Test Fujitsu-Siemens LifeBook S2110
Wiatr historii. Tym razem sięgniemy nieco wstecz i przyjrzymy się 13-calowemu subnotebookowi Fujitsu. Na przykładzie tej maszyny sprzed półtora roku widać, jak gwałtowny jest postęp technologiczny. Jednocześnie należy mieć na uwadze, że po upływie tego czasu i względnym zestarzeniu się laptopa wreszcie można go kupić za rozsądne pieniądze, otrzymując poręczny komputer z bogatym wyposażeniem.
Obudowa
Niewielki Fujitsu jest niewątpliwie bardzo elegancki. W momencie jego premiery musiał wydawać się wystrzałowy. Nic się jednak nie zestarzał z wyglądu, a projektanci najwyraźniej właściwie przewidzieli ewolucję stylistyki, gdyż powędrowała ona właśnie w tym kierunku, którego S2110 jest reprezentantem. Stąd nadal wydaje się on nowoczesny, jak Maserati Bora czy zaprojektowany przez sir Normana Fostera Willis Building w Ipswich.
Wystrój w różnych odcieniach czerni może się niektórym użytkownikom wydać trochę pogrzebowy. Są to jednak barwy jak najbardziej stosowne w biznesie, a ma być to właśnie maszyna możliwie prestiżowa.
Wyświetlacz S2110 chroniony jest pokrywą ze stopu magnezu. Mimo wszystko jednak klapa ugina się pod naciskiem od zewnątrz i nie jest doskonale sztywna. Platforma robocza natomiast wykonana jest z poliwęglanu i innych tworzyw sztucznych. Jakość materiałów i wykonanie są doprawdy wyborne. Znać tu niemiecką perfekcję, do której chińskim fabrykom jeszcze daleko. Plamą na honorze Fujitsu jest jedynie klawiatura, ale z nią rozprawimy się później. W każdym razie platforma jest solidna, nie ugina się, ani nie trzeszczy (to samo tyczy się podstawy). Z tego, co zdążyliśmy się zorientować, wyjęcie akumulatora powoduje częściową utratę stabilności. Na obudowie znać też mocno odciski palców, ale nie jest to problem zbyt uciążliwy.
Rygiel jest świetny, jako że otwiera się leciutko, bez wysiłku - wystarczy popchnąć palcem. Zresztą pokrywę ekranu idzie również bez trudu otworzyć jedną ręką - nie trzeba przytrzymywać drugą platformy. Niestety, zawiasy mają dwa felery. Po pierwsze szurają przy poruszaniu pokrywy ekranu. Kiedy zaś nawet lekko dociśnie się je do spodu, poruszana klapa skrzypi jak stara komoda.
Wyposażenie w złącza jest tip top. Problemem może być fakt, że wszystkie trzy porty USB znajdują się z tyłu, jednak zważywszy na niewielkie gabaryty całego komputera nie jest to zbyt wielki szkopuł. Dużo bardziej bolesny jest fakt, że na rufie umieszczono również wyłącznik WLAN. Niby moduł łączności bezprzewodowej włączamy na dobre, kiedy zachodzi taka potrzeba, lecz lepiej by było, gdyby znalazł się on w łatwiej dostępnym miejscu.
Ofertę interfejsów uzupełnia stacja dokująca z portem równoległym, szeregowym, LAN, PS/2, VGA i dwoma portami USB. No, po prostu nie mamy pytań.
Osprzęt
Klawiatura jest spaprana. Przede wszystkim z racji tego, że jest bardzo nieczytelna. Kalkomania opisująca zasadnicze funkcje klawiszy to wielkie woły, a na dodatek mamy multum oznaczeń dodatkowych. Jeżeli ktoś wspomaga się przy pisaniu wzrokiem, czcionkowy chaos może przyprawić o ból głowy.
Do tego klawiatura mocno ugina się przy pisaniu. Największe nasilenie tego zjawiska obserwowaliśmy w prawej części i w obu górnych narożnikach.
Co do charakterystyk klawiszy, przede wszystkim rzuca się w oczy to, że są dość twarde. W połączeniu z tendencją do uginania się przesądza to o tym, że praca pisemna nie należy do specjalnych przyjemności. No i nie zapominajmy, że jest to subnotebook (84 klawisze), stąd klepanie jest dość specyficzne ("rączki przy sobie").
Tabliczka gładzika jest wygodna w użyciu, gdyż jest wystarczająco obszerna i charakteryzuje się przyjemnymi właściwościami ślizgowymi (dość szorstka, ale tak akurat).
Przyciski touchpada głośno klikają, a u tego prawego słychać jeszcze brzęk mechanizmu sprężynującego. Pomiędzy nimi znajdują się dwa przyciski (kołyska) jak cię mogę zastępujące pionową rolkę.
Powyżej klawiatury mamy cztery guziki specjalnego przeznaczenia, które przełącza się osobnym pstryczkiem z trybu Application (szybkie wywoływanie aplikacji) do Player (kontrola nad odtwarzaczem DVD), oraz wyłącznik. Na lewo od nich widnieje wyświetlacz kwarcowy prezentujący informacje o stanie akumulatora, łączności Wi-Fi, dysku twardego itp. Nie jest on podświetlany, toteż po ciemku staje się bezużyteczny.
Obraz
Laptopy Fujitsu słyną ze znakomitych matryc. Trzeba przyznać, że ta zamontowana w LifeBooku S2110 również jest bardzo dobra. Wyświetlacz formatu 4:3 13,3" Crystal View XGA (1024x768 pikseli) osiąga maksymalną luminancję na poziomie 242 cd/m². To nawet więcej niż Vaio TX2 z ekranem podświetlanym diodami LED. Rozświetlenie rzędu 77% swobodnie mieści się w granicach przyzwoitości.
Poziom czerni 0,7 cd/m², a maksymalny kontrast 346:1. Bardzo dobry wynik.
Przydatności wyświetlacza w pracy na powietrzu nie mogliśmy zbadać, a to z racji ataku zimy.
Kąty widzenia matrycy są przedniej próby. Zakres roboczy jest szeroki zarówno w pionie jak i w poziomie. Mimo wszystko jednak widywaliśmy już lepsze pod tym względem wyświetlacze.
Osiągi
Zastosowany w subnotebooku Fujitsu jednordzeniowy procesor AMD Turion 64 ML-34 1,8 GHz nie jest szczególnie lotną jednostką. Jego wydajność można porównać z niskonapięciowym Pentium M (w który wyposażony był testowany przez nas Sony Vaio TX2). Z tym że daleko mu do energooszczędności przejawianej przez tegoż. Przesiadka z szybszych jednostek nie jest polecana, jako że może być powodem frustracji.
Grafiką zajmuje się układ zintegrowany ATI Radeon Xpress 200M współdzielący do 128 MB pamięci. Największym wyzwaniem stawianym przed tym laptopem będzie zapewne wykonywanie prezentacji multimedialnych, z którymi będzie sobie on radził ot tak (tu proszę przytoczyć własnoręcznie dźwięk pstryknięcia palcami).
Dysk twardy Fujitsu (nie mogło być inaczej) o pojemności 60 GB ma niezłe parametry jak na dysk 4200 obr./min.
Szczegółowe informacje na temat karty graficznej można uzyskać w naszym zestawieniu oraz w rozpisce osiągów. Konkretnych danych na temat procesora Turion 64 należy szukać tu.
» No benchmarks for this notebook found!
» No benchmarks for this notebook found!
Wpływ na otoczenie
Hałas
Niewielki Fujitsu nie jest bezgłośnym laptopem, na jaki wygląda. To znaczy jest cichy, ale tylko wtedy, kiedy nie wymaga się od niego zbyt wiele. Natomiast zmuszenie procesora do pomyślunku czy dysku do przekopywania danych nieodłącznie wiąże się z załączeniem wentylatora. Ten zaś startuje jak silnik samolotu odrzutowego (oczywiście przy zachowanych proporcjach). Odgłos ten jest dość uciążliwy (ze względu na wysoką częstotliwość dźwięku), choć sonometr nie pokazuje jakichś zatrważających rezultatów (40 dB). Podczas niewymagających czynności (edycja tekstu, oglądanie filmu) wentylator nie będzie się jednak narzucał.
Dość głośny jest wbudowany napęd DVD. Maksimum, jakie mu zmierzyliśmy, to 50 dB. Podczas normalnej pracy też nie zalicza się do najcichszych, gdyż wypełnia najbliższe otoczenie dźwiękiem o natężeniu 40,5 dB.
bez obciążenia min.: 32,3 dB
bez obciążenia +HDD: 33 dB
pełne obciążenie: 40 dB
odtwarzanie DVD: 40,5 dB (przy rozruchu maks. 50 dB)
Ciepło
Laptop Fujitsu, choć niepozorny, potrafi się nieźle rozgrzać. Nie gościliśmy go u siebie na tyle długo, by poznać pełnię jego możliwości pod tym względem, jednak choćby po trwającej dwie i pół godziny projekcji filmu na akumulatorze komputer ten rozgrzał mebel, na którym stał, niczym niezgorszy piecyk. Nagrzewanie ogranicza się jednak zasadniczo do spodu, gdzie uzyskaliśmy maksymalną temperaturę ponad 45 stopni. Na pulpicie właściwie go nie stwierdziliśmy.
Upper side
palmwrist: 34,6°C max: 35,1°C avg: 32,6°C
Bottom side
max: 45,5°C avg: 36,7°C
Głośniki
Fatalne.
Wydajność akumulatora
Gdy popuści się Turionowi cugle, potrafi się on tak rozbrykać, że zużywa moc energii. Stąd nawet mimo zastosowania dość potężnego jak na minilaptop akumulatora o pojemności 5600 mAh (56,2 Wh) minimalny czas pracy na własnym źródle zasilania to tylko półtorej godziny. Zresztą maksymalny czas pracy również jest, jak na subnotebook, relatywnie krótki (cztery i pół godziny w doborowym towarzystwie mija w mig).
Ładowanie akumulatora trwa i trwa. Nie sprawdziliśmy ile dokładnie, gdyż test Fujitsu przeprowadzaliśmy na wariackich papierach. Nie pomylimy się jednak, jeśli strzelimy, że tankowanie do pełna zabiera nieprzeciętnie dużo czasu.
Producent oferuje możliwość dokupienia na czarną godzinę zapasowego akumulatora o pojemności 3800 mAh (41 Wh). Montowany on jest we wnęce na lewym boku, gdzie zastępuje modularny napęd optyczny. Orientacyjnie można obliczyć, że przedłuża on maksymalny czas pracy do jakichś siedmiu godzin.
bez obciążenia, min. jasność, bez WLAN: 4h 4min
pełne obciążenie, maks. jasność, z WLAN: 1h 31min
odtwarzanie DVD, maks. jasność, bez WLAN: 2h 24min
Pobór prądu
bez obciążenia (przy bezczynności, min. jasność, bez WLAN): 15,4 W
+ maks. jasność: 20 W
+ WLAN: 21,3 W
z pełnym obciążeniem (WLAN, maks. jasność): maks. 46,8 W
odtwarzanie DVD: 24,4-25 W
Podsumowanie
Robiący w momencie swojego debiutu duże wrażenie LifeBook S2110 po upływie półtora roku nadal dobrze się trzyma i imponuje swoim wyglądem. Jakość wykonania tego laptopa jest iście japońska, choć tabliczka znamionowa mówi, że pochodzi z niemieckich zakładów (producent twierdzi, że to połączenie japońskiej myśli technicznej z niemiecką starannością).
Główne walory tego komputera to niewielka waga (1,64 kg - ma to być najlżejszy laptop modularny) i takież gabaryty. No ale tego akurat można się spodziewać po notku z ekranem 13,3".
Za zasadniczy atut Fujitsu można więc uznać ładnie podświetloną matrycę o bardzo wysokiej jasności obrazu i więcej niż przyzwoitym kontraście.
Największym z kolei minusem jest nieczytelna i uginająca się pod palcami klawiatura.
Trochę nie na miejscu jest również skrzypienie pokrywy ekranu przy zmianie jej pozycji. W trakcie spotkania biznesowego na wysokim szczeblu cecha ta może narobić porządnego ambarasu właścicielowi LifeBooka S2110.
Słabą wydajnością procesora Turion 64 nie ma się co zrażać. W niewielkich gabarytowo laptopach to właściwość często spotykana (konkurencyjny Vaio TX2 nie jest szybszy). Tyle tylko, że jednostka AMD swojej powolności nie rekompensuje znikomym zapotrzebowaniem na prąd. Stąd pomimo zastosowania sporego akumulatora czas pracy komputera po odłączeniu zasilania sieciowego nie jest (jak na subnotebook) rewelacyjny.
Dlaczego więc warto mimo wszystko kupić ten laptop? Dla bogatego wyposażenia w złącza (wydatnie zwiększonego przez dołączoną w zestawie stację dokującą).