będą raczej narzekać na obniżenie komfortu pracy.
Z wyjątkiem powyższego klawiatura do złudzenia przypomina tę z serii P200 (po prostu otrzymała inne wykończenie). Mamy tu więc wyodrębniony blok numeryczny, chudy dwukondygnacyjny klawisz enter, krótką spację, mały lewy shift i dość znacznych rozmiarów lewy ctrl. Podobnie jak w poprzedniczce niewygodne są kursory, które, choć wyodrębnione, są niewielkie, a ich trójka przylega do krawędzi pulpitu.
Analogicznie jak w P200 klawiatura delikatnie się ugina, ale tylko przy mocnym znęcaniu się nad nią – podczas normalnej pracy nie będzie to zauważalne. Kultura pracy jest przyjemna, bo płytki są konkretne, ale nie stawiają nadmiernego oporu. Skok można ocenić jako bardzo dobry. Amortyzowanie jest miłe, gdyż palce nie wyczuwają ostrego stopu. Klik natomiast jest odczuwalny – wybija się w tym względzie wciskana lewym kciukiem spacja.
Za klawiaturą mamy panel z dotykowymi przyciskami multimedialnymi. Ten gadżet staje się już nieodzownym elementem nie tylko notebooków przeznaczonych do domu, ale i wkrada się do tych dla firm.
Toshiba P300 nie posiada płytki dotykowej per se, a folię naklejoną na obudowę (jeśli wierzyć na słowo producentowi). Jest to ciekawy wynalazek i przeszedł naszą weryfikację z powodzeniem. Jej powierzchnia jest tylko minimalnie chropawa, jak papier ścierny najmniejszej ziarnistości (szorstkość bliska zwykłemu papierowi). Dzięki temu właściwości ślizgowe są bardzo dobre. Zadowolonym można być z czułości i precyzji działania.
Przyciski towarzyszące gładzikowi są zupełnie inne niż w P200. Stanowią najbardziej wybijający się optycznie element na pulpicie, a to dzięki temu, że są srebrne, wypukłe i każdy z nich ma szerokość prawie 5 cm. Wypukłość zmniejsza nieco pole powierzchni operacyjnej, ale należy zaznaczyć, że nie ma w nich ani krzty strefy martwej – działają na całym obszarze. Skok jest dość krótki, a klik nieprzesadnie donośny, z tym że odgłos prawego jest nieco głośniejszy.
Obraz
Lustrzana matryca 17” WXGA+ Toshiby jest średniej jakości i choć użytkownik powinien być z niej zadowolony, nie powinien oczekiwać rewelacji. Dostarczyła ją firma LG Display.
Na jasność obrazu nie można narzekać, gdyż przy pełnej mocy podświetlenia kształtuje się średnio ona na poziomie ponad 175 cd/m². O niezłej klasie matrycy świadczy też wskaźnik rozświetlenia w wymiarze 82,6%. Zupełnie nieźle przedstawia się też kontrast – jego proporcja to 249:1.
|
rozświetlenie: 83 %
kontrast: 249:1 (czerń: 0.8 cd/m²)
Odwzorowanie kolorów nie jest może wybitnie wierne, ale obserwowane przekłamania nie są tak jaskrawe jak w wielu innych matrycach. Zielony wydał się jednemu z nas cokolwiek blady, drugiemu zaś się podobał. Pomarańcz jest może nieco zanadto czerwony, ale to widok, do którego zdążyliśmy przywyknąć. Odcienie szarości przedstawiane są dość dobrze i nie znać po nich drastycznego a tylko nieznaczne zaniebieszczenie.
Kąty widzenia są nawet, nawet. Te w zakresie poziomym uznaliśmy za dobre (choć zauważalny jest spadek kontrastu), natomiast te w przedziale pionowym są w miarę.
Osiągi
Satellite P300-133 dysponuje procesorem Core 2 Duo T8300 (2,3 GHz). Jest to jednostka o wydajności porównywalnej z T7500, wyraźnie większej od T8100 i niewiele gorsza od T9300. Z tego względu jest ona wyborem optymalnym, szczególnie w kontekście swojej ceny. Przynajmniej do pojawienia się drugiej generacji Penrynów, których premiera została jednak opóźniona.
Drugim ważnym komponentem jest karta graficzna ATI Mobility Radeon HD 3650 (DDR2). Jest ona wytwarzana w nowocześniejszym procesie technologicznym od poprzedniczki, MR HD 2600 (55 vs 65 nm), która była na wyposażeniu Satellite P200. Różni je także większa częstotliwość taktowania rdzenia (zegary 600/400 MHz, podczas gdy w HD 2600 było to 500/400 MHz).
3DMark 2001SE Standard | 21396 pkt. | |
3DMark 03 Standard | 9204 pkt. | |
3DMark 05 Standard | 7452 pkt. | |
3DMark 06 1280x800 Score | 3853 pkt. | |
Pomoc |
PCMark 05 Standard | 5773 pkt. | |
Pomoc |
Cinebench R10 | |||
Ustawienia | Wynik | ||
Shading 32Bit | 3228 Points | ||
Rendering Multiple CPUs 32Bit | 4841 Points | ||
Rendering Single 32Bit | 2639 Points |
Quake 3 Arena - Timedemo | |||
Rozdzielczość | Ustawienia | Wynik | |
1024x768 | highest, 0xAA, 0xAF | 322 fps |
F.E.A.R. | |||
Rozdzielczość | Ustawienia | Wynik | |
1024x768 | GPU: max, CPU: max, 0xAA, 0xAF | 25 fps | |
800x600 | GPU medium, CPU medium, 0xAA, 0xAF | 94 fps | |
640x480 | GPU min, CPU min, 0xAA, 0xAF | 309 fps |
Sprawność w grach (Fraps 60 s):
Call of Duty 4
rozdzielczość 1280x800, detale na "normal/medium"
min. 13, śr. 18,23, maks. 33 kl/s
Company of Heroes
rozdzielczość 1024x768, detale na "high/med", AA wyłączony
min. 33, śr. 39,12, maks. 44 kl/s
FIFA 07
domyślne ustawienia wersji demonstracyjnej
min. 57, śr. 59,73, maks. 62 kl/s
Gothic 3
rozdzielczość 1024x768, detale na "high"
min. 9, śr. 21,35, maks. 29 kl/s
Medal of Honor Airborne
rozdzielczość 1280x800, wszystko na "medium"
min. 25, śr. 29,88, maks. 38 kl/s
Supreme Commander
rozdzielczość 1024x768, detale na "high", AA wyłączony
min. 17, śr. 20,77, maks. 25 kl/s
Wiedźmin
rozdzielczość 1280x800, detale na "medium", AA wyłączony
min. 31, śr. 40,22, maks. 46 kl/s
Wpływ na otoczenie
Hałas
W modelu z nowej generacji zachowanie wentylacji zostało poprawione P300-133 cechuje lepsza kultura pracy od P200-1I3. Wyciąg działa bardziej wstrzemięźliwie. Załączał się, kiedy tylko procesor osiągał temperaturę sześćdziesięciu paru stopni.
Lekka praca (a poprzestawanie na bezczynności) nie odbywało się jednak w pełnej ciszy, bo i wtedy wentylator bywał wprawiany w ruch.
Maksymalny poziom hałasu, jaki notowaliśmy przy pełnym obciążeniu, to 38 dB. Chociaż skala dźwięku jest niewysoka, to specyficzna charakterystyka czyni go uciążliwym.
Poza tym odnotowaliśmy niekorzystne zjawisko w postaci szumu wentylatora przy oglądaniu filmu. Wiatrak działał bez przerwy i notowaliśmy wtedy ciśnienie akustyczne w wymiarze niegroźnych, wydawałoby się, 37 dB, ale hałas nie był przyjemny.
Hałas
luz |
| 31.8 / 31.8 / 35.5 dB |
HDD |
| 33.4 dB |
DVD |
| 40.5 / 45.5 dB |
obciążenie |
| 34.6 / 38 dB |
| ||
30 dB cichy 40 dB(A) słyszalny 50 dB(A) irytujący |
||
min: , med: , max: (odległość 15 cm) |
Ciepło
P300-133 rozgrzewała się w naszym teście zdecydowanie bardziej niż P200, ale wpłynęły na to warunki (o kilka stopni wyższa temperatura) panujące podczas przeprowadzania prób. Niefartowne jest zatem nagrzewanie się przedniej części pulpitu podczas upałów. Temperatury w okolicach 40 stopni mogą stanowić pewną uciążliwość.
Podzespoły natomiast nie osiągają wartości godnych wzmianki.
(±) The maximum temperature on the upper side is 42 °C / 108 F, compared to the average of 36.9 °C / 98 F, ranging from 21.1 to 71 °C for the class Multimedia.
(±) The bottom heats up to a maximum of 42.5 °C / 109 F, compared to the average of 39.2 °C / 103 F
(-) The palmrests and touchpad can get very hot to the touch with a maximum of 42 °C / 107.6 F.
(-) The average temperature of the palmrest area of similar devices was 28.8 °C / 83.8 F (-13.2 °C / -23.8 F).
Głośniki
Głośniczki grają zasadniczo czysto, ale zdarza się im zacharczeć przy maksymalnej głośności. Ta ostatnia zresztą specjalnie nie powala, ale zasadniczo można być nią usatysfakcjonowanym. Na podstawie odsłuchu z jednoczesnym porównywaniem możliwości Asusa M70Sa jesteśmy skłonni śmiało stwierdzić, że Harmanom Toshiby brakuje trochę dołu – laptop ten nie posiada subwoofera.
Wydajność akumulatora
Akumulator został transplantowany ze zbliżonej konstrukcyjnie P200, co nie jest dobrą wiadomością. Bateria ma pojemność 4000 mAh, a że P300-133 jest lepiej wyposażona, osiągane przebiegi okazały się nieco krótsze niż w przypadku notebooka poprzedniej generacji. Maksimum, na jakie można liczyć, to dwie godziny pracy. Jeżeli zaś jego moce przerobowe są wykorzystywane intensywnie, komputer pochodzi niespełna godzinę.
wyłączony / stan wstrzymania | 0 / 0 W |
luz | 24.4 / 28 / 32 W |
obciążenie |
61 / 82 W |
Legenda:
min: ,
med: ,
max: |
Podsumowanie
Toshiba Satellite P300 jest krokiem naprzód Toshiby, jako że w swojej powierzchowności to notebook o zupełnie nowym obliczu. Japoński producent jeszcze dotąd nie zdecydował się na taki efekt. Części osób musi się po prostu spodobać szałowa stylistyka, jednak użytkownicy o bardziej kontrowersyjnym podejściu będą podchodzić do takiej eskalacji upiększeń (lakierowana klawiatura!) z niesmakiem. Notebook jest ciemny, elegancki i nieporównywalnie efektowniejszy od P200, której wzornictwo było, patrząc z perspektywy czasu, dość ciężkawe.
Nie miejmy jednak złudzeń – to ta sama z założenia konstrukcja, tylko inaczej podana. Stąd ten zachował się w niej osadzony na centralnym zawiasie ekran, który w takim układzie nie jest odpowiednio stabilny.
Niewiele zmieniło się jeżeli chodzi o podzespoły, bo to notebook nadal oparty na Santa Rosie (tyle że Refresh). Dostał nową kartę ATI, MR HD 3650, która jednak nie jest znacząco lepsza od poprzedniczki.
Zaletą Toshiby P300-133 są w miarę dobre głośniczki (bez subwoofera). Zadowolonym można być z liczby złączy, choć w porównaniu z poprzednią generacją zginęły dwa porty USB.
Co prawda nie jest hałaśliwa przy obciążeniu, charakterystyka pracy wentylacji może być uciążliwa.