Sprzęt Apple nie lubi helu
Takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach? Okazuje się, że rzadko, ale niespodzianki trafiają się nawet w szpitalu. Mowa o placówce Morris Hospital w USA, gdzie doszło do wycieku helu (90 tys. litrów przy okazji montażu maszyn). Wywołało to serię zgłoszeń, że najnowsze smartfony iPhone i zegarki Apple Watch przestały działać. Co ciekawe, urządzenia z Androidem i inne działały bez szwanku. Co się okazało? Cząsteczki helu zakłóciły działanie akceleratora MEMS (oscylator obecny w najnowszych modelach), który jest odpowiednikiem generatora kwarcowego (obecny w starszych modelach i u konkurencji).
A teraz dobry koniec historii. W testach przeprowadzonych w kontrolowanych warunkach okazało się, że zegar zatrzymuje się na osiem minut i dwadzieścia sekund. Po tym czasie urządzenie zaczyna działać normalnie.
Źródło: [H]ardOCP