CheckMag | Śmierć Netflixa mogła być mocno przesadzona - a może jego rywale radzą sobie jeszcze gorzej?
Kwietniowy komunikat Netflixa był zdecydowanie szokiem dla systemu w tamtym czasie, ze stratą netto 200 000 abonentów na całym świecie i prognozowaną dalszą stratą dwóch milionów w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Wiadomość ta spowodowała spadek kursu akcji spółki o ponad 35%, czyli ponad 50 mld USD, ale obawy, że był to początek końca, okazały się nieco przesadzone. W rzeczywistości wszystkie przeciwności - w obliczu nasycenia, wojen o treści i słabnącej lojalności subskrybentów - wydają się uderzać w konkurentów jeszcze mocniej, choć Netflix mógł po prostu stłumić je samym rozmachem, a nie naprawdę wygrać bitwę.
W rzeczywistości niektóre z największych ciosów dla Netflixa wynikały z zadanych sobie ran w imię wyciśnięcia większej ilości gotówki z nasyconego rynku. Podwyżki cen, podwyżki cen zamaskowane jako przetasowania w opcjach subskrypcji oraz naciski na subskrypcję zamaskowane jako ograniczenie udostępniania haseł zostały bardzo źle odebrane w kontekście ograniczania zwykłych budżetów domowych. Wszystkie te działania miały miejsce mniej więcej w tym samym czasie, gdy serwis tracił treści innych firm, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, a programy były z niego usuwane na lewo i prawo, aby znaleźć nowy dom na zupełnie nowych platformach.
Z wyjątkiem tych rywali, którzy przeskoczyli ze świata tradycyjnej telewizji sieciowej - takich jak Disney+, Discovery Max, Paramount+ i Peacock - najwyraźniej włożyli ogromny wysiłek i zasoby w swoje własne wysiłki, zanim przeprowadzili jakąkolwiek analizę, aby sprawdzić, czy rzeczywiście mogą stanąć na własnych nogach.
Nasycony rynek to w końcu nasycony rynek, a nie do końca zrozumienie tej rzeczywistości sprawiło, że dawni tytani telewizyjni stracili około 5 miliardów dolarów z kieszeni w 2023 roku. Nawet sama skala i liczba posiadanych przez Disneya nieruchomości nie wystarczyła, aby jego usługa wylądowała na nogach i uniknęła przepalenia gotówki w dążeniu do osiągnięcia zrównoważonej liczby subskrybentów - a jeśli House of Mouse wciąż stara się znaleźć swoje stopy, nie jest zaskakujące, że Paramount+, który przyciągał wzrok nawet wtedy, gdy był CBS All Access uruchomiony ze Star Trek i The Big Bang Theory jako jedynymi prawdziwymi nagłówkami, jest na tyle głęboko w tarapatach, że jego firma macierzysta jest szukając kupca
Wciąż jest coś do powiedzenia na temat tego, że Netflix jest operatorem zasiedziałym, co prawdopodobnie jest powodem, dla którego przetrwał burzę i odzyskał rentowność, odkąd głosiciele zagłady przewidzieli ich, hm, zagładę. Dzięki swojej niezależności i wielkości jest to oczywista platforma wyboru dla niezależnych od sieci przybyszów, od Arcane po dokument Davida Beckhama. Nie może jednak w pełni uciec od szerszych kwestii systemowych w branży streamingowej - w końcu nasycenie rynku to nasycenie rynku, a niektóre z jego najbardziej wirusowych hitów, takich jak Squid Games (zarówno fikcyjna, jak i prawdziwa wersja!) i Stranger Things, są bardziej zbliżone do jednorazowych wydarzeń kulturalnych, które promują bezproduktywny odpływ subskrybentów bardziej niż długoterminową lojalność klientów.
W dzisiejszych czasach rynek streamingu jest... jeśli nie grą o sumie zerowej, to niedaleko od niej. Konsumenci nie będą chcieli płacić za dziesiątki subskrypcji, a sieciowe ogrody stawiają się w niekorzystnej sytuacji. A jeśli inni niezależni operatorzy - Apple TV+ i Amazon Prime Video - nie są zainteresowani zbieraniem bałaganu, wygląda na to, że niedoszli zabójcy Netflixa będą musieli albo skonsolidować się, aby go pokonać, albo wczołgać się z powrotem, aby do niego dołączyć.
Albo, nie wiem. Może Satya Nadella przyjdzie ze stalowym krzesłem i uruchomi Zune Video Copilot+. W dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe.
Źródło(a)
BBC News, Financial Times (via Financial Post), LA Times