Test Toshiba Satellite X200
Ognisty szogun. Wielbiciele mocy graficznej pomstowali długi czas, że Toshiba nie pokazuje następcy modelu P100 z GF Go 7900 GS. Jego szykowanie zabrało Japończykom wiele miesięcy. Z tego względu stracili zapewne sporo klientów, którzy odeszli do innych marek. Kiedy jednak sukcesor ujrzał w końcu światło dzienne, zrobił spore wrażenie. To właśnie Toshiba jako pierwsza wykorzystała nową kartę GF 8700M GT, którą obdarzono specjalnie wydzieloną z rodziny Satellite serię X200. Przekonajmy się, czego jest ona warta.
Obudowa
Jak przystało na wyjątkowy sprzęt dla graczy, Toshiba Satellite X200 została uatrakcyjniona specjalnym wystrojem, mającym odróżniać ją od konwencjonalnych notebooków. Dostrzeżemy więc liczne elementy pokryte lśniącym lakierem, wpadającą w kolor rubinowy pokrywę ekranu, jaśniejące nieznacznie czerwienią przesłony głośników oraz podświetlany na karminowo symbol rodziny Satellite (Satego w wydaniu niemieckim).
W przeciwieństwie do konkurentów Toshiby, całość prezentuje się nie tylko okazale, ale i gustownie. Wodotryski X200 są w sumie skromne, stanowią poboczny dodatek i nie dominują nad całością. Szczególnie minimalistycznie wypada podświetlenie niektórych elementów diodami LED, które jest bardziej nastrojowe i delikatnie podkreśla charakter maszyny.
Wertując pobieżnie specyfikację komputera, oko użytkownika zatrzyma się na pewno przy jego całkowitej wysokości. Wyczytamy tam mianowicie, że wynosi ona 52 mm, w co trudno uwierzyć, gdyż maszyna bynajmniej nie wydaje się na pierwszy rzut oka tak opasła. Za sprawą sprytnego przewężenia platformy roboczej w przedniej części projektantom udało się wyszczuplić optycznie obudowę, nadając jej zgrabną niemalże linię.
Wobec tak znacznych gabarytów trudno się dziwić, że obudowa wypada bardzo dobrze jeżeli chodzi o sztywność i wytrzymałość na nacisk. Nie stwierdziliśmy występowania skrzypienia podczas obracania komputera w rękach.
Nieco niecodziennym widokiem w notebooku tej wielkości jest centralny zawias, który na dodatek zamontowany jest na odwyrtkę. Z tego faktu wynikają pewne negatywne konsekwencje, o których za chwilę. W obliczu tychże drobnostką jest natomiast fakt, że po zmianie ustawienia wyświetlacz lekko się telepie.
Zadziwiło nas w krótkim w sumie teście, jak dużo kurzu i wszelkich zanieczyszczeń zbiera się w winklu między zawiasem a ekranem. Miejsce to nadawałoby się również świetnie na przechowalnię pisaków, gdyby nie to, że ryzykujemy uszkodzeniem lakieru przy zamykaniu, jeżeli zawczasu nie usuniemy stamtąd przyborów do pisania.
Ważnym elementem w ocenie laptopa zastępującego komputer stacjonarny jest wyposażenie w złącza i ich rozmieszczenie, szczególnie że X200 nie posiada portu stacji dokującej. Sposób mocowania ekranu przesądził zaś o tym, że interfejsy mogły być zamontowane tylko na ściankach bocznych i z przodu.
Co gorsza, porty musiały pomaszerować blisko frontu obudowy, a to dlatego, że w tylnej części burt musiało się znaleźć miejsce dla wylotów powietrza chłodniczego i napędu DVD.
W konsekwencji cała szóstka portów USB gnieździ się praktycznie w samych narożnikach. Gniazda audio (w tym S/PDIF) musiały wobec tego powędrować na ściankę przednią. Warto zwrócić uwagę, że X200 posiada złącze HDMI.
Z powodu takiego ułożenia portów, użytkowanie tego komputera będzie nieodłącznie związane ze zmaganiem się z szeregiem kabelków plątających się po jego bokach.
Osprzęt
Układ klawiatury jest czytelny, pomimo tego iż wzbogacono ją o osobny blok numeryczny.
Wszystkie klawisze są rozsądnej wielkości (w naszej QWERTY Enter będzie jednak parterowy). Bardzo ciekawa jest powierzchnia srebrnych klawiszy. Wydaje się ona nieco surowa, a w dotyku, kiedy jej używamy, sprawia wrażenie bez mała ceramicznej.
Gorzej z kulturą pracy. Okazuje się, że klawisze stawiają znaczny opór, a ich skok jest chwiejny. Specyficzny klik (w tym głuchy dźwięk przy mocniejszym nacisku) może być kontrowersyjny.
Gładzik został wycentrowany względem zasadniczej części klawiatury (a więc przesunięto bo na lewą część pulpitu). Tabliczka ma dobre właściwości ślizgowe, a przyciski są praktyczne. Ciekawą jej właściwością, co znamy i z innych modeli rodziny Satellite jest mechanizm uruchamiany przez naciśnięcie symbolu w prawym górnym rogu tabliczki. W ten sposób tabliczka zostaje podświetlona na niebiesko, a przy okazji pokazują się na niej kolejne symbole, które okazują się przyciskami skrótowymi służącymi do wywoływania dalszych czynności.
Skoro mowa o efektach graficznych, warto jeszcze wspomnieć o wizualizacji OSD. Po naciśnięciu klawisza Fn zjeżdża z góry ekranu plansza graficzna, na której z pomocą kursora myszki można regulować ustawienia czy też uruchamiać różne funkcje. Niestety, mechanizm ten działa dość wolno, stąd, zamiast bawić się w ceregiele, praktyczniej jest poprzestać na sprawdzonej metodzie łączenia Fn z innym klawiszem.
Obraz
Toshiba Satellite X200 oferuje użytkownikowi 17-calowy ekran WXGA+ (1440 x 900 pikseli) TruBrite, co w nomenklaturze tego producenta oznacza matrycę błyszczącą. Stosując ją do rozmiarów wyświetlacza, rozdzielczość natywna wydaje się niemalże niedostateczna, ale w sumie można na niej poprzestać.
Maksymalna jasność obrazu, jaką zmierzyliśmy, wyniosła 210,8 cd/m². Testy wykazały jednak niemały spadek jasności w dolnych narożnikach ekranu. Odbija się to na parametrze rozświetlenia, który wynosi tylko 64,8%. Użytkownikowi nie powinno to jednak przeszkadzać w odbiorze pokazywanych treści. Po prostu kiedy wyświetlany obraz jest wybitnie jasny, uwidaczniają się w nim obszary nieco bledsze.
|
rozświetlenie: 65 %
kontrast: 234:1 (czerń: 0.9 cd/m²)
Poziom czerni wyniósł 0,9 cd/m². Wobec tego możliwy do uzyskania kontrast (234:1) można nazwać tylko znośnym. Nie stwierdziliśmy żadnych niedomagań matrycy pod względem podatności na efekt smużenia.
Siedemnastocalowy laptop klasy DTR nie będzie raczej gościł na wolnym powietrzu, a jeżeli już to tylko wyjątkowo. I w sumie dobrze, jako że praca z lustrzanym ekranem byłaby na słońcu bardzo trudna a może i niemożliwa.
W przypadku maszyny służącej do rozrywki duże znaczenie mają kąty widzenia. W X200 nie są one niestety nadzwyczajne. Nie najlepsze są nawet kąty poziome, które jednak ograniczane są przede wszystkim refleksami. Te ostatnie pokazują się też w płaszczyźnie pionowej, gdzie kąty widzenia są raczej wąskie jako takie.
Osiągi
Najciekawszym aspektem każdego laptopa tworzonego dla graczy komputerowych są jego podzespoły. W przeciwieństwie do firm Asus czy MSI, w których mniemaniu laptopami dla graczy są maszyny z kartą GF 8600M GT, decydenci Toshiby poczekali z wydaniem na świat swojego X200 na premierę karty GeForce 8700M GT, której wydajność miała być o wiele większa.
Nadzieje rozbudziła nVidia, która opublikowała materiały świadczące o tym, że stworzyła kartę mocniejszą od wszystkich dotychczasowych, czyli nawet od GF Go 7950 GTX (a przynajmniej mogącą się z nią mierzyć), a do tego obsługującą biblioteki DX10.
Po jakimś czasie (kiedy pierwsze sprzęty trafiły w ręce odbiorców) okazało się jednak, że była to trochę podpucha. Uważni użytkownicy zauważyli, że GF 8700M GT jest oparta na tym samym jądrze co 8600M GT, a różnią się one tylko szybszym taktowaniem rdzenia (625 MHz w porównaniu do 475 MHz). Karta ta posiada 256 MB wydajnej pamięci GDDR3. Ogranicza ją jednak 128-bitowa magistrala pamięci, choćby i działająca w trybie Dual-rank.
Mimo wszystko trzeba tej karcie oddać, że osiągnęła w testach referencyjnych wyniki fenomenalne. Może daleko jej do wyników wykręcanych przez GF Go 7950 GTX, ale to dlatego, że testowaliśmy ją pod Vistą, który to system, jak wiadomo, zaniża wydajność w stosunku do rezultatów odnotowanych pod kontrolą Windows XP.
Dobre wyniki są jednak złudne, co okazuje się w kontakcie z rzeczywsitością. Otóż w Timedemo Dooma 3 na poziomie szczegółów ultra GF 8700M GT ustępuje wyraźnie GF Go 7900 GS. Nie mówiąc już o GF Go 7950 GTX, która to karta wyrabia około dwukrotnie większą prędkość odtwarzania. Podobnie zresztą wygląda to w FEARze.
Ciekawiło nas także, jak X200 wypadnie w konfrontacji z grami opartymi o DirectX 10. W sprawdzianie opartym o Lost Planet Toshiba X200 wyciągnęła średnio 15 kl/s.
Żeby dopełnić formalności, należy wspomnieć o mniej spektakularnych elementach zestawu, w skład którego weszły: procesor T7300, 2 GB RAM oraz dwa dyski twarde po 120 GB każdy.
3DMark 2001SE Standard | 24971 pkt. | |
3DMark 03 Standard | 13601 pkt. | |
3DMark 05 Standard | 8904 pkt. | |
3DMark 06 Standard Score | 4802 pkt. | |
Pomoc |
PCMark 05 Standard | 5232 pkt. | |
Pomoc |
no benchmarks found
Command and Conquer III | |||
Rozdzielczość | Ustawienia | Wynik | |
1440x900 | high | 30 fps | |
1280x800 | high | 30 fps | |
1024x768 | high | 30 fps | |
800x600 | high | 30 fps |
Wpływ na otoczenie
Hałas
Toshiba słynie z konstruowania niehałaśliwych notebooków. Satellite X200, pomimo że dysponuje dość potężną mocą, również nie jest pod tym względem uciążliwa dla użytkownika.
Pracując swobodnie, notek ten nie jest wprawdzie absolutnie cichy, ale natężenie hałasu w wysokości 35,4 dB należy uznać za niewygórowane. Zrozumiałe jest, że pracując z obciążeniem, komputer robi się głośniejszy, ale też nie wygląda to źle. Hałas wentylacji jest wyraźnie słyszalny, co wyraża się liczbowo natężeniem w wymiarze 39,7 dB (w porywach sięgającym 42,8 dB).
W sumie więc X200 można zaliczyć do grona laptopów w miarę cichych. Ze szczególnym uznaniem można odnieść się do zachowania się tej maszyny podczas oddawania się rozgrywce komputerowej.
Hałas
luz |
| 35.4 / 35.4 / 35.4 dB |
HDD |
| 36.7 dB |
DVD |
| 36.8 / dB |
obciążenie |
| 39.7 / 42.8 dB |
| ||
30 dB cichy 40 dB(A) słyszalny 50 dB(A) irytujący |
||
min: , med: , max: (odległość 15 cm) |
Ciepło
Jeszcze większym szokiem była dla nas obserwacja, że obudowa w ogóle się nie nagrzewa. Nawet po długich godzinach zmitrężonych na granie nie stwierdziliśmy jakiegoś wyraźniejszego wzrostu temperatur powierzchni. Maksymalne wartości to 31,8°C na pulpicie i 36,2°C na podstawie. Nie powstydziłby się ich najbardziej oszczędny laptop biurowy...
(+) The maximum temperature on the upper side is 31.8 °C / 89 F, compared to the average of 40.5 °C / 105 F, ranging from 21.2 to 68.8 °C for the class Gaming.
(+) The bottom heats up to a maximum of 36.2 °C / 97 F, compared to the average of 43.2 °C / 110 F
(+) The palmrests and touchpad are cooler than skin temperature with a maximum of 30.6 °C / 87.1 F and are therefore cool to the touch.
(±) The average temperature of the palmrest area of similar devices was 28.9 °C / 84 F (-1.7 °C / -3.1 F).
Głośniki
Nareszcie mieliśmy na naszym stanowisku do czynienia ze sprzętem, którego system nagłaśniający jako żywo zachęcał do słuchania muzyki.
Powyżej klawiatury zamontowano bowiem ni mniej ni więcej tylko cztery głośniki firmy Harman/Kardon (z pokrywami przypominającymi sitka prysznicowe). Dodatkowo na spodzie notebooka znalazł się subwoofer, który efektywnie wspiera swoją potęgą głośniki na pulpicie. Efekty są piorunujące. Głębia dźwięku, jego jakość oraz siła głosu robią wrażenie.
Żeby zasiać trochę fermentu w tym pozytywnym obrazie, wspomnijmy, iż rzucił nam się w oczy jeden poważny feler tego rozwiązania. Perforacje przesłon głośników są mianowicie na tyle duże, że mogą się przez nie łatwo przedostać zanieczyszczenia. Skoro zaś osłon tych nie można nijak zdjąć, zachodzimy w głowę, jak będzie wyglądała konserwacja głośników.
Wydajność akumulatora
Model X200 wyposażony jest w znacznych rozmiarów, ale w pełni chowający się w obudowie (i to tak, że trzeba się namęczyć, ażeby go wydostać, do czego zresztą przydadzą się paznokcie) akumulator o pojemności 6000 mAh (64,8 Wh). Tym samym można liczyć na w miarę niezłe przebiegi na zasilaniu wewnętrznym.
Oczywiście w przypadku sprzętu typu DTR długość trzymania akumulatora jest kwestią drugorzędną, jednak zawsze miło wiedzieć, że posiadany przez nas sprzęt spełnia jako tako definicję komputera przenośnego.
Czasy pracy, które udało nam się osiągnąć, były faktycznie całkiem do rzeczy. X200 może bowiem pracować prawie półtorej godziny z maksymalnym obciążeniem i do czterech godzin z minimalnym zużyciem energii. Jak na laptop w zamyśle stacjonarny są to świetne wyniki.
Podsumowanie
Jak wygląda ideał laptopa dla gracza? Musi on mieć wystrzałowy wystrój zewnętrzny z wodotryskami, dobry wyświetlacz, wytrzymujące nerwowe reakcje użytkownika obudowę i klawiaturę oraz oczywiście mocarne podzespoły. W naszej opinii Toshiba Satellite X200 spełnia przynajmniej większość tych kryteriów.
Wygląd komputera nie razi jarmarcznością. Oczywiście, mogą się znaleźć malkontenci, którzy stwierdzą, że obudowa i tak jest zbyt landrynkowata. Ale to specyfika tego typu maszyn.
Odnośnie matrycy wypada stwierdzić, że chciałoby się widzieć wyświetlacz większej rozdzielczości niż WXGA+. Tak jest właśnie w naszym kraju, gdzie sprzedawny jest model posiadający ekran WSXGA+ (1680 x 1050).
Karta graficzna GF 8700M GT, w jaką wyposażono X200, miała być świetna, ale realia wykazały, że był to balon nadmuchiwany przez producenta (nVidia jest zresztą znana z tego, że ima się nie do końca czystych metod, by przypodobać się klientom). W praktycznych zmaganiach nie ma ona szans z GF Go 7950 GTX, która to karta nadal króluje wydajnościowo. Laptop Toshiby ma przeto ponadprzeciętne osiągi, ale może sprawić komuś napalonemu trochę zawodu.
X200 wypada natomiast wręcz rewelacyjnie w dziedzinie powodowanego hałasu i promieniowania ciepłem, jawiąc się jako notebook mało uciążliwy dla otoczenia. Tego się po niej nie spodziewaliśmy (chociaż Toshiba znana jest z tego, że konstruuje względnie ciche laptopy). Poza tym jest to komputer przenośny z krwi i kości, gdyż potrafi działać względnie długo na akumulatorze.
Bonusem dla posiadacza jest system nagłaśniający X200. Rzadko się zdarza laptop, w którego przypadku można poprzestać na wbudowanych głośnikach i czerpać przyjemność z wytwarzanego przez nie dźwięku.